Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie jednej z klinik, która dopuściła się niszczenia embrionów. – W Polsce nie istnieją reguły prawne dotyczące postępowania z zarodkami. Nie ma więc podstaw prawnych wskazujących, że doszło do czynu zabronionego – mówi DGP prokurator Sylwia Cieślikowska z Prokuratury Rejonowej Poznań-Nowe Miasto.
Jarosław Gowin lider Polski Razem, były minister sprawiedliwości / Newspix / MICHAL CHWIEDUK
– W Polsce z zarodkami można zrobić wszystko – komentuje w rozmowie z DGP Jarosław Gowin, b. minister sprawiedliwości. – Można nimi handlować, niszczyć je lub przeprowadzać na nich eksperymenty – dodaje.
W polskim prawie nie ma definicji precyzującej, czy dziecko poczęte jest tym samym co embrion powstały z zapłodnienia in vitro.
Sprawa, która trafiła do prokuratury w kwietniu zeszłego roku, była pierwszą tego typu. Postanowienie mogło stać się precedensowe. Jak pisaliśmy w DGP, w przypadku, którym zajęła się poznańska prokuratura, chodziło o pojemnik służący do przechowywania zarodków, który znaleziono w prywatnej klinice okulistycznej. Stał tam od 2005 r. Do tego roku placówka leczyła schorzenia oczu, ale też zajmowała się zabiegami in vitro. Po tej dacie została już tylko okulistyka.
Klinika leczenia pozaustrojowego mogła odsprzedać sprzęt, ale zarodków już nie. Jej szefowie postanowili, że będą je nadal przechowywać, mimo że zajmowali się już tylko leczeniem oczu. Z dokumentów wynika jednak, że w pewnym momencie zaprzestano zakupu ciekłego azotu, który jest niezbędny do przechowywania embrionów.
W Europie nie ma jednolitych standarów dotyczących in vitro. We Włoszech zapładnia się maksimum trzy komórki jajowe i wszczepia się je wszystkie naraz. Niezapłodnione komórki zamraża się. W Wielkiej Brytanii zaś w 1990 roku uznano, że embriony można przechowywać maksimum przez dziesięć lat. Jeśli rodzice nie płacą za ich dalsze przechowywanie, likwiduje się je już po pięciu latach. W Niemczech zamraża się wyłącznie komórki jajowe, do których wniknęły już plemniki, ale jeszcze nie doszło do spotkania materiałów genetycznych.

Opieka nad zarodkami zależy od opiekuna

– Ustawodawca zostawił tę sprawę (in vitro – red.) nieuregulowaną – powiedziała DGP prokurator Sylwia Cieślikowska z prokuratury w Poznaniu, która badała kwestię niszczenia zarodków w jednej z tamtejszych klinik. Składający zawiadomienie do prokuratury powołali się na art. 157a par. 1 k.k. (przestępstwo polegające na spowodowaniu uszkodzenia ciała dziecka poczętego lub rozstroju zdrowia zagrażającego jego życiu). Kłopot w tym, że nie ma definicji prawnej, czy dziecko poczęte jest tym samym co zarodek powstały w trakcie procedury in vitro.

Zdaniem karnisty Lecha Gardockiego postanowienie prokuratury potwierdza, że zarodki nie są chronione. Kliniki i rodzice muszą działać na własną odpowiedzialność – może się zdarzyć, że inna prokuratura podjęłaby inną decyzję.

W wielu klinikach standardem jest to, że rodzice płacą za przechowywanie zarodków. Ale mogą też oddać je do adopcji. Są też przypadki, że kliniki wydawały rodzicom zarodki w termosie albo się ich pozbywały.

W tej konkretnej sprawie chodziło o pojemnik na przechowywanie zarodków znaleziony w klinice okulistycznej. Była to pozostałość po dawnej działalności kliniki, która oprócz okulistyki zajmowała się też in vitro. Kiedy zakończyła tę działalność osiem lat temu, nie miała co zrobić z zarodkami, więc postanowiła je nadal przechowywać. Ale w momencie znalezienia pojemnika nie było w nim ciekłego azotu potrzebnego do prawidłowego utrzymania zarodków. Nowy dyrektor skierował sprawę do prokuratury.

Katarzyna Kozioł, współzałożycielka Przychodni Leczenia Niepłodności „Novum”, przyznaje, że brak regulacji jest kłopotem dla placówek. – Jeżeli wprowadzamy własne regulacje, nie mamy podstaw prawnych, by od przyszłych rodziców wymagać przestrzegania tych zasad – mówi. W jej klinice ustalono, że rodzice płacą za przechowywanie niewykorzystanych zarodków, aby wykorzystać je w przyszłości w celu poczęcia dziecka, jeśli pierwsza próba zakończy się niepowodzeniem lub będą chcieli mieć kolejne dziecko. A w momencie rezygnacji z opłat zarodki są przekazywane do adopcji innej parze po uzyskaniu pisemnej zgody biologicznych rodziców. – Na te reguły para musi się zgodzić, nim przystąpi do leczenia – dodaje Kozioł. Jeżeli nie chce, tworzy się tyle zarodków, ile można wykorzystać podczas jednego transferu.

Polska już dawno powinna uregulować te sprawy. Na razie przygotowywany jest projekt ustawy o zmianie ustawy o pobieraniu, przechowywaniu i przeszczepianiu komórek, tkanek i narządów oraz niektórych innych ustaw, w którego treści zostały zawarte przepisy regulujące kwestie odnoszące się do procedury zapłodnienia in vitro w zakresie wymaganym przez dyrektywy.

Prokuratura dała sygnał, że z zarodkami można zrobić wszystko

Jak interpretować umorzenie sprawy niszczenia zarodków?

Z żalem muszę przyznać, że pani prokurator w tym przypadku miała rację. W Polsce nie ma regulacji. I dlatego od 20 lat istnieje ewidentna luka prawna, która jest tolerowana. A to pozwala robić każdemu, co się żywnie podoba. Można nimi handlować, niszczyć je lub przeprowadzać eksperymenty.

Składający sprawę do prokuratury powołali się na art. 157a par. 1 k.k. (przestępstwo polegające na spowodowaniu uszkodzenia ciała dziecka poczętego lub rozstroju zdrowia zagrażającego jego życiu). Interpretacja należała do prokuratury?

Te przepisy moim zdaniem nie obejmują zarodków. A to oznacza, że rzeczywiście nie można się dopatrzyć w tym przestępstwa. Decyzja prokuratora to tylko potwierdza. I może to być czytelnym sygnałem dla klinik czy rodziców, że mogą postępować, jak chcą. Co nie jest zakazane, jest dozwolone. I dopóki nie będzie przepisów w ustawie bioetycznej regulujących tę kwestię, nie będzie można tego zakazać.

Do pana zwolnienia z funkcji ministra doszło w związku właśnie ze sprawą poznańskich zarodków, o których napisaliśmy w DGP, i z pana wypowiedziami dotyczącymi in vitro.

Nie żałuję swoich słów. Poniosłem za to wysoką cenę polityczną. Ale nie wolno przemilczeć sytuacji, która jest moralnie naganna. A brak ochrony zarodków dla mnie taki jest.