Urzędy zawierają coraz więcej umów-zleceń i umów o dzieło. W ten sposób omijają procedurę konkursową i nie wykazują przyrostu zatrudnienia.
W administracji państwowej rośnie liczba osób pracujących na tzw. umowach śmieciowych. Często za wyższe wynagrodzenie niż osoby zatrudnione na umowę o pracę. Takie kontrakty są zawierane praktycznie z dnia na dzień. Co więcej, działy kadr w urzędach bardzo często nie są w stanie ustalić, ile aktualnie osób jest zatrudnionych na tej podstawie, póki nie zapytają o to poszczególne departamenty. Tak wynika z sondy DGP przeprowadzonej w 65 jednostkach, w tym w ministerstwach, urzędach wojewódzkich, marszałkowskich i dużych miast.
Zasady funkcjonowania urzędów / DGP

Wszystko zlecać

W resorcie rolnictwa na umowy o dzieło i umowy zlecenia w 2011 r. wydano 3,5 mln zł. Z tej kwoty 290 tys. przeznaczył na składki na ubezpieczenia społeczne finansowane ze środków pracodawcy, a 36 tys. na Fundusz Pracy. W ubiegłym roku takich umów resort zawarł 79, w tym już 58. Małgorzata Książyk z Ministerstwa Rolnictwa, tłumaczy że przepisy pozwalają urzędom na zawieranie tego typu kontraktów.
Z kolei w resorcie skarbu w 2011 roku wydano na umowy-zlecenia i o umowy dzieło blisko 874 tys. zł, z tego 844 tys. zł trafiło do osób organizujących egzaminy na członków rad nadzorczych skarbu państwa. Po zmianie ministra zainteresowanie egzaminem wydaje się być większe, mimo że spółek skarbu państwa jest coraz mniej. W tym roku na wynagrodzenie dla egzaminatorów resort wydał już blisko 2 mln zł.
Wśród rekordzistów jest resort nauki i szkolnictwa wyższego, który wydał na umowy cywilnoprawne w ubiegłym roku 4,8 mln zł. Z tego 2,7 mln zł trafiło m.in. do prelegentów w trakcie polskiej prezydencji w UE. Średnio jedna umowa opiewała na 24 tys. zł.
W ministerstwie tym zlecano m.in. przygotowanie do publikacji tekstów o reformie szkolnictwa wyższego i opracowanie danych statystycznych. Ponadto zlecano też opiniowanie wniosków o przyznanie nagród ministra.

Unijne zadania

Wśród samorządów, które najchętniej zatrudniają na umowy-zleceń, są urzędy marszałkowskie. Wielkopolski Urząd Marszałkowski w ubiegłym roku zawarł 509 umów z osobami fizycznymi. Ich wartość sięgnęła blisko 2 mln zł. W pierwszym kwartale urząd ten zawarł już 79 tego typu umów.
Marszałkowie tłumaczą się, że część umów-zleceń lub umów o dzieło realizują ze środków pochodzących z UE. Na przykład Urząd Marszałkowski Województwa Lubelskiego w ubiegłym roku zawarł ich 307, a w tym 73. Za ubiegły rok koszt tych umów wynosił 1,3 mln zł.
– Urząd finansował kontrakty na wartość blisko 392 tys. zł, a pozostałe pieniądze pochodziły ze środków unijnych – mówi Beata Górka z Lubelskiego Urzędu Marszałkowskiego.
Podkreśla, że zawierane umowy najczęściej dotyczyły oceny projektów UE. W Rzeszowskim Urzędzie Marszałkowskim w 2011 roku podpisano ponad tysiąc umów.
– Kontrakty cywilnoprawne, zarówno w 2011 roku jak i bieżącym, dotyczyły przede wszystkim przeprowadzenia prelekcji, wykładów, tłumaczeń, ekspertyz, analiz – mówi Iwona Sinkiewicz-Potaczała z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Świętokrzyskiego.
Dodaje, że podpisywane umowy dotyczyły także wykonania konkretnego dzieła, które nie było i nie jest możliwe do wykonania na bieżąco przez pracowników urzędu w ramach realizowanych przez nich zadań.



Obowiązki z przepisów

Również w dużych miastach chętnie korzysta się z takich form zatrudnienia jak umowa-zlecenie lub umowa o dzieło. W Urzędzie Miasta w Krakowie, w ubiegłym roku zawartych było 1651 umów-zleceń i 337 umów o dzieło. W sumie blisko 2 tys. umów kosztowało urząd 6,6 mln zł.
W tym roku Kraków zawarł już 740 takiego rodzaju umów.
– Są one zawierane we wszystkich dziedzinach aktywności urzędu – mówi Jan Machowski z Urzędu Miasta w Krakowie.
Wskazuje, że do najczęstszych należy sporządzenie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, obsługa mieszkańców i promocja miasta. W Katowicach na tego rodzaju umowy wydano blisko 1,9 mln zł.
Nieco mniej przeznaczył na ten cel Urząd Miasta Częstochowy, bo niespełna milion złotych. Co więcej, część umów zawierana jest w wyniku zadań nałożonych przez ustawy. W Zachodniopomorskim Urzędzie Wojewódzkim zawarto 145 umów, z tego 79 z nich to zlecenia zawierane w trybie ustawy z 6 listopada 2008 r. o konsultantach wojewódzkich w ochronie zdrowia (Dz.U. z 2009 nr 52 poz. 419 z późń. zm.).

Część resortów oszczędza

Wśród urzędów są tylko nieliczne, które nie nadużywają tych form zatrudnienia. Np. w resorcie finansów czy Ministerstwie Sportu i Turystyki. Tam w 2011 r. takich umów było zaledwie 17 (w każdym). Część pieniędzy ma trafić na sporządzenie analiz i opinii projektów dotyczących finansowania rolnictwa.
– Umowy-zlecenia lub umowy o dzieło zawierane są wyłącznie w przypadkach, gdy realizacja danego zadania wymaga posiadania określonej wiedzy specjalistycznej z danej dziedziny – mówi Małgorzata Brzoza z Ministerstwa Finansów.
Tłumaczy, że jeśli urząd nie posiada odpowiednich ekspertów, to zleca zadania na zewnątrz.

Bałagan organizacyjny

W większości pytanych urzędów działy kadr nie miały danych odnośnie liczby zwieranych umów cywilnoprawnych. Takie informacje przekazywały dopiero poszczególne departamenty.
– Wydziały merytoryczne zawierają umowy cywilnoprawne na wykonanie różnego rodzaju czynności na rzecz urzędu i to one mogą określić, w jakich sytuacjach najczęściej są zawierają i w jakiej liczbie – wyjaśnia Marcin Masłowski z Łódzkiego Urzędu Wojewódzkiego.
Dodaje, że wydział księgowości dokonuje jedynie płatności na podstawie przedłożonego rachunku za wykonane i zrealizowane umowy.
Inaczej jest w Urzędzie Miasta we Wrocławiu. Tam, zarządzeniem prezydenta, utworzono specjalny rejestr tego typu umów.
– Okazuje się, że faktyczna skala rozrostu administracji jest znacznie większa od tej podawanej przez urzędy. To jest bardzo niebezpieczne, bo nikt tego nie kontroluje – mówi dr Stefan Płażek, adwokat i adiunkt z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Jego zdaniem większość zadań mogliby wykonywać urzędnicy, a nie osoby z zewnątrz. Zaznacza, że większość zadań powinni realizować funkcjonariusze publiczni, czyli urzędnicy.