Podczas gdy władze Niemiec i Wielkiej Brytanii działają, nasze badają sprawę.
Łukasz Bąk szef sekretariatu redakcji / Dziennik Gazeta Prawna
W polskich zakładach Opla rośnie niepokój. Pracownicy są zdezorientowani, bo nie wiedzą, jaka przyszłość ich czeka, jeśli dojdzie do zapowiedzianego kilka dni temu przejęcia Opla przez francuski koncern motoryzacyjny PSA (właściciel Citroena i Peugeota). – Ludzie chcą wiedzieć, czy już powinni szukać nowej pracy, a my nie wiemy, co im odpowiadać, bo informacje, jakie do nas dochodzą, są szczątkowe – mówi DGP Zbigniew Pietras, przewodniczący Sierpnia ’80 w polskich zakładach General Motors. Amerykański koncern jest obecnie właścicielem Opla. Chce go sprzedać, by ograniczyć koszty.
Polski oddział Opla nie udziela informacji wychodzących poza oficjalne komunikaty koncernu General Motors.
– Nikt nie dał nam gwarancji zatrudnienia, nie toczą się żadne rozmowy co do naszej przyszłości – dodaje Pietras.
Obawom polskich pracowników Opla nie ma się co dziwić. Od chwili ujawnienia informacji o możliwej fuzji za ostry lobbing na rzecz fabryk w swoich krajach zabrały się władze Niemiec i Wielkiej Brytanii.
Niemcy w zasadzie mogą spać spokojnie. Sprawę zmiany właściciela koordynować będzie Matthias Machnig, który pełni funkcję sekretarza stanu ds. gospodarki. Jak pisaliśmy już wczoraj, niemieckie władze nie mają obiekcji co do transakcji, chcą jednak utrzymania miejsc pracy w swoim kraju dla ponad 18-tys. załogi zatrudnionej w Oplu.
Do boju ruszyły także władze Wielkiej Brytanii. Z Carlosem Tavaresem, szefem koncernu PSA, spotkał się już Greg Clark, minister ds. przedsiębiorstw. Wkrótce ma dojść także do rozmów między prezesem PSA a brytyjską premier Theresą May. Strony pozostają w stałym kontakcie od początku ujawnienia informacji o planowanej fuzji. Obecnie w Wielkiej Brytanii znajdują się dwa zakłady Opla zatrudniające w sumie ok. 4,5 tys. osób. Według „Financial Timesa” rząd brytyjski udzielił już PSA gwarancji podobnych do tych, jakie wcześniej otrzymał koncern Nissan, który będzie mógł ruszyć z montażem dwóch nowych modeli. Zarząd francuskiego koncernu nie chciał potwierdzić tych informacji.
Polski rząd nie wystosował oficjalnego pisma ani do zarządu GM, ani do Francuzów. Jak informuje Stanisław Krakowski z biura prasowego Ministerstwa Rozwoju, resort jest w stałym kontakcie z firmą General Motors. „Ministerstwo z dużym zainteresowaniem i wnikliwością obserwuje trwające negocjacje prowadzone przez General Motors z francuskim koncernem PSA w sprawie sprzedaży firmy Opel” – napisało ministerstwo w odpowiedzi na pytania DGP o ewentualne działania w sprawie utrzymania miejsc pracy w polskich zakładach Opla.
Zdaniem resortu Polska pozostaje bardzo atrakcyjnym krajem dla inwestorów z sektora motoryzacyjnego, a dynamiczny rozwój tego sektora przynosi korzyści obu stronom.
W ocenie Krzysztofa Gadowskiego, posła PO ze Śląska, w tej sprawie rząd powinien zająć jednoznaczne stanowisko w obronie polskich zakładów Opla, podobnie jak czynią to władze innych krajów. – Problem może się pojawić, jeśli kraje członkowskie będą broniły swoich miejsc pracy, a my nie – uważa Gadowski. Jego zdaniem oficjalne pismo powinien wystosować nie tylko resort rozwoju, ale także rząd z premier Szydło na czele.
Władze Gliwic, gdzie znajduje się zakład Opla produkujący samochody, twierdzą, że nikt w sprawie przejęcia z nimi się nie kontaktował. Ani parlamentarzyści z regionu, ani nikt z rządu.
Jak powiedział nam Marek Jarzębowski, rzecznik UM w Gliwicach, nikt nawet nie wyobraża sobie, by zakłady Opla miały zniknąć z mapy miasta. – Opel był kołem zamachowym gliwickiej gospodarki. Gdyby nie decyzja o ulokowaniu jego zakładu w naszym mieście, nie powstałaby tu specjalna strefa ekonomiczna – podkreśla Jarzębowski.
W ślad za motoryzacyjnym gigantem do Gliwic przyszli inni przedsiębiorcy. Obecnie w strefie działa już ponad 70 firm, które stworzyły ponad 20 tys. miejsc pracy. ⒸⓅ
OPINIA
Gliwice mogą się pakować
Z pamiętnika prezesa koncernu PSA: 21 lutego 2021 r. Z taśm fabryki Opla w jakichś Gliwicach (gdzie to, u licha, jest???) zjechał ostatni egzemplarz Astry. Później moi ludzie kazali pracownikom zakładu zdjąć fartuchy, zdać kluczyki od służbowych szafek i podpisać wypowiedzenia. Strajkowali, palili opony, rzucali w nas jajkami, ale nie daliśmy się.
22 luteg o 202 1 r . Oficjalnie uruchomiliśmy produkcję nowej generacji Opla Astry. Tyle że 1187 km od Gliwic – na naszej rodzimej francuskiej ziemi. W Sochaux, gdzie montujemy też Peugeota 308. Auta dzielą ze sobą płyty podłogowe, silniki, skrzynie biegów etc., więc logiczne wydaje się składanie ich w jednym miejscu. Zresztą musimy dbać o miejsca pracy nad Sekwaną, a nie nad Wisłą.
23 lutego 2021 r. Tak naprawdę to byliśmy bardzo zadowoleni z pracy Polaków. Waldek z Ryśkiem znacznie dokładniej i szybciej montowali astry niż Bénédict z Mohamedem. Cztery lata temu przez myśl przeszło nam nawet przeniesienie produkcji Peugeota 308 do Gliwic. Niestety polski rząd zdawał się kompletnie niezainteresowany tym, co się działo. Niemcy dzwonili i twardo negocjowali, Brytyjczycy się handryczyli i żądali gwarancji, a Polacy tylko przyglądali się, badali sprawę i chcieli uczyć nas jeść widelcem. Vive la France!