Iskrzy na linii gminy – dostawcy prądu. Te pierwsze buntują się przeciwko energetycznym firmom, które uniemożliwiają im przeprowadzanie przetargów na zasilanie ulicznych lamp.
Samorządowcy szykują projekt ustawy, który ma przełamać naturalny monopol dostawców energii. Nad nowelizacją przepisów ustawy – Prawo energetyczne pracować będą przedstawiciele Ogólnopolskiego Porozumienia Organizacji Samorządowych (OPOS). Można więc uznać, że inicjatywa będzie miała szeroki zasięg. W skład powstałego w 2013 r. OPOS wchodzi bowiem dziewięć regionalnych struktur samorządowych, m.in. z woj. podkarpackiego, mazowieckiego, lubuskiego, pomorskiego czy śląskiego. Prace będzie koordynować Związek Gmin Warmińsko-Mazurskich. Jak mówi nam dyrektor biura tego związku Janusz Sypiański, gminy mają już dość polityki uprawianej przez wielkie zakłady energetyczne. – Narzucają one samorządom ceny za dostawę energii i konserwację lamp. Będziemy pracować nad propozycjami, by gminy mogły ogłaszać przetargi w tych kwestiach – tłumaczy i dodaje, że jeszcze w tym roku powstanie zespół roboczy, który przygotuje na przyszły rok projekt nowelizacji.
Dlaczego samorządy zdecydowały się na taki krok? W lipcu 2007 r., wskutek zmian w ustawie – Prawo energetyczne dokonało się pełne otwarcie rynku energii elektrycznej. I teoretycznie od tego momentu każdy odbiorca może swobodnie decydować, kto będzie jego dostawcą. Jednak w praktyce zasada ta nie odnosi się do sytuacji samorządów. „Na terenach większości gmin oświetlenie uliczne jest własnością przedsiębiorstw energetycznych, a więc nie stanowi mienia komunalnego – nie jest własnością gmin. Przedsiębiorstwa energetyczne będące właścicielami oświetlenia ulicznego na terenie gmin nie zgadzają się na ewentualny wybór dostawców energii elektrycznej do punktów oświetleniowych, będących ich własnością [...], wymuszając niejako kupowanie energii elektrycznej od nich” – czytamy w opinii prawnej dr. Pawła Nowickiego z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, którą udostępnia Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji.
Pojawia się pytanie, dlaczego spółki energetyczne miałyby dopuścić do własnej infrastruktury innych graczy, wskazanych przez gminę w wyniku przetargu? Samorządowcy zwracają uwagę, że nie zawsze lampy były własnością dzisiejszych zakładów energetycznych. – W poprzednim ustroju nie było czegoś takiego jak prywatny zakład energetyczny. Były to podmioty państwowe. Cała infrastruktura oświetleniowa również była państwowa. W związku z tym nie było żadnego kłopotu, bo dysponent był w gruncie rzeczy ten sam. W momencie komercjalizacji zakładów energetycznych podmioty te uwłaszczyły się na majątku państwowym. Linie oświetlenia ulicznego były zatem budowane ze środków publicznych, a stały się własnością komercyjnych podmiotów – tłumaczy Grzegorz Kubalski ze Związku Powiatów Polskich.
Dziś gminy w starciu z wielkimi graczami w postaci zakładów energetycznych czują się bezradne. I nie chodzi już tylko o brak możliwości organizowania przetargów, ale i o opłaty naliczane gminom. Kilka tygodni temu do naszej redakcji zgłosiły się władze gminy Mińsk Mazowiecki. Zastępca wójta Radosław Legat opisał nam problem w relacjach ze spółką PGE Dystrybucja z Lublina. Gminie nie podoba się, że przy montowaniu przez gminę nowych lamp spółka żąda opłat za dostęp do jej infrastruktury przesyłowej. – Nie negujemy tego, że operatorowi należy się zapłata. Tylko trzeba to odgórnie uregulować – podkreśla wicewójt Legat. Gmina już wielokrotnie występowała z prośbą o zawarcie umowy z zerową stawką opłaty oraz wskazanie podstawy prawnej do naliczania opłat. Spółka PGE Dystrybucja pozostała jednak nieugięta. „Pomimo braku ustawowych rozwiązań w zakresie ustalania stawki za użyczenie infrastruktury dystrybucyjnej na potrzeby oświetlenia drogowego w PGE Dystrybucja SA przyjętą i obowiązującą stawką jest 1 zł netto miesięcznie za stanowisko słupowe powiększona o obowiązującą stawkę podatku VAT” – odpisali przedstawiciele spółki.
Przedsiębiorstwa energetyczne nie skomentowały wczoraj, co sądzą o inicjatywie samorządów. Choć sytuacja wydaje się patowa, nie zawsze oznacza to, że kompromis jest niemożliwy. Bywa tak, że firmy będące właścicielami punktów świetlnych wprowadzają do umów z gminami klauzule, w których zgadzają się na udzielenie przez gminę zamówienia na dostawę energii elektrycznej, obejmującego punkty będące ich własnością. Jak wskazuje dr Nowicki w przygotowanej opinii prawnej, takie rozwiązanie wprowadzono np. w Toruniu. W dalszym ciągu jednak konieczne jest zielone światło ze strony spółki energetycznej, gdy mowa o jej własności. A jak wskazują samorządowcy, taka zgoda należy do rzadkości.
Czy projekt ustawy szykowany przez lokalnych działaczy ma jakiekolwiek szanse na powodzenie? Samorządowcy są dobrej myśli. Niedawno dzięki ich skutecznemu lobbingowi w Sejmie, udało się dokonać zmian w prawie energetycznym, rozwiązujących problem, który również wydawał się nie do ruszenia. Od 3 sierpnia br. gminy zostały odciążone z obowiązku ponoszenia opłat za oświetlenie dróg ekspresowych, autostrad oraz odcinków dróg krajowych przebiegających poza terenami zabudowanymi (wcześniej było to działanie zaliczane do zadań własnych gminy). Obowiązek ten przejęła GDDKiA. Problem oświetlania dróg krajowych dotyczył ponad 1,4 tys. gmin, które musiały płacić rachunki za światło na 950 węzłach i 6850 skrzyżowaniach. Dzięki podzieleniu się kosztami samorządy zaoszczędzą w sumie ok. 80 mln zł rocznie.