70 dzieci – tyle urodziło się dzięki nowemu rządowemu programowi „kompleksowej ochrony zdrowia prokreacyjnego w Polsce”, który zastąpił refundowanie zabiegów in vitro za rządów PO-PSL.

Ministerstwo Zdrowia zastrzega, że ze względu na specyfikę programu nie można jeszcze w pełni ocenić jego skuteczności. Jak wygląda on w liczbach?

Program został uruchomiony w 2016 roku. Przez dwa lata Ministerstwo zainwestowało niespełna 30 mln zł w sprzęt i adaptację pomieszczeń. Pierwsze pary przystąpiły do badań diagnostycznych w 2017 roku, co kosztowało budżet państwa 46 650 zł. W tym roku na ten cel przeznaczono 809 tys. zł.

Jak informuje Ministerstwo Zdrowia do programu przystąpiło 1300 par, diagnostykę przeszło 1289 z nich. Cały proces zakończył się sukcesem w przypadku 70 par. Oznacza to, że skuteczność programu wynosi 5 proc. a urodzenie jednego dziecka to koszt ponad 440 tys. zł., a biorąc pod uwagę koszty samej diagnostyki – 12 tys. zł.

Czy to dużo? Porównując program rządu Pis z programem poprzedników – sporo. W ciągu 4 lat rządów koalicji PO-PSL na świat przyszło 8395 dzieci:
• w 2014 – 1079 dzieci;
• w 2015 – 3046 dzieci;
• w 2016 – 2580 dzieci;
• w 2017 – 1689 dzieci.



Jak wyliczył portal OKO.Press jedno dziecko z in vitro kosztowało podatników około 35 tys. zł. Program rządu PO-PSL był realizowany we współpracy z prywatnymi klinikami leczenia niepłodności, które otrzymywały rządowe wsparcie na sfinansowanie samej procedury. Odpadł więc pierwszy koszt doinwestowania państwowych placówek, który w przypadku programu PiS kosztował 30 mln zł.

Dane na temat skuteczności programu pochodzą z lat 2013-2016. W tym czasie przeprowadzono w sumie 31 735 transferów zarodków do macicy, o w 10 035 przypadkach zakończyło się ciążą, z czego w 668 przypadkach była to ciąża mnoga. Średnia skuteczność, w przeliczeniu liczby ciąż klinicznych do transferów zarodka, to 32 proc.. Przy czym rozbieżność pomiędzy poszczególnymi klinikami wynosiła od 19 proc. do 41 proc.