Komentarz tygodnia
Po zakończeniu negocjacji z Unią Europejską premier Ewa Kopacz nie kryła radości. Na konferencji prasowej z dumą obwieściła: graliśmy o pełną pulę i wygraliśmy. Dodała, że rekordowe fundusze europejskie mają pozwolić Polsce na kolejny skok cywilizacyjny. – Żeby tak się stało, każdą złotówkę z 500 miliardów złotych zainwestujemy w przemyślany sposób – deklarowała premier. Niestety, nie wszyscy urzędnicy wzięli jej słowa sobie do serca.
Z upływem czasu się okazuje, że to, co miało być takie proste, coraz bardziej się komplikuje. Pieniądze są, ale droga do ich zdobycia długa. I tak Ministerstwo Zdrowia walczy z mapami potrzeb zdrowotnych. Jeżeli resort nie przygotuje ich do 16 kwietnia 2016 r., placówki medyczne nie mają co liczyć na pozyskanie euro. Rząd negocjuje więc teraz z Komisją Europejską, aby dotacje można było pozyskiwać na podstawie szczątkowych dokumentów. Niestety, jak dowiedział się DGP, szanse na pozytywne rozpatrzenie tej propozycji są małe. Tymczasem część wojewodów – jakby nie patrzeć urzędników państwowych – nie zamierza pomóc resortowi. Bo oni mają obowiązek przygotowania map dopiero w 2021 r. Dlaczego więc mają pomagać ministerstwu? Przecież to jego problem. Nie rozumiem takiego podejścia. Resort może i dał plamę, przygotowując takie, a nie inne przepisy, ale gra się toczy o olbrzymie pieniądze, które mają zostać zainwestowane w województwach. Pani premier, może warto byłoby wezwać wojewodów na dywanik i wytłumaczyć im powagę sytuacji.
Sytuacja komplikuje się także przy pozyskaniu funduszy na gospodarkę wodną. Powód? Nadal nie wdrożyliśmy wszystkich przepisów unijnych w tym zakresie. Tymczasem projekt nowego prawa wodnego, który przygotowało Ministerstwo Środowiska, nawet nie został zaopiniowany przez Radę Ministrów, a przecież jeszcze musi zostać przyjęty przez parlament. Jeśli Sejm i Senat nie wyrobią się do jesieni, dokument trafi do kosza. Przyszły rząd będzie musiał rozpocząć pracę od nowa, a nie będzie mu łatwo przyspieszyć. Ewentualne zmiany mogą blokować samorządy, które nie chcą, by państwo obarczało je kolejnymi zadaniami. Niestety, ich wzrok też się kończy na czubku własnego nosa.
Z pozyskanie m unijnych pieniędzy mogą mieć problemy także firmy. Pięć regionów do tej pory nie ogłosiło harmonogramów naboru wniosków.
W tej sytuacji zapowiadany przez premier skok cywilizacyjny stoi po znakiem zapytania. Tymczasem w kolejnej perspektywie nie mamy co liczyć na hojność wspólnoty. I choć wszyscy o tym wiedzą, zdają się tę wiedzę ignorować. ©?