Za dodatkową ochronę co roku płaci o kilka procent turystów więcej, ale to wciąż mniejszość wśród podróżnych
Około 140 tys. zł – na tyle opiewał rachunek wystawiony w ubiegłym roku przez francuską lecznicę polskiemu narciarzowi, który złamał nogę na stoku. Z doniesień ubezpieczycieli wynika, że wcześniej zdarzało się, że koszty nieoczekiwanego leczenia za granicą przekraczały 200 tys. zł. Choć liczby te działają na wyobraźnię, to turyści niechętnie sięgają po dodatkowe ubezpieczenia.
– W 2014 r. na zakup dodatkowego pakietu bezpośrednio przy rezerwowaniu wakacji zdecydował się u nas mniej więcej co trzeci klient. Odsetek był podobny do tego z 2013 r., ale przy rosnącej liczbie wyjeżdżających. W 2013 r. obsłużyliśmy ponad 71 tys. osób – wylicza Radosław Damasiewicz, dyrektor marketingu i e-commerce Travelplanet.pl, największego polskiego multiagenta turystycznego.
Większe zainteresowanie dodatkowymi polisami potwierdzają ubezpieczyciele. O sukcesywnym wzroście ich sprzedaży mówi m.in. PZU. Zaś Marcin Pawelec z Allianz Polska deklaruje, że sprzedaż rośnie co roku o kilka procent. Wzrostową tendencję obserwuje też TU Europa, a Piotr Ruszowski, dyrektor sprzedaży i marketingu w Mondial Assistance, wskazuje na dwucyfrowe wzrosty sprzedaży w skali roku. – W miarę jak rośnie częstotliwość wyjazdów zagranicznych, rośnie cały rynek – dodaje.
Rozmówcy DGP jako najważniejsze przyczyny coraz większego zainteresowania dobrowolnymi ubezpieczeniami turystycznymi wskazują m.in. głośne medialnie sprawy związane z brakiem takich polis lub odpowiedniego zakresu ochrony oraz ich dostępność – dziś bez problemu można je kupić przez internet nawet na dzień przed wyjazdem.
Marcin Pawelec z Allianz Polska wskazuje, że zdarzenia, które najczęściej pokrywają dobrowolne polisy turystyczne, to: organizacja i pokrycie kosztów pomocy lekarskiej lub ambulatoryjnej, a w razie poważniejszych wypadków pomoc w powrocie do kraju. Klienci coraz częściej korzystają też z dodatkowych opcji, np. ubezpieczenia bagażu czy ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej (na wypadek szkody wyrządzonej przez właściciela polisy).
Agnieszka Rosa z PZU dodaje, że także spora część klientów biur podróży wykupuje indywidualnie dodatkowe ubezpieczenie. – Często bowiem obowiązkowo zaszyte w cenie imprezy turystycznej ubezpieczenia turystyczne mają bardzo niskie sumy ubezpieczenia i wąski zakres ochrony – tłumaczy.
Chociaż coraz bardziej cenimy bezpieczeństwo w czasie wyjazdów, to wciąż są one dość mało popularne. Z badania przeprowadzonego latem 2014 r. przez instytut IMAS na zlecenie TU Europa wynikało, że ponad połowa Polaków wyjeżdżających za granicę w ostatnich 12 miesiącach nie wykupiła dobrowolnego ubezpieczenia turystycznego.
– Obserwujemy tendencję spadkową w zakresie zakupu polis do wyjazdów organizowanych samodzielnie, a z drugiej strony tendencję wzrostową przy wyjazdach organizowanych przez biura podróży – wskazuje Tomasz Janas, dyrektor departamentu ubezpieczeń zagranicznych i gwarancji TU Europa.
Dodaje, że nie bez znaczenia są kierunki wyjazdów turystów. Badanie firmy pokazało, że 88 proc. Polaków wybrało jako cel podróży zagranicznych kraje Unii Europejskiej, a co za tym idzie, duża część z nich nie kupowała ubezpieczenia ze względu na posiadanie karty EKUZ (Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego uprawnia do korzystania ze świadczeń zdrowotnych podczas pobytu w innych państwach członkowskich Unii).
– Większość turystów ma świadomość, że koszty leczenia w Unii pokrywa przynajmniej w części NFZ. Na przestrzeni ostatnich trzech lat obserwujemy znaczny wzrost liczby osób korzystających z EKUZ – mówi Tomasz Janas.
W 2012 r. wydano 1,55 mln kart EKUZ, w 2013 r. 2 mln, a w ubiegłym roku było to 2,32 mln sztuk. EKUZ nie gwarantuje jednak całkowicie bezpłatnego leczenia, a opłacenie jedynie podstawowej pomocy za granicą. Marcin Pawelec wskazuje, że dodatkowe koszty, np. transport chorego do kraju, pomoc dla jego rodziny czy opłacenie akcji ratowniczej na stoku, obciążają poszkodowanego. Na dodatek np. w Niemczech dopłata do pobytu w szpitalu wynosi 10 euro za dobę. Francuzi z kolei do opieki zdrowotnej dopłacają około 20 proc. z własnych środków. Tymczasem z problemami zdrowotnymi wiąże się ponad 80 proc. wszystkich szkód zgłaszanych ubezpieczycielom w podróży.