Widownia flagowego programu telewizji publicznej po trzech kwartałach wynosi średnio 2,4 mln osób i jest najniższa od 20 lat.
W samej Jedynce, wyłączając emisję w TVP Info, sytuacja wygląda jeszcze gorzej: średnia widownia programu nie sięgnęła w tym roku nawet 2 mln osób. A jeszcze w 1999 r. serwis o 19.30 przyciągał średnio 6,6 mln widzów. Potem ubyło ich milion i z podobnym wynikiem program wszedł w nowe stulecie. Na poziomie 4–5 mln audytorium „Wiadomości” utrzymywało się do 2011 r., a do 2015 r. – gdy wprowadzono równoległą emisję w TVP Info – wynik nie schodził poniżej 3,5 mln.
W styczniu 2016 r. prezesem TVP został Jacek Kurski, a szefową „Wiadomości” – Marzena Paczuska. Średnia widownia programu wyniosła 2,9 mln osób. Latem 2017 r. Paczuską zastąpił Jarosław Olechowski, a serwis znów zagościł także w TVP Info. I jego łączna widownia spadła o kolejne 80 tys. osób. Bieżący wynik całoroczny może się jeszcze poprawić w ostatnich, zimowych miesiącach, ale nic nie wskazuje na to, żeby „Wiadomości” mogły szybko pozyskać pół miliona widzów.
Prof. Jacek Dąbała, medioznawca z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, nie jest tymi danymi zaskoczony. – Z widowni „Wiadomości” odchodzą ludzie o w miarę umiarkowanych poglądach i stopniowo ogranicza się ona do osób, którym wyrazisty przekaz audycji odpowiada – analizuje Dąbała. – Mamy do czynienia z niemal klasycznym programem propagandowym, który entuzjastycznie podaje to, co jest władzy na rękę i co świadczy na jej korzyść, a zarazem z dużym krytycyzmem pokazuje zdarzenia i zjawiska będące w kontrze do władzy. Taka linia programowa jest do przyjęcia tylko dla twardego elektoratu. Myślę, że część osób, które rezygnują z oglądania „Wiadomości”, przenosi się na widownię „Wydarzeń” Polsatu, których życzliwość dla rządu jest nienachalna, a przekaz wyważony – mówi Dąbała.
Medioznawca zwraca jednak także uwagę, że ubytek widowni „Wiadomości” wynika też z ogólnej erozji oglądalności programów telewizyjnych. O ile jednak serwis TVP stracił od 1999 r. aż 4 mln widzów, o tyle grono odbiorców „Faktów” nie podlegało w tym czasie tak silnym wahaniom. Program TVN startował przy tym ze znacznie niższego pułapu. Jego średnia widownia pod koniec ubiegłego wieku wynosiła od 2,6 mln do 2,7 mln osób, a w tym stuleciu w żadnym roku nie spadła poniżej 3 mln. „Fakty” najpierw były nadawane tylko w TVN, później także w TVN24, a w ostatnich latach jeszcze w TVN24 BiS. Ich wynik po trzech kwartałach tego roku wynosi 2,7 mln, co daje ponad 300 tys. widzów przewagi nad „Wiadomościami”.
Także udział w widowni telewizyjnej jest dla „Wiadomości” alarmujący: spadł z 48 proc. w 1999 r. do 21 proc. w 2017 r. i 18 proc. w tym roku. Tymczasem „Fakty” zwiększyły swój wskaźnik z 21 proc. do 28 proc. w ubiegłym roku, po czym spadł on do obecnych 22 proc.
Co spowodowało taki odpływ widowni „Wiadomości”? Dyrektor Telewizyjnej Agencji Informacyjnej Jarosław Olechowski nie widzi problemu. – Rzeczywiste zachowania widzów wskazują na to, że „Wiadomości” są najchętniej oglądanym programem informacyjnym w Polsce – stwierdza. I dodaje, że serwis TVP1 „zdecydowanie wygrywa z komercyjną konkurencją nawet bez uwzględnienia równoległej emisji w TVP Info”.
Szef TAI nie posługuje się badaniami telemetrycznymi Nielsena stosowanymi przez inne telewizje, lecz pomiarami, które TVP nazywa modelem oglądalności rzeczywistej (MOR). Ich podstawą są zachowania abonentów Netii, ok. 180 tys. gospodarstw domowych, rozlokowanych w ponad połowie gmin w Polsce. Próba jest duża, ale reprezentatywna tylko pod względem geografii. Dlatego MOR nie jest telemetrią: nie pokazuje struktury widza, ile ma lat, jakie ma dochody, wykształcenie itp. Ponieważ jednak TVP wypada w tym badaniu korzystniej niż w Nielsenie i nikt nie ma danych historycznych, by sprawdzić, czy przed laty nie wypadała jeszcze lepiej, nadawca chętnie się na MOR powołuje.
– Niezależnie od dobrych wyników antenowych cały czas pracujemy nad poprawą jakości programu – zapewnia Jarosław Olechowski. – Pod względem wydań specjalnych i łączeń na żywo z reporterami zostawiliśmy konkurencję daleko w tyle. Tylko w ciągu ostatnich dwóch tygodni nadawaliśmy „Wiadomości” z Waszyngtonu, Londynu i Turynu. W tej chwili to jedyny program informacyjny w Polsce, w którym można zobaczyć materiały specjalnego wysłannika z Indonezji, na bieżąco relacjonującego przebieg akcji ratunkowej po przejściu tsunami – wylicza dyrektor TAI.
– Zawsze chcemy być w epicentrum wydarzeń, żeby widzowie „Wiadomości” jako pierwsi mieli wiarygodne informacje z pierwszej ręki. Niezależnie od tego, pod jaką szerokością geograficzną dzieją się ważne rzeczy. Tak rozumiem misję telewizji publicznej. Tę strategię będziemy kontynuowali w najbliższych miesiącach – podkreśla Olechowski. Jego zdaniem na poprawę jakości programu wpłynie zakończenie modernizacji studia, z którego „Wiadomości” są nadawane. Ma to nastąpić w ciągu najbliższych tygodni. – Uruchomienie go będzie prawdziwym skokiem technologicznym. „Wiadomości” będą dysponowały najnowocześniejszym studiem newsowym w Polsce – deklaruje szef TAI.