Podpisana we wtorek przez szefową MEN Annę Zalewską nowa podstawa programowa jest polityczna; ma wykształcić człowieka biernego i posłusznego, cofa polską szkołę do czasów PRL - oceniła b. minister edukacji Krystyna Szumilas (PO).

Szumilas uważa, że dokument podpisany we wtorek przez szefową MEN to "polityczna podstawa programowa PiS". "Jest polityczna i w zakresie kształtowania postaw i wartości, i w zakresie treści nauczania, także w zakresie sposobu uczenia i ograniczania swobody nauczyciela i w zakresie celu jaki PiS chce osiągnąć" - podkreśliła posłanka Platformy.

Jej zdaniem, zaproponowana przez resort oświaty podstawa ma wykształcić "człowieka biernego, posłusznego, poddającego się poleceniom z zewnątrz". "Uczeń ma wymienić, wyrecytować regułkę, odpisać to, co przedstawił mu nauczyciel. Nie ma analizować, nie ma porównywać, nie ma wyciągać wniosków, nie ma stawiać własnych ocen" - wskazywała b. minister edukacji.

Według Szumilas nowa podstawa programowa ogranicza wolność nauczyciela, ponieważ dokładnie opisuje tematy lekcji, które musi on przeprowadzić, nie pozostawiając mu żadnej swobody w tej sprawie. Jak oceniła taki sposób podejścia do edukacji cofa ją do czasów PRL. "Wtedy również narzucano nauczycielom temat lekcji i straszono ich wizytatorem, który przychodził i sprawdzał, czy nauczyciel realizuje zgodnie z podstawą programową treści kształcenia" - podkreśliła posłanka Platformy.

Odnosząc się do treści kształcenia, b. szefowa MEN uznała, że została ona znacząco okrojona. "Uczeń, który opuści tę 8-letnią szkołę podstawową, będzie wiedział o wiele mniej niż my, niż nasze starsze dzieci po ukończeniu szkoły podstawowej w czasach w PRL, czy w latach 90-tych przed powstaniem gimnazjów" - uważa Szumilas.

"Z treści programowych matematyki zostały wyrzucone równania, nie ma funkcji; jeżeli chodzi o chemię - nie ma promieniowania i Marii Curie-Skłodowskiej, a jeśli chodzi o fizykę, uczniowie nie uczą się o ruchu planet. To wszystko trzeba będzie nadrobić w szkole średniej" - zauważyła b. minister edukacji.

Autorom nowej podstawy programowej zarzuciła też brak korelacji jej zawartości z tym, czego uczą się dzieci w obecnej podstawówce. "Ci uczniowie opuszczą szkołę podstawową z lukami w wiedzy, umiejętnościach" - podkreślała b. szefowa MEN. Krytykowała też ograniczenie liczby zajęć z przedmiotów przyrodniczych (fizyki, chemii, biologii i geografii).

Podstawa programowa kształcenia ogólnego to rozporządzenie ministra edukacji, w którym opisane jest, co uczeń powinien umieć z danego przedmiotu po danym etapie edukacyjnym. Jest bazą do pisania programów nauczania i podręczników. Nauczyciel ma obowiązek realizacji treści zawartych w podstawie.

Nowa podstawa programowa będzie wprowadzana stopniowo po wejściu w życie reformy zmieniającej strukturę szkół. Jako pierwsi - od roku szkolnego 2017/2018 - uczyć się zgodnie z nią będą uczniowie klas I, IV i VII szkoły podstawowej.