Dziś jest ich 17,5 tys. Jeśli nie zorganizuje się intensywnych szkoleń, za 10 lat uprawnienia do prowadzenia pociągów będzie miało tylko 12 tys. osób
Giełdowa spółka PKP Cargo wypracowała w 2013 r. przychody na poziomie 4,8 mld zł i 65,4 mln zł zysku netto, z czego połowa ma zostać przeznaczona na dywidendę. Spółka ma prawie 1 mld zł wolnej gotówki, który chce przeznaczyć na przejęcia przewoźników na południe od Polski i akwizycje w kraju, np. w sektorze petrochemicznym. Te plany mogą spalić na panewce, jeśli towarowy gigant nie będzie miał wystarczającej liczby maszynistów. A już dziś potrzebuje nawet 700. W giełdowej spółce bije alarmowy dzwonek, bo średnia wieku w tej grupie zawodowej przekracza 50 lat, a doświadczeni pracownicy co roku odchodzą na emerytury. Dzisiaj PKP Cargo zatrudnia ich 4,6 tys.
Polowanie na maszynistów właśnie się rozpoczęło. – Działamy dwutorowo, próbując pozyskać przeszkolonych ludzi z rynku, ale też współfinansując zawodowe szkolenia kolejowe. Programem stypendialnym chcemy objąć ok. 800 uczniów – powiedział DGP prezes Adam Purwin. – Wyszkolenie jednego maszynisty kosztuje ponad 100 tys. zł – dodaje.
Spółka szuka możliwości sfinansowania nauki ze środków unijnych, np. z Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki.
Wszystkie spółki kolejowe w Polsce poszukują maszynistów. Największy rywal PKP Cargo – DB Schenker – potwierdza problem. Tam usłyszeliśmy o luce pokoleniowej: starzy specjaliści się wykruszają, a nowych nie ma. – Po 1989 r. kolej straciła na znaczeniu i załamał się cały system szkolenia kadr – mówił Wojciech Jurkiewicz, dyrektor zarządzający w spółce Freightliner.
Przez lata, w związku ze spadającym zapotrzebowaniem na przewozy, nikt nie szkolił nowych ludzi. W latach 90. zamknięto technika klejowe m.in. w Warszawie, Bydgoszczy, Krakowie i we Wrocławiu. – W ciągu kilku najbliższych lat spadek liczby maszynistów będzie postępował. Istnieje ryzyko, że polska kolej nie będzie w stanie wykonać przewozów nawet na dzisiejszym poziomie – mówi Jurkiewicz.
W Kolejach Mazowieckich, mających 23-proc. udział w rynku pasażerskim, zatrudnionych jest 508 maszynistów. Początkujący zarabia 3 tys. zł na rękę, doświadczony – ponad 4 tys. zł. Ośrodek szkoleniowy spółki uczy 163 kandydatów. Plan jest taki, że do końca 2014 r. ok. 100 osób przystąpi do egzaminu kwalifikacyjnego. Przewoźnik jest też patronem klasy o profilu kolejowym w Warszawie.
– Zatrudniamy ok. 1,2 tys. maszynistów. Od trzech lat co roku przyjmujemy na szkolenia 100 nowych. Szkolenie trwa 16 miesięcy i już wtedy płacimy kandydatom – mówi Zuzanna Szopowska, rzeczniczka PKP Intercity. Średnia pensja wynosi 5,5 tys. zł brutto. W PKP Intercity maszynista po ukończeniu szkolenia zarabia ok. 3 tys. zł netto.
– Przewoźnicy muszą sobie jakoś radzić, więc dochodzi do nadużyć czasu pracy. Starzejący się pracownicy są eksploatowani ponad miarę. To może się odbijać na bezpieczeństwie – mówi Leszek Miętek, przewodniczący Konfederacji Kolejowych Związków Zawodowych.
Związkowiec apeluje o uruchamianie klas kolejowych w technikach – takie zostały reaktywowane ostatnio m.in. w Łodzi i Lublinie – oraz o system stypendialny i gwarancje zatrudnienia. – Działania wymusi też rynek. Bogatsze spółki będą podkupywały maszynistów – mówi Mietek.
Nie jest tajemnicą, że w PKP Cargo ostrzą sobie zęby na maszynistów Przewozów Regionalnych, spółki, która z roku na rok traci udziały w rynku na rzecz przewoźników samorządowych, np. Kolei Śląskich. Ale nawet PR, zatrudniające 2252 maszynistów, nie narzekają na ich nadmiar, bo lawinowo ubywa tych odchodzących np. na emerytury pomostowe. – Dzisiaj szkolimy 159 maszynistów. Oprócz nich moglibyśmy zatrudnić jeszcze 60 osób, żeby ci, którzy teraz prowadzą składy, nie musieli brać nadgodzin – mówi Michał Stilger z Przewozów Regionalnych.
W Polsce jest 17,5 tys. maszynistów, z czego tylko ok. 100 urodziło się po 1980 r. Biorąc pod uwagę spodziewane tempo tzw. naturalnych odejść na emeryturę, w 2024 r. będzie ich... 12 tys. W lutym minister Elżbieta Bieńkowska podpisała rozporządzenie regulujące czas pracy maszynistów, które m.in. wydłuża czas szkoleń i ogranicza nadgodziny w tym zawodzie, co jeszcze bardziej pogłębi problemy przewoźników.