Zwolniony nie może domagać się 180 tys. zł w wskutek porozumienia wypracowanego przez związki z firmą, skoro jego celem było przyznanie dodatkowych świadczeń tylko osobom tracącym jedyne źródło utrzymania. Tak orzekł Sąd Najwyższy.

Mężczyzna pobierający emeryturę wojskową był zatrudniony w pełnym wymiarze na stanowisku ochroniarza na podstawie umowy o pracę na czas nieokreślony od 18 grudnia 2000 r. W październiku 2012 r. w ramach zwolnień grupowych wypowiedziano mu umowę. Zwolnienia grupowe przeprowadzone w firmie wiązały się z dodatkowymi świadczeniami wynikającymi z umowy społecznej zawartej między pracodawcą a związkami zawodowymi. Mężczyźnie jednak ich nie przyznano z uwagi na dodatkowe źródło dochodów (świadczenie emerytalne). Od tej decyzji zwolniony odwołał się do sądu I instancji, który ustalił, że z umowy społecznej wynikały dodatkowe świadczenia dla osób zatrudnionych w pełnym wymiarze, a także tych w niepełnym wymiarze, ale pod warunkiem, że było to ich jedyne źródło dochodu. Sąd, rozpatrując sprawę, zwrócił uwagę na wyjaśnienia pracodawcy i strony związkowej, które zgodnie stwierdziły, że umowa społeczna obejmowała wyłącznie pracowników, dla których praca w spółce była jedynym źródłem utrzymania. W efekcie żądania mężczyzny zostały oddalone.
Sprawa trafiła do sądu II instancji. Ten orzekł, że w niniejszej sprawie wystarczy zastosowanie obiektywnej metody wykładni oświadczenia zawartego w umowie społecznej, czyli odwołanie się do wykładni językowej dosłownego brzmienia treści porozumienia. Przy czym dotyczy to głównie zwrotu: „postanowieniami umowy objęci zostali wszyscy pracownicy poszczególnych spółek, którzy w dniu jej wejścia w życie byli w nich zatrudnieni na podstawie umowy w pełnym wymiarze, oraz pracownicy, których praca w niepełnym wymiarze jest jedynym źródłem dochodu”. W ocenie sądu sformułowanie oznacza, że porozumienie dotyczy dwóch grup pracowników – tj. mających zawartą umowę w pełnym wymiarze czasu pracy (np. zwolniony ochroniarz) oraz mających umowę zawartą w niepełnym wymiarze, która stanowi ich jedyne źródło dochodu. W odniesieniu do pracowników zatrudnionych w pełnym wymiarze czasu pracy zdaniem sądu nie został zastrzeżony żaden warunek, którego spełnienie decydowałoby o objęciu postanowieniami umowy społecznej. Sąd zasądził od firmy na rzecz byłego ochroniarza 180 tys. zł tytułem naruszenia gwarancji pracowniczych.
Pełnomocnik pracodawcy wniósł skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego. Ten orzekł, że w niniejszej sprawie należy badać nie literalną treść przepisów umowy społecznej, ale jaki był zgodny zamiar stron tego porozumienia (pracodawcy i związkowców). Inaczej mówiąc – nie można się opierać na dosłownym brzmieniu umowy, skoro wola obu stron była całkiem inna. SN uchylił zaskarżony wyrok i przekazał go do ponownego rozpatrzenia.
ORZECZNICTWO
Wyrok Sądu Najwyższego z 8 września 2015 r., sygn. akt I PK 270/14.