Umowę na budowę jednego z pięciu brakujących odcinków A1 podpisze dziś GDDKiA . Pozostałe mają być zakontraktowane do początku września. Ale zanim wygodnie pojedziemy z Gdańska do Czech, czekają nas korki.
Autostrada A1 to kluczowy szlak komunikacyjny Polski, który prowadzi z Gdańska przez Łódź, Górny Śląsk do granicy z Czechami. W środku kraju wciąż mamy jednak wyrwę w trasie. Między Piotrkowem Trybunalskim a Pyrzowicami koło Katowic kierowcy muszą korzystać z gierkówki, czyli drogi nr 1, na której ruch spowalnia wiele sygnalizacji świetlnych. Ogromne korki tworzą się zwłaszcza w rejonie Częstochowy. Teraz jest wreszcie szansa na dokończenie autostrady. Dziś Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych podpisze umowę na budowę jednego z pięciu brakujących odcinków. Chodzi o 17-kilometrowy fragment w województwie śląskim – od planowanego węzła Rząsawa przed Częstochową do granicy z województwem łódzkim. Za 596 mln zł zbuduje go firma Pol-Aqua. Trasa będzie miała po trzy pasy w każdym kierunku i poprowadzi śladem obecnej gierkówki. To oznacza, że w czasie prac trzeba spodziewać się ogromnych utrudnień. Ruch w obu kierunkach ma się odbywać po jednej jezdni. Odcinek ma być gotowy wiosną 2022 r.
Dziennik Gazeta Prawna

Protesty i komplikacje

A c z pozostałymi czterema odcinkami A1 w województwie łódzkim? Tu przetarg mocno się ślimaczył, ale są szanse, że i w tych przypadkach niebawem dojdzie do podpisania umów.
Najpierw z powodu blisko tysiąca pytań od wykonawców o cztery miesiące przesunięto termin otwarcia ofert. Kiedy wreszcie je ujawniano 18 grudnia zeszłego roku, drogowcy zakładali, że umowy uda się podpisać w marcu. Nic z tego nie wyszło.
– By w przyszłości uniknąć problemów na budowie, musieliśmy rzetelnie sprawdzić doświadczenie i wiarygodność wykonawców. W niektórych przypadkach długo czekaliśmy na odpowiedzi od innych instytucji – tłumaczy opóźnienia z rozstrzyganiem przetargu Jan Krynicki, rzecznik GDDKiA.
Dodatkowo sprawę miały komplikować protesty niektórych firm. Ostatecznie do połowy lipca wybrano wykonawców dla trzech z czterech odcinków A1 w województwie łódzkim. Po pierwsze, chodzi o odcinek A (najbliżej Łodzi), który za 478 mln zł ma budować konsorcjum Budimex – Strabag. Od 12 lipca znamy też wykonawców odcinka B (Piotrków Trybunalski – Kamieńsk) i D (Radomsko – granica województw łódzkiego i śląskiego). Są nimi odpowiednio: konsorcjum Przedsiębiorstwa Budowy Dróg i Mostów Kobylarnia i firmy Mirbud oraz Intercor. W GDDKiA zarzekają się, że na dniach wskażą wykonawcę odcinka C z Kamieńska do Radomska. Według Jana Krynickiego kontrakty na budowę tych czterech fragmentów mają być sukcesywnie podpisywane między końcem lipca i początkiem września.
To jednak oznacza, że wbrew niedawnym planom ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka budowy A1 w województwie łódzkim nie uda się skończyć w 2021 r., tylko rok później. Tak jak w przypadku fragmentu w woj. śląskim, tu także autostrada będzie miała po trzy pasy ruch i poprowadzi śladem istniejącej drogi nr 1. W czasie budowy trzeba się zatem spodziewać ogromnych utrudnień w ruchu. Kierowcy napotkają je jednak dopiero w przyszłym roku, bo autostrada powstanie w systemie projektuj i buduj, co oznacza, że w ciągu pierwszych 12 miesięcy wykonawcy będą musieli przygotować niezbędną dokumentację. Na razie nie wiadomo, czy w czasie robót na jednej, czynnej jezdni uda się wytyczyć dwa czy trzy pasy (w układzie jeden w jednym, a dwa w przeciwnym kierunku). Organizację ruchu zaproponują wybrani wykonawcy.

Ci podwykonawcy

Według szacunków GDDKiA cały brakujący, 81-kilometrowy, odcinek z Częstochowy do podłódzkiego Tuszyna będzie kosztował 3,7 mld zł, co obejmuje nie tylko prace budowlane, ale także odszkodowania za nieruchomości czy nadzór nad robotami.
Przypomnijmy, że w przeszłości było wiele pomysłów na budowę A1 z Łodzi na Śląsk. Pod koniec ubiegłego dziesięciolecia zakładano, że powstanie ona w systemie partnerstwa publiczno-prywatnego. W 2008 r. GDDKiA wybrała nawet partnera, który miał się podjąć tego zadania. Było nim konsorcjum Autostrada Południe, które tworzyły hiszpańskie firmy. Ostatecznie nie udało im się zdobyć niezbędnego finansowania inwestycji i w 2010 r. prywatnemu partnerowi wygasły prawa do budowy i późniejszej eksploatacji trasy.
Na całą autostradę trzeba będzie poczekać jeszcze cztery lata, ale już w przyszłym roku kierowcy jadący do Czech czy na Górny Śląsk odczują sporą ulgę, bo skończy się budową 57-kilometrowego odcinka trasy A1 z Pyrzowic do węzła Rząsawa koło Częstochowy (wraz z obwodnicą tego ostatniego miasta). Choć i tu nie brakuje problemów. Opóźnienie ma m.in. budowa 20-kilometrowego odcinka wokół Częstochowy, który wykonuje włoska firma Salini. Ma ona spore kłopoty z podwykonawcami.
W GDDKiA przyznają, że trwa analiza roszczeń terminowych złożonych przez wykonawców. Mieli dowodzić, że opóźnienia nie są zależne od nich. Po ocenie zaawansowania prac i zgodnie z deklaracjami wykonawców drogowcy szacują jednak, że trzy odcinki A1 – od Pyrzowic do węzła Blachownia na skrzyżowaniu z drogą 46 do Opola – zostaną udostępnione w maju 2019 r. Dwa miesiące później, na wakacje otwarty ma być zaś ostatni 20-kilometrowy fragment autostradowej obwodnicy Częstochowy.

Płatne 150 km

Po zakończeniu wszystkich prac cała autostrada A1 z Rusocina pod Gdańskiem do Gorzyczek na granicy z Czechami będzie miała 568 km długości. Jak dotąd kierowcy muszą płacić za przejazd jedynie 150-kilometrowym odcinkiem z Torunia do Gdańska, którym zarządza prywatny koncesjonariusz, firma GTC. Na razie nie wiadomo, kiedy opłaty wprowadzone zostaną na odcinku zarządzanym przez GDDKiA.