W 2016 r. rząd obiecał przeznaczyć dodatkowe 3 mld zł na walkę z bezrobociem wśród osób do 30. roku życia. Przygotowane przepisy są jednak krytykowane ekspertów.
Wybrane formy wsparcia dla osób bezrobotnych / Dziennik Gazeta Prawna
Na rozpoczynającym się dzisiaj posiedzeniu Sejmu posłowie mieli się zająć projektem ustawy o zmianie ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy. Na jej podstawie już od stycznia 2016 r. pracodawcy mieliby dostać 3 mld zł pochodzących z Funduszu Pracy. Pieniądze te miały być przeznaczone na zrefundowanie firmom przez 12 miesięcy części kosztów poniesionych na wynagrodzenia, nagrody oraz składki na ubezpieczenia społeczne. Przy czym przywilej ten byłby zarezerwowany wyłącznie dla podmiotów zatrudniających bezrobotnych, którzy nie ukończyli 30 lat. Ale nie wiadomo, czy coś z tego będzie. „Opinia merytoryczna do poselskiego projektu ustawy o zmianie ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy” przygotowana przez Biuro Analiz Sejmowych Kancelarii Sejmu nie zostawiła na dokumencie suchej nitki.
Przedwyborcze obietnice
Premier Ewa Kopacz w czasie jednego ze spotkań przedwyborczych obiecała, że Sejm jeszcze tej kadencji uchwali przepisy wspomagające zatrudnianie 100 tys. młodych osób. Posłowie PO przygotowali więc szybko specjalny projekt nowelizacji ustawy z 20 kwietnia 2004 r. o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy (t.j. Dz.U. z 2015 r. poz. 149 ze zm). Dokument wpłynął do parlamentu 2 czerwca, a już siedem dni później został skierowany do prac w sejmowej komisji polityki społecznej i rodziny. Prace prowadzono w iście ekspresowym tempie, bowiem już 9 lipca komisja bez zastrzeżeń przyjęła sprawozdanie podkomisji stałej ds. rynku pracy. Wszystko więc wskazywało na to, że już 21 lipca odbędzie się drugie czytanie projektu ustawy. Taki zapis nawet się znalazł w harmonogramie prac Sejmu. Tak się jednak nie stało.
– Poprosiliśmy o wycofanie projektu ustawy z porządku obrad, gdyż trzeba nad nim jeszcze popracować – stwierdziła enigmatycznie w rozmowie z DGP Izabela Katarzyna Mrzygłocka, posłanka PO i przewodnicząca podkomisji.
Jak ustalił DGP, prace nad wycofanym projektem trwają i nie wiadomo, kiedy się zakończą.
– To program pilotażowy, który ułatwi firmom zatrudnianie młodych – tłumaczy w rozmowie z DGP poseł Mrzygłocka. – Pracodawcy i bezrobotni czekają na takie rozwiązanie i zrobię wszystko, żeby ustawa została uchwalona jeszcze przez Sejm tej kadencji – dodaje.
Projekt ustawy w ostatniej dostępnej wersji zakłada, że przedsiębiorca będzie mógł podpisać umowę ze starostą. Będzie ona podstawą do refundowania firmie przez okres 12 miesięcy części kosztów poniesionych na wynagrodzenia, nagrody oraz składki na ubezpieczenia społeczne młodych podwładnych. Przy czym starosta nie będzie mógł zawrzeć takiej umowy z pracodawcą, który z powodu zwolnień grupowych zmniejszył zatrudnienie w ciągu ostatnich sześciu miesięcy. Dodatkowo będzie wymagane, żeby osoba, za którą składki są finansowane, była zatrudniona po zakończeniu refundacji przez kolejne 12 miesięcy. W przypadku niespełnienia tego ostatniego warunku, firma będzie musiała zwrócić składki wpłacone za bezrobotnego proporcjonalnie do okresu, w którym nie utrzymano takiego miejsca pracy.
