Nowe przepisy o odpadach wywołują kolejne niejasności. Tym razem wątpliwości dotyczą 3 mln samozatrudnionych. Jeśli prowadzą firmę w domu, powinni mieć dwa kosze – jeden na nieczystości prywatne, drugi na firmowe. Absurd?
Samorządy namawiają do wypowiadania dotychczasowych umów na odbiór odpadów, bo od 1 lipca obowiązek ten przejmą gminy. Sytuacja jest w miarę jasna, tylko jeśli chodzi o zwykłych mieszkańców, ale już w przypadku przedsiębiorców mamy chaos. Jeśli gmina nie zdecyduje się na przejęcie odpadów komunalnych także od firm, to zrywanie umów z odbiorcami odpadów może być przedwczesne.
Zwłaszcza że na takie rozwiązanie decydują się co najwyżej duże miasta, jak Warszawa, Poznań czy Gdańsk. Większość gmin (wszystkich jest około 2,5 tys.) nie będzie wywozić śmieci od przedsiębiorców. A co z osobami, które są jednocześnie i mieszkańcem, i przedsiębiorcą, bo prowadzą działalność w miejscu zamieszkania?
– Teoretycznie taka osoba powinna mieć dwa pojemniki – na odpady domowe i firmowe. Czyli powinna zgłosić deklarację w sprawie odbioru odpadów komunalnych oraz jako przedsiębiorca mieć podpisaną drugą umowę z firmą, która odbierze od niej śmieci powstałe w ramach prowadzenia działalności – mówi mec. Katarzyna Kuźma z kancelarii Domański Zakrzewski Palinka. – W praktyce jest to jednak nie do skontrolowania – dodaje.
Dodatkowy problem powstaje w sytuacji, w której część niezamieszkana (firmowa) nieruchomości nie została wyraźnie wyodrębniona od zamieszkanej. A to prowadzi do absurdów.
– Jak Kowalski pomyli się, pisząc list, i wyrzuci kartkę do kosza, to bez wątpienia jest to odpad komunalny, ale czy jak ten sam Kowalski, ale jako przedsiębiorca, pomyli się, wypisując fakturę, to czy taki śmieć też jest odpadem komunalnym? Moim zdaniem tak, w końcu to i to jest papierem – ocenia Joanna Wilczyńska, ekspert od ochrony środowiska.
Samorządy, które nie przejmą odpadów od przedsiębiorców, zapewniają, że firmy jednoosobowe potraktują jak osoby fizyczne. – Takie osoby nie muszą mieć podpisanych żadnych umów z firmami śmieciowymi, jeśli wytwarzają tylko małe ilości odpadów komunalnych – mówi Agata Dietrich z referatu ds. systemu gospodarowania odpadami w katowickim urzędzie miejskim. Podobne zapewnienia usłyszeliśmy w kilkunastu innych gminach.
Tylko że nie wszyscy mali przedsiębiorcy będą mogli liczyć na takie traktowanie. Ważny jest rodzaj działalności, z tym że przepisy tego wprost nie regulują. Gmina odbierze śmieci od krawcowej, ale już od szewca, który w swojej pracy używa różnych klejów, może wymagać podpisania umowy z firmą śmieciową. Tłumacz nie wytwarza innych śmieci niż normalne odpady domowe, ale już fryzjer czy kosmetyczka tak.
Decyzja może być inna. Kryteriów ani wytycznych nie ma. Poza jednym. – Wszystko zależy od rodzaju wytwarzanych śmieci i skali działalności. W ocenie trzeba się kierować rozsądkiem i logiką – wyjaśnia Monika Szymborska z departamentu gospodarki odpadami Ministerstwa Środowiska.
Zmiany wchodzą 1 lipca, ale wciąż jest wokół nich wiele zamieszania