W ciągu 15 lat populacja Polski może spaść o milion osób, a w kolejnych dekadach jeszcze bardziej. Ten ubytek dobrze by uzupełnić- mówi dr Maciej Bukowski ekonomista Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego, prezes think tanku Wise Europa
Jak zatrzymać obywateli Ukrainy u nas?
To, czego nam brakuje, to jasna ścieżka dla osiedlania się imigrantów na stałe. Jestem zwolennikiem otwarcia Polski na imigrantów z krajów nam bliskich kulturowo. Model, który dzisiaj u nas funkcjonuje, mało ich związuje z Polską. To nie jest imigracja permanentna, tylko raczej wahadłowa.
System oświadczeń należy zmienić?
Oświadczenia funkcjonują, niektórzy pracodawcy potrzebują takiego rozwiązania. Można je modyfikować, ale tak, by nie wylać dziecka z kąpielą, zwłaszcza że nasze obecne rozumienie wpływu, jaki rozwiązania mają na polski rynek pracy, jest ograniczone. Nikt tego w szczegółach nie przebadał. Ośrodek Badań nad Migracjami UW i fundacja WiseEuropa rozpoczęły projekt badawczy poświęcony temu zagadnieniu, niedługo będziemy więc wiedzieć więcej, ale do tej pory warto postępować rozważnie. Zwłaszcza że uzyskanie czegoś więcej niż pozwolenie na pracę sezonową jest dziś w Polsce trudne. Nawet osoby, które wychowały się tu, chodziły do polskich szkół, mają problem z uzyskaniem prawa stałego pobytu. Nastawienie administracji do imigracji osiedleńczej zawsze było negatywne. To powinno się zmienić.
Po co nam większe otwarcie na imigrację?
Demografia. W ciągu 15 lat populacja Polski może spaść o milion osób, a w kolejnych dekadach jeszcze bardziej. Ten ubytek dobrze by uzupełnić. Społeczeństwo będzie się starzeć, proporcje między liczbą osób w wieku produkcyjnym i postprodukcyjnym będą się drastycznie pogarszać. A nasz system emerytalny w ciągu ostatnich kilku lat praktycznie stał się systemem repartycyjnym, opartym na wpływach z podatków. Osoby pracujące płacą na świadczenia tych, którzy są już na emeryturze. Jeśli rąk do pracy ubędzie, czeka nas kryzys. Dobrze by więc było, żeby imigranci mogli tu przyjeżdżać, osiedlać się, pracować i płacić podatki.
Czy są dane, jaki udział już dziś w tworzeniu polskiego PKB mają imigranci z Ukrainy?
To można z grubsza oszacować. Mamy pół miliona osób, przez pół roku stanowią jakąś jedną sześćdziesiątą czwartą polskiego rynku pracy. Pracują jednocześnie w sektorach relatywnie mniej produktywnych – zwłaszcza w rolnictwie, budownictwie i usługach domowych. Wnoszą więc pewnie jakąś jedną setną do polskiego PKB, bo ich wydajność jest mniejsza od średniej. Czyli dzięki nim nasz PKB jest pewnie wyższy o jakieś 1 proc. Czy to dużo? Pewnie nie. Ale dla niektórych branż to być albo nie być. Jakich? Proszę spytać sadowników i budowlańców.