Pracodawcom nie podobają się takie rozwiązania. – Gdyby pani premier faktycznie słuchała przedsiębiorców, to nie byłoby obecnie takiej sytuacji, że osoby młode nie mają pracy. Wystarczy obniżyć koszty pracy, zmniejszając daninę na ZUS. To nie jest sytuacja normalna, że najpierw wyrywa się przedsiębiorcom składki na Fundusz Pracy, a później prowadzi aktywizację za nasze pieniądze – zauważa Dorota Wolicka, wiceprezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
Inaczej sprawę widzi Jeremi Mordasewicz, ekspert Konfederacji Lewiatan, członek rady nadzorczej ZUS. Z jego rozmów przeprowadzanych z firmami wynika, że mali przedsiębiorcy szukają różnych sposobów, aby odzyskać pieniądze wpłacone do ZUS. Nie jest dla nich ważne, że podział bezrobotnych ze względu na wiek jest formą dyskryminacji. Przy czym i on ma własny pomysł, jak powinny wyglądać działania państwa związane z aktywizacją młodych osób.
– Najlepszym sposobem byłoby wprowadzenie dla przedsiębiorców specjalnej ulgi, która by im rekompensowała koszty związane z przyuczeniem absolwenta szkoły czy uczelni do pracy. Ulga powinna być przypisana do konkretnego pracownika, który tylko raz w życiu mógłby mieć prawo do takiego preferencyjnego traktowania. Dzięki temu firmy nie miałyby oporów w zatrudnieniu młodych osób, które nie mają doświadczenia w pracy zawodowej – tłumaczy Jeremi Mordasewicz.
Urzędy pracy chwalą
Nowe rozwiązanie podoba się za to urzędom pracy. Praktycy uważają, że właściciele firm oczekują zachęt finansowych, żeby zatrudniać nowych pracowników.
– Każda forma wsparcia dla firm zatrudniających bezrobotnych cieszy się ogromnym zainteresowaniem – informuje Jolanta Tulkis z Powiatowego Urzędu Pracy w Białymstoku.
Potwierdzają to dane statystyczne z tego urzędu. Tylko w pierwszym półroczu tego roku aż 303 osoby do 30. roku życia skorzystały ze szkoleń. Refundacja stanowisk pracy objęła 67 osób, ze stażu skorzystało 647 osób, a bon zasiedleniowy otrzymało 26 zainteresowanych. Chętni byli także na bony: stażowy (91 osób) oraz szkoleniowy – 123 osoby.
– Sporadycznie zdarzają się sytuacje odstąpienia od podpisania umowy. Przyczyną są zmiany planów zatrudnieniowych, np. rezygnacja z utworzenia nowego miejsca pracy – dodaje Jolanta Tulkis.
Podobna sytuacja jest na Śląsku. – W naszym rejonie bezrobocie wynosi ponad 15 proc. Pracodawcy bardzo chętnie korzystają ze wszystkich możliwych form dofinansowania zatrudnienia, przy czym najwięcej mamy wniosków o dofinansowanie stanowisk pracy, na których zaczynają pracę osoby zarejestrowane w naszym urzędzie – wyjaśnia Anna Rdest, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Zawierciu.
Z kolei Magdalena Dudziak, zastępca dyrektora Powiatowego Urzędu Pracy w Wałbrzychu, zwraca uwagę, że w tym roku już skończyły się środki na najbardziej popularne formy wsparcia. – Pieniędzy na szkolenia, bony zasiedleniowe oraz refundację wyposażenia stanowiska pracy wystarczyło nam zaledwie do lipca. Każde dodatkowe środki na walkę z bezrobociem wśród młodych ludzi się przydadzą – stwierdza Magdalena Dudziak.
Złe prawo
Wszystko wskazuje na to, że urzędy pracy nie doczekają się zapowiadanych rozwiązań.
Pracownicy Biura Analiz Sejmowych Kancelarii Sejmu zwracają przede wszystkim uwagę, że projekt nie zawiera żadnych przepisów, które by zagwarantowały, że Fundusz Pracy na walkę z bezrobociem wśród młodych przeznaczy w przyszłym roku dodatkowe 3 mld zł. Pytają też o racjonalność rozwiązań, które zakładają zdecydowanie lepsze warunki dla pracodawców zatrudniających bezrobotnych do 30. roku życia. Ich zdaniem proponowane rozwiązania spowodują też, że firmom w zdecydowanie mniejszym stopniu będzie się opłacało zatrudniać osoby młode ze wsparciem na podstawie innych, już obowiązujących przepisów nowelizowanej ustawy. W końcu stwierdzają, że problemów z wchodzeniem na rynek pracy młodych ludzi nie rozwiąże jednorazowa akcja.