Naczelna Rada Aptekarska chce wprowadzenia zakazu sprzedaży medykamentów w sklepach czy na stacjach benzynowych. Jej zdaniem zagraża to zdrowiu publicznemu.
Wymagania do zdobycia uprawnień farmaceuty / Dziennik Gazeta Prawna
Do Komisji Europejskiej wpłynęła skarga w sprawie zakazu reklamy aptek. Nakłada go na przedsiębiorców ustawa – Prawo farmaceutyczne (t.j. Dz.U. z 2008 r. nr 45, poz. 271 z późn. zm.). Skargę złożyła Konfederacja Lewiatan. Jej zdaniem właściciele aptek są w gorszej sytuacji w stosunku do innych podmiotów, które również mają w swojej ofercie niektóre medykamenty (sklepy, stacje benzynowe, drogerie). Nie zgadza się z tym Naczelna Rada Aptekarska, która postulowała wprowadzenie zakazu.
– Argument o nierównym traktowaniu placówek obrotu pozaaptecznego jest nieprawdziwy. Zgodnie z art. 94a ust. 1a prawa farmaceutycznego one też nie mogą się reklamować w części działalności odnoszącej się do produktów leczniczych lub wyrobów medycznych – wyjaśnia Krzysztof Baka, radca prawny NRA.

Leki poza kontrolą

Kłopot w tym, że samych aptek, wliczając punkty apteczne i apteki szpitalne, jest w Polsce 14 809 (wg stanu na 31 maja). Wojewódzkim inspektoratom farmaceutycznym ledwo starcza czasu na ich inspekcję, a co dopiero tysięcy innych punktów.
Dlatego, zdaniem samorządu aptekarskiego, prawdziwym problemem jest szeroki obrót lekami poza aptekami.
– Zjawisko to jest patologią. Komiczność i absurdalność obecnej sytuacji najlepiej obrazują przepisy dotyczące kwalifikacji osób wydających produkty lecznicze w placówkach obrotu pozaaptecznego – stwierdza mec. Baka.
Mimo że trudno w to uwierzyć, to par. 2 rozporządzenia ministra zdrowia w sprawie kwalifikacji osób wydających produkty lecznicze w takich placówkach stanowi, że w sklepach ogólnodostępnych sprzedający muszą posiadać wiedzę z zakresu ich zastosowania i przechowywania, zawartą w załączonych do nich ulotkach.
Jednak ze względu na ogromną liczbę sklepów w praktyce nikt tego wymogu nie egzekwuje. Dlatego zdaniem NRA konieczne jest wyłączenie sklepów ogólnodostępnych z katalogu placówek obrotu pozaaptecznego, które mogą prowadzić obrót detaliczny produktami leczniczymi. Trzeba też istotnie ograniczyć wykaz produktów leczniczych dopuszczonych do sprzedaży w takich placówkach.
– Ich rosnąca liczba stanowi realne zagrożenie dla zdrowia publicznego. Tolerowanie nieprofesjonalnej formy wydawania produktów leczniczych, bez odpowiedniej informacji o ich stosowaniu i działaniu, stanowi kolejny przejaw bezmyślnego komercjalizowania sfery, która powinna być zastrzeżona wyłącznie dla profesjonalnych pracowników medycznych, czyli dla farmaceutów – dodaje Krzysztof Baka.
Zdaniem Małgorzaty Świecy z kancelarii Świeca i Wspólnicy argumenty NRA z punktu widzenia prawnego są jak najbardziej zasadne. – Fundamentalnym argumentem jest realne zagrożenie dla zdrowia publicznego ze względu na wydawanie produktów leczniczych bez odpowiedniej informacji o ich stosowaniu i działaniu. Rzeczony proceder ma charakter notorycznego naruszania przepisów prawa – podkreśla mec. Świeca.
– Obowiązek posiadania odpowiednich kwalifikacji przez osoby wydające produkty lecznicze pozostaje poza jakąkolwiek kontrolą, co krzywdząco godzi zarówno w samą istotę oraz sens działalności farmaceutów, jak i w ochronę życia i zdrowia ludzkiego, zagwarantowaną przez konstytucję – mówi Małgorzata Świeca. Dodaje, że ustawa zasadnicza wyraża w art. 68 ust. 1 oraz art. 76 kardynalną zasadę, iż każdy ma prawo do ochrony zdrowia, a na władzach publicznych spoczywa obowiązek ochrony konsumentów przed działaniami zagrażającymi ich zdrowiu.

Ważna jest dostępność

Z kolei Irena Rej, prezes Izby Gospodarczej „Farmacja Polska”, podchodzi do wprowadzenia zakazu obrotu lekami poza aptekami w mniej kategoryczny sposób. – Na pewno powinno się zakazać sprzedaży leków w sklepach, w których wiedza na ich temat jest żadna, a personel zmienia się często, więc nie sposób go pod tym kątem skutecznie przeszkolić. Jeśli w dużych supermarketach sukcesem bywa, gdy pracownik wskaże, gdzie jakiś produkt na półce leży, to nie sposób wymagać od takiej osoby fachowej porady odnośnie do stosowania jakiegoś środka – zauważa Irena Rej.
Dodaje jednak, że w przypadku np. drogerii jest możliwe zarówno przeszkolenie personelu, jak i objęcie tych punktów rzeczywistą kontrolą. – Nie powinno się też zakazywać sprzedaży leków na stacjach paliw, które co do zasady są otwarte 24 godziny na dobę. Tylko że powinny być tam dostępne jedynie leki przeciwbólowe, które się bierze doraźnie, w małych opakowaniach, maksymalnie po cztery tabletki – dodaje Rej.