Zatrudnieni na umowach cywilnoprawnych zyskają związkowe uprawnienia. Działacze nie będą mieli obowiązku świadczenia pracy i nie będzie można ich zwolnić.
Samozatrudnieni, zleceniobiorcy, wykonujący dzieło będą mogli zakładać i przystępować do organizacji zakładowych, o ile są zatrudnieni przez jedną firmę co najmniej przez pół roku. Działacze wytypowani przez związek zostaną zwolnieni z obowiązku świadczenia pracy i będą chronieni przed rozwiązaniem umowy. Tym samym zyskają uprawnienia bardzo zbliżone do tych, które dziś przysługują pracownikom.
Takie zmiany zakłada rządowy projekt nowelizacji ustawy o związkach zawodowych. Modyfikacje wymusił wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 2 czerwca 2015 r. (sygn. akt K 1/13), który przesądził, że prawo do tworzenia i wstępowania do związków zawodowych przysługuje nie tylko pracownikom, lecz także zatrudnionym na innych podstawach, w tym umowach cywilnoprawnych. To wielkie zwycięstwo ruchu związkowego. Na podstawie projektowanych przepisów około 2,5 mln osób pracujących na kontraktach cywilnych zyska możliwość zrzeszania się w organizacje zakładowe, a niektórzy z nich – także gwarancje zatrudnienia lub płatne zwolnienia na działalność związkową. Do listy ponad 40 grup zawodowych, które już dziś są chronione przed zwolnieniem, dołączy kolejna.
– Oczekiwaliśmy tego projektu, ale jego zakres – zwłaszcza w kwestii ochrony przed rozwiązaniem umów – jest jednak zaskoczeniem. Sądzę, że czekają nas intensywne rozmowy w sprawie omawianych propozycji w Radzie Dialogu Społecznego – wskazuje prof. Jacek Męcina, przewodniczący zespołu ds. prawa pracy RDS, ekspert Konfederacji Lewiatan.
Jak pracownicy
Zakres uprawnień związkowych, jakie zyskają działający w organizacjach zleceniobiorcy i samozatrudnieni, będzie tylko nieznacznie ograniczony w porównaniu z tym przysługującym pracownikom. Na przykład prawo do doraźnego zwolnienia z pracy na dokonanie czynności wynikających z funkcji związkowych będzie im przysługiwało, o ile ich obowiązki może wykonać inna osoba. Na takiej samej zasadzie będą mogli korzystać ze zwolnienia z obowiązku świadczenia pracy przez okres kadencji w zarządzie organizacji związkowej. Z kolei w przypadku naruszenia zakazu rozwiązywania umowy z samozatrudnionym lub zleceniobiorcą (wytypowanym do reprezentowania związku) osobom tym będzie przysługiwało odszkodowanie w wysokości trzech pensji.
– Przyznanie tak szerokich uprawnień związkowych osobom zatrudnionym na umowach cywilnoprawnych spowoduje wzrost zatrudnienia w szarej strefie. Pracodawcy częściej będą się decydować na zatrudnianie na czarno z obawy, że zleceniobiorcy lub samozatrudnieni założą związek, a niektórzy z nich zyskają gwarancję zatrudnienia – uważa Bartłomiej Raczkowski, adwokat i partner w kancelarii Raczkowski Paruch.
Co istotne, wspomniani zatrudnieni zyskają też ochronę antydyskryminacyjną na zasadach przewidzianych w k.p. Niedozwolone będzie np. rozwiązanie umowy cywilnoprawnej lub odmowa awansu ze względu na przynależność do związku lub pełnione w nim funkcje (ewentualne spory w tym zakresie rozstrzygną sądy pracy, a nie cywilne).
Z punktu widzenia zatrudnionych ważne jest także to, że związki założone przez osoby pracujące na umowach cywilnoprawnych będą mogły też domagać się od pracodawcy, aby udostępnił im pomieszczenia i urządzenia techniczne niezbędne do wykonywania działalności związkowej. Takie organizacje zyskają też prawo do reprezentowania indywidualnych i zbiorowych interesów zatrudnionych.
Dla firm
W tej beczce dziegciu dla pracodawców jest jednak też łyżka miodu. Projekt przewiduje, że pracodawca będzie mógł wnioskować do okręgowego inspektora pracy o zweryfikowanie liczebności organizacji związkowych (od której zależy wiele związkowych uprawnień, w tym np. liczba członków chronionych przed zwolnieniem lub zwolnionych z obowiązku świadczenia pracy, czyli etatów związkowych). Obecnie firma nie ma takiej możliwości. Co więcej, zatrudniony należący do kilku organizacji zostanie uwzględniony tylko jako członek jednej z nich (wskazanej przez siebie).
– To niewątpliwie ukłon w stronę pracodawców, bo związki niejednokrotnie ukrywają prawdziwą liczbę swoich członków – podkreśla prof. Juliusz Gardawski, dyrektor Instytutu Filozofii, Socjologii i Socjologii Ekonomicznej SGH.
Zdaniem Bartłomieja Raczkowskiego wątpliwości może budzić jednak skuteczność takiej weryfikacji.
– Obawiam się, że inspektorzy będą opierać się jedynie na informacjach przekazanych przez związki. Pracodawca powinien mieć prawo do odwołania się od wyników takiej weryfikacji do sądu – dodaje.
Z punktu widzenia firm istotne znaczenie ma też propozycja podwyższenia progów reprezentatywności związków zawodowych. Taki status zyska organizacja, która zrzesza co najmniej 15 proc. ogółu osób wykonujących pracę zarobkową zatrudnionych w zakładzie (a nie jak obecnie 10 proc. pracowników). Dzięki temu mniejsze organizacje, które zrzeszają relatywnie małą część załogi, nie będą mogły blokować porozumień zawieranych z pracodawcą przez duże związki.
– W interesie pracodawcy jest to, aby przedstawicielstwo pracowników w zakładzie było jednolite lub silna była organizacja reprezentatywna. Proponowana zmiana pozytywnie wpłynie na dialog społeczny na szczeblu firm – podsumowuje prof. Jacek Męcina.
Mniejsze związki nie będą mogły blokować porozumień z pracodawcą