Unia mówi „nie” składowaniu śmieci i wprowadza zamknięty obieg odpadów. Sprzeciwia się też marnowaniu żywności. Dla Polski oznacza to konieczność mocniejszego przykręcenia środowiskowej śruby. A nasze dotychczasowe osiągnięcia i tak nie zachwycają.

Parlament Europejski przegłosował 18 kwietnia nowe przepisy w sprawie tzw. pakietu odpadowego. Składają się na niego 4 sprawozdania i 6 dyrektyw. Regulacje mają poprawić gospodarkę odpadami i wprowadzić państwa członkowskie do nowoczesnego modelu circular economy (patrz ramka 1). I tak europosłowie zdecydowali, że do 2025 r. co najmniej 55 proc. odpadów komunalnych pochodzących z gospodarstw domowych i przedsiębiorstw powinno być poddawanych recyklingowi (dziś, w skali całej UE, jest to ok. 44 proc.). Nowe przepisy zakładają, że do 2030 r. cel ten wzrośnie do 60 proc., a do 2035 r. – do 65 proc.

Z grubsza chodzi o to, by zamiast zastanawiać się, jak się pozbyć śmieci, wykorzystać je ponownie. Do odpadowej reformy nie dojdzie z dnia na dzień, ale już dziś warto, by jednostki samorządu terytorialnego zaczęły się do niej przygotowywać. Teraz koszty utylizacji i zagospodarowania odpadów obciążają najbardziej władze samorządowe i mieszkańców. W przeciwieństwie do innych uczestników rynku. Bo w Polsce opłaty produktowe, m.in. ze względu na handel fakturami i poświadczeniami o zagospodarowaniu odpadów, istnieją bardziej w teorii niż w praktyce. Tymczasem w innych krajach producenci są zobowiązani do realnego pokrywania kosztów zagospodarowania opakowań. Zdaniem ekspertów takie podejście wydaje bardziej sensowne, bo choć ostatecznie i tak zapłacimy my – przez wyższą cenę produktu, to jednak to, ile wypłynie z naszych kieszeni, będzie zależało od tego, ile kupimy. Mniej obciążone byłyby też gminy, pozostałoby im tylko zagospodarowanie tego, czego nie da się wyselekcjonować, oraz nadzór nad selektywną zbiórką śmieci.

ikona lupy />
Dziennik Gazeta Prawna

Czym są podyktowane zmiany? Otóż, jak podkreśla organizacja Zero Waste Europe, europejski model postępowania z odpadami tworzyw sztucznych wciąż opiera się głównie na ich spalaniu (około 40 proc.), składowaniu (około 30 proc.) i recyklingu, przy czym ok. 12 z 30 proc. odpadów przeznaczonych do odzysku eksportowano do Azji.

TO TYLKO FRAGMENT TEKSTU. CAŁY ARTYKUŁ PRZECZYTASZ W TYGODNIKU GAZETA PRAWNA >>