Pracodawcy nadal nie będą mogli wysyłać do lekarza osób z ważnymi badaniami okresowymi. Nawet jeśli zatrudnieni nagle zapadną na jakieś schorzenie lub je zatają
Na jednym z ostatnich posiedzeń rządu rozpatrywano projekt nowelizacji kodeksu pracy, który zakłada zmiany w zakresie prac wzbronionych kobietom. Pierwotna wersja tej nowelizacji zakładała też zmodyfikowanie zasad przeprowadzania badań lekarskich. Przepisy miały wskazywać, kiedy możliwe jest kierowanie podwładnych na wcześniejsze badania okresowe (poza terminami wynikającymi z przepisów). Miały też umożliwiać lekarzom wydawanie orzeczeń, w których nie tylko wskazują, czy dana osoba jest zdolna do pracy na określonym stanowisku, lecz także ustalają ograniczenia do wykonywania danych czynności (np. co do masy towarów, jakie może przenosić pracownik, lub wymiaru czasu, przez jaki może wykonywać dane zadania). Ostatecznie rząd wycofał się z tych propozycji. Zatrudniający nadal będą mieć związane ręce, gdy zauważą, że np. pracownik z ważnymi badaniami zapadł na chorobę, która może stwarzać zagrożenie dla niego i innych zatrudnionych (np. zakaźną, zaburzenia psychiczne), a jednocześnie sam nie chce się leczyć.
– Zdarza się też, że pracownicy zatajają choroby przewlekłe, np. cukrzycę lub padaczkę. Pracodawca jest w trudnej sytuacji, bo z jednej strony nie powinien dopuścić do stwarzania zagrożeń dla życia i zdrowia pracowników, a z drugiej nie ma wyraźnej podstawy prawnej do tego, aby wysłać chorego pracownika do lekarza – tłumaczy Witold Polkowski, ekspert Pracodawców RP.
Podkreśla, że firmy najczęściej i tak kierują wówczas daną osobę na badania, powołując się na ogólny obowiązek dbania o bhp.
Kto napisze
Oficjalnie resort pracy tłumaczy, że wycofano się ze zmiany przepisów dotyczących badań lekarskich ze względu na to, że część propozycji w tym zakresie (ale nie te omawiane) przeniesiono do ustawy z 7 października 2014 r. o ułatwieniu wykonywania działalności gospodarczej (Dz.U. poz. 1662; przepisy te weszły w życie 1 kwietnia 2015 r.).
Nieoficjalnie rezygnacja taka wynikała także z tego, że przepisy dotyczące badań powinno tworzyć Ministerstwo Zdrowia (MZ), a nie resort pracy. Zapytaliśmy więc MZ, czy pracuje nad nowelizacją, która umożliwiłaby wdrożenie propozycji zawartych w pierwotnej wersji zmian w k.p. Ministerstwo w odpowiedzi przypomniało, że ustawa o ułatwieniu wykonywania działalności gospodarczej umożliwia ministrowi zdrowia dostosowanie obowiązującego rozporządzenia w sprawie badań lekarskich pracowników do aktualnego stanu wiedzy medycznej i postępu technologicznego.
– W przypadku podjęcia prac legislacyjnych nad opracowaniem nowego projektu rozporządzenia propozycje w zakresie dodania w orzeczeniu lekarskim częściowych ograniczeń do wykonywania lub podjęcia pracy na danym stanowisku oraz umożliwienie pracodawcy skierowania zatrudnionego na wcześniejsze badania lekarskie zostaną wnikliwie przeanalizowane, a następnie rozważone co do zasadności ich umieszczenia – tłumaczy Krzysztof Bąk, rzecznik prasowy ministra zdrowia. W praktyce oznacza to, że w najbliższym czasie ani pracodawcy, ani pracownicy nie powinni spodziewać się zmian w omawianej kwestii.
Były obawy
– O rezygnacji z możliwości wcześniejszego kierowania na badania mogła zdecydować obawa, że dojdzie do nadużyć. Na przykład pracodawcy mogliby wysyłać związkowców do psychiatry. Już samo skierowanie do takiego specjalisty może wywołać przykre skutki dla pracownika – uważa Witold Polkowski.
Z kolei możliwość określenia w orzeczeniu lekarskim częściowych ograniczeń do wykonywania pracy zdaniem eksperta Pracodawców RP wywoływałaby liczne komplikacje.
– Nie jest jasne, co miałaby zrobić firma, gdyby np. pracownik nie mógł dźwigać, a w firmie nie byłoby stanowiska, na które można go przenieść. Podobnie nie wiadomo, czy w razie wskazania tego typu ograniczeń zatrudnionemu należałaby się niższa pensja lub jakieś wyrównanie z ZUS, skoro częściowo jest on niezdolny do pracy – wskazuje Witold Polkowski.
Omawiana zmiana mogłaby mieć też negatywne skutki dla samych zatrudnionych.
– Lekarz wskazałby ograniczenie, a podwładny – na trudnym wciąż rynku pracy – miałby problem ze znalezieniem etatu – zauważa Małgorzata Lorenc z firmy Lorenc – Doradztwo Kadrowe.