Z powodu braku miejsc w roku szkolnym 2017/2018 wiele placówek będzie działało na dwie zmiany. Za to tylko po pięć godzin.
W roku szkolnym 2017/2018 publiczne przedszkola będą musiały znaleźć miejsce dla wszystkich dzieci od 3 do 5 lat. I choć przygotowywały się do tego od kilku lat (takie rozwiązanie wprowadził jeszcze rząd Donalda Tuska), to na ostatniej prostej sprawę skomplikowała kolejna reforma edukacji. Ponieważ w ubiegłym roku zniesiono obowiązek szkolny dla sześciolatków, większość tych dzieci pozostaje w przedszkolach.
– Poprosiliśmy Ministerstwo Edukacji Narodowej o odroczenie obowiązkowego przyjęcia do gminnych przedszkoli trzylatków, ponieważ w wyniku wprowadzonych reform będzie ciasno nie tylko w podstawówkach, ale i przedszkolach, w których znajdą się cztery roczniki, a nie trzy. Z kolei w podstawówkach zostanie 6 tys. dzieci, które nie wyjdą ze szkół do gimnazjów – wyjaśnia Anna Bytońska z urzędu miasta we Wrocławiu.
Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich, były wiceminister administracji, przyznaje, że wiele gmin, mimo obowiązku zapewnienia miejsc dla wszystkich dzieci, nie jest w stanie sie z niego wywiązać.
Dwie zmiany uratują sytuację
Dlatego samorządy zastanawiają się, jak wybrnąć z sytuacji. Jednym z możliwych rozwiązań jest uruchamianie oddziałów przedszkolnych na pięć godzin (bo do tylu zobowiązują ich przepisy). W efekcie mogą one funkcjonować na dwie zmiany. Takie plany ma np. gmina Konarzyna. Również w Lubiczu mają być utworzone pięciogodzinne oddziały. – Rozważamy pięciogodzinną opcję realizacji podstawy programowej – potwierdza DGP Marek Ziębicki, naczelnik wydziału oświaty urzędu miasta w Opocznie. Podobnie stać się może w Olsztynie i Skarżysku.
Nabór do przedszkoli na rok szkolny 2017/2018 / Dziennik Gazeta Prawna
Gminy szukają też innych rozwiązań, tak by wypełnić ustawowy obowiązek. – Będziemy ogłaszać konkurs dla prywatnych przedszkoli, aby te przystąpiły do powszechnej rekrutacji. W przypadku jednak, gdyby okazało się, że zabraknie miejsc dla dzieci w wieku przedszkolnym, rozważane jest uruchomienie oddziałów na pięć godzin – deklaruje Alina Ochtyra, inspektor z wydziału edukacji i spraw społecznych Urzędu Miejskiego w Nowym Dworze Mazowieckim.
– Włączenie niepublicznych placówek do realizacji wychowania przedszkolnego i stworzenia dwuzmianowości w przedszkolach, jak również w oddziałach wychowania przedszkolnego w szkołach podstawowych powinno zabezpieczyć potrzeby – dodaje.
Ministerstwo pomoże rodzicom
Oczywiście takie rozwiązanie, choć zgodne z prawem, nie podoba się rodzicom. Dlatego Ministerstwo Rodziny przygotowało kompleksowe rozwiązania związane z opieką nad dziećmi, w tym z wychowaniem przedszkolnym. Z naszych informacji wynika, że propozycje zmian leżą już na biurku pani premier.
– Pracujących rodziców nie urządza oczywiście otwieranie przedszkoli na pięć godzin. Dlatego nasza propozycja jest taka, aby wszystkie tego typu placówki były otwarte nawet przez 10 lub więcej godzin dziennie. Jeśli taki wymóg pojawiłby się w prawie oświatowym, samorządy musiałyby się do tego dostosować – usłyszeliśmy od jednego z urzędników pracujących nad takimi rozwiązaniami.
Jego zdaniem kolejnym krokiem byłoby danie rodzicom prawa do umieszczania w przedszkolach dzieci dwuletnich. Ten pomysł chciała już wprowadzić Joanna Kluzik-Rostkowska, była minister edukacji narodowej. Nie udało się jej jednak tego zrealizować.
Samorządy wprowadzenie nowych rozwiązań uzależniają od środków, jakie otrzymają na ten cel z budżetu.
– Jeśli rząd zobligowałby nas, aby wszystkie przedszkola były dziesięciogodzinne, to musiałby nam za to zapłacić. Przecież dla nas wiązałoby się to z ogromnymi kosztami związanymi z pracownikami i szukaniem dodatkowych sal – mówi Marek Wójcik.
Niekoniecznie najbliższa placówka
Dwuzmianowość i praca przedszkoli tylko przez pięć godzin to niejedyne problemy, jakie mogą dotknąć rodziców podczas tegorocznej rekrutacji. Może się bowiem okazać, że dziecko nie dostanie się do wybranej placówki, a wolne miejsce będzie oczekiwać np. w innej dzielnicy.
Co prawda zgodnie z ustawą z 14 grudnia 2016 r. – Prawo oświatowe (t.j. Dz.U. z 2017 r. poz. 59), jeśli podczas postępowania rekrutacyjnego liczba dzieci, którym gmina ma obowiązek zapewnić możliwość korzystania z wychowania przedszkolnego, przewyższy liczbę wolnych miejsc w danym przedszkolu, wówczas wójt, burmistrz lub prezydent wskazują inną, najbliżej położoną placówkę. Jednak z powodu dużej liczby kandydatów dostanie się do tej najbliższej może być sporym kłopotem.
– Rekrutacja dzieci do przedszkoli publicznych oraz oddziałów przedszkolnych przy szkołach podstawowych po raz kolejny odbywa się elektronicznie. Rodzice będą mieli do wyboru trzy placówki. Ponieważ na tym etapie edukacji nie obowiązuje rejonizacja, spodziewamy się, że w niektórych przypadkach dzieci nie dostaną się tam, gdzie będą chcieli ich rodzice – potwierdza Marta Stachowiak, doradca prezydenta Bydgoszczy. Na podobne trudności wskazuje Częstochowa.
– Problemy, które mogą wystąpić, dotyczą lokalizacji przedszkoli. W przypadku gdy w danym przedszkolu jest więcej kandydatów niż wolnych miejsc, może zaistnieć sytuacja wskazania miejsca w innej placówce niż wybraną przez rodziców – potwierdza Włodzimierz Tutaj, rzecznik prasowy prezydenta Częstochowy.