Od początku roku pacjenci mają mieć łatwiejszy i szybszy dostęp do leczenia onkologicznego. Skrócić ma się czas oczekiwania. A obowiązkiem lekarzy w szpitalu będzie stworzenie planu leczenia. Z każdym rokiem termin na wykonanie diagnostyki będzie się skracał. W 2015 r. chory będzie czekał na nią 9 tygodni, w 2016 r. będzie to 8, a w 2017 r. zacznie obowiązywać termin 7 tygodni
Największą rewolucyjną zmianą jest zapowiedź zniesienia limitów w onkologii. Co to znaczy? Że Narodowy Fundusz Zdrowia zapłaci za każde badanie chorego, jeżeli będzie podejrzenie, że ma on raka. Do tej pory kolejki były bardzo długie. Działo się tak dlatego, że ośrodki onkologiczne po wyczerpaniu kontraktu z NFZ wstrzymywały przyjęcia, a chorzy na raka tak samo jak wszyscy inni pacjenci musieli czekać w kolejkach na wizyty u specjalistów i potrzebne zabiegi.
Zgodnie z badaniem think thanku „Onkologia 2025” średni czas oczekiwania na diagnozę wynosił do teraz 1,5 miesiąca, choć trwał nawet 14 miesięcy. Jeszcze gorzej było w przypadku rozpoczęcia leczenia, na które chorzy musieli czekać średnio 87 dni.
Problem w tym, że długi czas oczekiwania na diagnozę i podjęcie leczenia to wciąż jedna z głównych przyczyn wysokiej śmiertelności na nowotwory w Polsce. To ma się zmienić. Przepustką do takich bezlimitowych świadczeń zdrowotnych ma być specjalna karta diagnostyki i leczenia onkologicznego (tzw. zielona karta). Ten nowy dokument będzie mogła otrzymać każda osoba, u której lekarz stwierdzi objawy nowotworu. Na jego podstawie chory będzie mógł skorzystać z badań niezbędnych do ostatecznego rozpoznania i szybko rozpocząć leczenie.
Zielona karta przyznaje jej posiadaczowi ważne przywileje. Przede wszystkim dzięki temu dokumentowi chorzy ominą kolejki. Nie będą bowiem umieszczani na listach oczekujących, lecz wpisywani do odrębnych kolejek onkologicznych prowadzonych w placówkach ambulatoryjnej opieki specjalistycznej i szpitalach. W karacie także znajdzie się cała dokumentacja medyczna. Wyniki najważniejszych badań, opinie lekarzy. To ma pomóc nie tylko lekarzom, ale również pacjentom.
Na samym początku drogi zielona karta umożliwi choremu skorzystanie z szybkiej ścieżki. Od momentu podejrzenia choroby nowotworowej do potwierdzenia lub wykluczenia diagnozy nie może minąć więcej niż 9 tygodni. W tym czasie chory powinien mieć wykonaną pełną podstawową i pogłębioną diagnostykę oraz otrzymać jej wyniki. Kartę powinien wydawać każdy lekarz rodzinny. W nowym systemie wzrośnie znacząco rola lekarzy rodzinnych, którzy powinni wykazywać się większą niż dotychczas czujnością onkologiczną, np. pytać pacjentów, czy wykonywali okresowe badania profilaktyczne, a także wykonywać je samemu, np. badać piersi. Lekarze POZ zyskali też możliwość zlecania swoim chorym szerszej niż dotychczas diagnostyki (nie tylko prostych analiz, np. morfologii, ale bardziej kosztownych badań, w tym ultrasonograficznych).
Od lekarza rodzinnego – na kolejne badania pacjenci zostaną wysłani w trybie przyspieszonym do specjalisty. Aby go znaleźć pacjent powinien szukać »logo szybkiej terapii onkologicznej«. Specjalista, w razie potrzeby skieruje chorego do szpitala.
Tu też czekają go nowości. Przede wszystkim nad każdym przypadkiem zbierze się specjalne konsylium lekarzy, złożone m.in. z onkologów, chirurgów, ale także psychologów. Wypracują oni plan leczenia. Zaś oprócz lekarza prowadzącego wybierany będzie też koordynator. To zupełnie nowa funkcja. Ma on pomagać choremu nie pogubić się w skomplikowanej rzeczywistości leczniczej. Pomoże dopilnować terminów wizyt, sprawdzić, czy na pewno chory ma odpowiednią dokumentację, będzie służył poradą. To ważne, do teraz oprócz kolejek największą zmorą chorych onkologicznie była właśnie samotność i zagubienie w systemie zdrowotnym. Informacje pacjenci przekazywali sobie pocztą pantoflową, szukali w internecie lub próbowali złapać lekarza na korytarzu, by dopytać o szczegóły. Teraz jak czegoś nie będą rozumieć, mają prawo zadzwonić do koodyantora. Tak wygląda pakiet onkologiczny w teorii.