Jak zauważyli krytycy artykułu, Nowak traktuje osoby z zespołem Aspergera (dalej ZA) jako pars pro toto szerokiej klasy ludzi, których – nie czyniąc żadnych rozróżnień – określa wymiennie terminami psychologicznymi, quasi-psychologicznymi, potocznymi (i często obraźliwymi), a także prawniczymi. Ludzie ci to dlań „wariaci”, „szaleńcy”, „obłąkani”, „niezrównoważeni”, „niepełnosprawni psychicznie”, „chorzy psychicznie”, wreszcie „niepoczytalni”. Nic nie wskazuje na to, by Nowak raczył ustalić, czym dokładnie jest całościowe zaburzenie rozwoju zwane ZA, i chyba mu na tym w ogóle nie zależało, ponieważ jego konkluzja (tj. wezwanie do dyskryminacji) odnosi się do całej tej nieostro zarysowanej klasy osób. Zapewne z tego właśnie powodu wysuwa choćby niedorzeczne i pozbawione dowodu twierdzenie, zgodnie z którym człowieka z ZA nie można „uczyć etyki” ani nauczyć go, czym jest Logos (tj. rozum przenikający świat). Sugestia jest tu chyba taka, że tkwiąc w szponach szaleństwa, wariaci z ZA nie mają dostępu do świętej dziedziny Rozumu i decyzji moralnych. Cóż, prawdą jest, że osoby z ZA mają (w różnym stopniu) trudności z odczytywaniem i respektowaniem reguł życia społecznego, prawdą jest też, że mają (w różnym stopniu) kłopoty z odczytywaniem emocji innych ludzi. Zapewne może im to utrudniać studiowanie problematyki etycznej, albowiem tego rodzaju nauka wymaga wyobraźni moralnej, zdolności „wmyślenia się” w sytuację innych. Nie zachodzi jednak żadna okoliczność, która by im z góry uniemożliwiała taką naukę, a wielu ludzi, u których nie stwierdzono ZA, także nie wykazuje się tego rodzaju wyobraźnią. Dobrym przykładem jest sam Nowak, autor artykułu zadającego nadmiarowe cierpienie ludziom skrzywdzonym przez los, człowiek, który w związku z tym na
nauczyciela etyki raczej się nie nadaje. A co do Logosu, to tak się składa, że nie dalej niż tydzień temu dyskutowałem o tym pojęciu z pewnym uczniem liceum, nastolatkiem z ZA, a zarazem laureatem olimpiady filozoficznej. Ten arcyzdolny uczeń, któremu pomagam w przygotowaniach do międzynarodowej olimpiady filozoficznej, wykazał się dogłębną znajomością tej kategorii w ujęciu Heraklita (notabene, całkiem przywoicie zna się też na etycznych koncepcjach filozofów starożytnych). Nowak mógłby powiedzieć, że opierał się tylko na „dobrej pamięci”, a ni w ząb „nie chwytał”, o czym mówi. Ja jednak nie mam też gwarancji, czy Nowak chwyta kategorię Logosu, a wobec bzdur, które wypisuje, mam co do tego poważne wątpliwości.