Po skardze Komisji Europejskiej na Polskę rząd przyspiesza w pracach nad lex in vitro. Jest już projekt ustawy, który przewiduje powstanie specjalnych banków przechowujących zarodki. Będzie też absolutny zakaz ich niszczenia
Mimo że w Polsce istnieje program in vitro finansowany przez państwo, brakuje kompletnych przepisów, które regulowałyby najważniejsze jego aspekty. Jedną z podstawowych kwestii, która będzie musiała zostać rozstrzygnięta, jest miejsce i zasady przechowywania zarodków. Rozpatrywany jest np. pomysł, by istniejące już banki tkanek otrzymały pozwolenie na prowadzenie działalności przez Ministerstwo Zdrowia na przechowywanie zarodków. Obecnie ich lokalizacja jest bardzo różna, część znajduje się w szpitalach lub w regionalnych centrach krwiodawstwa, ale mogą to być zupełnie oddzielne centra. Wykorzystane mogą być również placówki prywatne, które przechowują zarodki swoich pacjentów.
Ustawodawca zapowiada, że będzie rygorystycznie monitorować losy zarodków. Polegać będzie to na prowadzeniu centralnego rejestru wspomaganej prokreacji, w którym znajdą się informacje, skąd pochodzą zarodki, kto jest dawcą, a także będą odnotowywane zmiany miejsca przechowywania.
Obecnie nikt nie sprawdza takich informacji, dlatego nie wiadomo, ile w Polsce jest przechowywanych zarodków (mogą być ich setki tysięcy). Wiadomo, że jedna z dużych warszawskich klinik ma kilkanaście tysięcy zarodków.
Ministerstwo Zdrowia już zaczęło prowadzić rejestr dotyczący nie tylko zarodków, ale także ciąż metodą in vitro. Na razie dotyczy to par leczonych w ramach rządowego programu leczenia niepłodności. Reszty leczącej się komercyjnie nie obowiązuje żadne prawo.
Ustawa nie będzie regulować takich kwestii, jak to, czy można zarodki adoptować i ile zarodków może powstawać przy leczeniu in vitro. Tego dyrektywa, do której Polska musi się dostosować, już nie wymaga. – Tu znajdą się tylko kwestie prawne i techniczne. Zdajemy sobie sprawę, że goni nas czas. Nie chcemy więc, by projekt utknął w Sejmie w związku z tym, że pojawią się w nim tematy wrażliwe ideologicznie – tłumaczy rzecznik rządu Małgorzata Kidawa-Błońska.
Polska, zgodnie z wymogami UE, wprowadziła kilka lat temu część przepisów wynikających z dyrektywy dotyczącej „kodowania, przetwarzania, konserwowania, przechowywania i dystrybucji tkanek i komórek ludzkich przy zapłodnieniu in vitro”. M.in. te dotyczące tkanek ludzkich. Fragment dotyczący zarodków został wyłączony. Dzięki temu przepisy zostały szybko przyjęte przez Sejm.
Rzeczniczka rządu przyznaje, że ochrona zarodków będzie bardziej rygorystyczna niż w przypadku tkanek.
W dyrektywie znalazły się m.in. przepisy, by banki tkanek miały autoryzację odpowiednich organów. A także by co dwa lata odpowiednie organy organizowały w nich inspekcje i kontrole. Zaś na wniosek Komisji lub innego państwa członkowskiego pozostałe państwa członkowskie dostarczają informacje dotyczące wyników inspekcji i kontroli. Ponadto w celu monitorowania państwa członkowskie muszą zapewnić wdrożenie systemu identyfikacji dawców, który przydziela każdemu pobraniu i każdemu produktowi z nim powiązanemu niepowtarzalny kod. Wszystkie tkanki i komórki muszą być oznaczane etykietami zawierającymi informacje dotyczące procesów oddawania, pobrania, przetwarzania, przechowywania i dystrybucji.
Dane konieczne do zapewnienia funkcjonowania systemu monitorowania należy przechowywać przez okres przynajmniej 30 lat, począwszy od ich zastosowania. W dyrektywie nie ma mowy o kwestiach etycznych. Pozostawiono je do wewnętrznej dyskusji i decyzji państw członkowskich. Dlatego każde państwo wprowadza własne regulacje dotyczące np. dozwolonej liczby pobieranych zarodków. I tak np. we Włoszech zapładnia się maksimum trzy komórki jajowe i wszczepia się je wszystkie naraz. Zamraża się niezapłodnione komórki jajowe. W Wielkiej Brytanii natomiast w 1990 r. uznano, że embriony można przechowywać maksimum przez dziesięć lat. Jeśli rodzice nie płacą za ich dalsze przechowywanie, likwiduje się je już po pięciu latach. W Niemczech zamraża się wyłącznie komórki jajowe, do których wniknęły już plemniki, ale jeszcze nie doszło do spotkania materiałów genetycznych. W Polsce nie ma żadnych regulacji.