Inwestycja w zabytkowej dzielnicy nie zawsze narusza układ architektoniczny miasta. Przy czym punktem odniesienia nie mogą być samowole budowlane – wynika z wyroku NSA.
Przy ocenie rozbudowy zabytkowego budynku mieszkalnego należy więc ustalić, czy inwestor, zgłaszając swój projekt, nie wzorował się na przedsięwzięciach, które zostały zrealizowane bez zgody konserwatora – zwrócił uwagę Naczelny Sąd Administracyjny.
Powodem kasacji był spór między właścicielem budynku na warszawskiej Saskiej Kępie, wpisanego do rejestru zabytków w 1979 roku, a organizacjami ekologicznymi, które sprzeciwiają się jego rozbudowie. W ich ocenie spowoduje ona utratę przedwojennych walorów architektonicznych tej stołecznej dzielnicy.
Kontrowersyjny kształt inwestycji
W 2011 roku właściciel nieruchomości wystąpił o pozwolenie na rozbudowę budynku do stołecznego konserwatora zabytków. Projekt zakładał, że nowy obiekt będzie mieć kształt litery L. Zainteresowany dowodził, że tego rodzaju budynki można spotkać wśród istniejącej zabudowy dzielnicy. Konserwator zabytków odmówił udzielenia pozwolenia na budowę – a bez tego dokumentu gmina nie mogła wydać zgody na inwestycję. Inwestor odwołał się więc do ministra kultury i dziedzictwa narodowego. Szef resortu uchylił wcześniejszą decyzję i zwrócił sprawę do ponownego rozpatrzenia przez konserwatora zabytków. Ten ostatni po ponownym zapoznaniu się z aktami znów nie zgodził się na zrealizowanie planowanej inwestycji. Argumentował, że działka, którą inwestor chce zabudować, znajduje się na terenie ukształtowanym w okresie międzywojennym, a zabytkowym obiektom nadano wówczas takie same gabaryty, często mają identyczny gzyms i kąt nachylenia dachu. Co więcej, rozbudowa budynku ma być przeprowadzona w miejscu, które zostało zaprojektowane jako otwarta przestrzeń.
Chroniony układ urbanistyczny
Inwestor odwołał się od negatywnej dla siebie decyzji. Sprawa ponownie trafiła do szefa resortu kultury, który tym razem wydał decyzję zezwalającą na rozbudowę. W uzasadnieniu wskazał, że jest ona zgodna z obowiązującym miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego. W jego ocenie dowody znajdujące się w aktach sprawy nie stanowią podstawy do stwierdzenia, że inwestycja doprowadzi do naruszenia zabytkowego układu urbanistycznego.
Stan faktyczny do zbadania
Z tym stanowiskiem nie zgodziły się organizacje ekologiczne. Sprawa trafiła do wojewódzkiego sądu administracyjnego, który oddalił skargę. Miłośnicy zabytków złożyli więc kasację do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Skarżącym udało się przekonać NSA do uchylenia zaskarżonego wyroku. Powodem jego zakwestionowania było jednak naruszenie prawa procesowego. WSA nie przeprowadził bowiem oceny zgromadzonego materiału dowodowego. Nie wszystkie opinie zostały uwzględnione. Brakowało także odpowiedzi na niektóre zarzuty postawione przez skarżące stowarzyszenia. W ocenie NSA konieczne jest także zbadanie, czy wszystkie obiekty powstałe po wojnie, na których się wzoruje inwestor, miały zgodę konserwatora zabytków, czy też były to samowole budowlane.

Powodem zakwestionowania przez NSA zaskarżonego wyroku było naruszenie prawa procesowego

ORZECZNICTWO
Wyrok NSA z 21 lipca 2015 r., sygn. akt II OSK 2227/13.