Polnord uwikłany jest w spory sądowe o wartości niemal 0,5 mld zł. Pieniędzy od Polnordu domaga się Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa (KOWR), powstały w zeszłym roku z połączenia Agencji Nieruchomości Rolnych (ANR) i części Agencji Rynku Rolnego.
Zajmuje się gospodarowaniem nieruchomościami rolnym Skarbu Państwa. I uważa, że Polnord za mało płacił za użytkowanie wieczyste gruntów na warszawskim Wilanowie. Sporna kwota rośnie – na koniec 2014 r. Polnord miał utworzonych 55 mln zł rezerw na ewentualne zobowiązania, w ciągu 12 miesięcy rezerwy urosły do 84 ml zł. Na koniec czerwca zeszłego roku wynosiły już 102 mln zł.
– Te opłaty to kilkanaście milionów złotych rocznie. Którą firmę stać na to, żeby płacić rok w rok swojego rodzaju podatek od aktywów, które nie są użytkowane? Więc zaczęliśmy się zastanawiać, jak tę kwotę obniżyć – mówi jeden z menedżerów.
Kłopoty są pochodną zapisów ustawy o gospodarowaniu nieruchomościami rolnymi Skarbu Państwa. Uzależnia ona wysokość opłat za użytkowanie wieczyste gruntów rolnych od sposobu ich użytkowania. To odmienna praktyka niż w przypadku wieczystego użytkowania na przykład gruntów, których właścicielem są gminy, gdzie o wysokości opłat decyduje ich przeznaczenie wynikające z planów zagospodarowania. Szczególne potraktowanie gruntów zarządzanych przez KOWR ma dla właściciela ziemi w Wilanowie wymierne konsekwencje finansowe – choć jest przeznaczona pod zabudowę mieszkalną, to dopóki nie staną na nich budynki, zmuszony jest płacić 3 proc. wartości rocznie.
W 1999 r. 170 ha gruntów w Wilanowie od Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego kupił gdyński biznesmen Ryszard Krauze, który był wówczas m.in. głównym akcjonariuszem Prokomu, lidera rynku informatycznego i jednym z najbogatszych Polaków. Miał także prawdopodobnie najwięcej gruntów w kraju. Kontrolował również Polnord, do którego w 2007 r. wniósł 70 ha ziemi w Wilanowie, obejmując w zamian akcje spółki. Imperium Krauzego już zaczynało się chwiać w posadach – biznesmen został oskarżony w udział w aferze gruntowej, która doprowadziła do upadku rządu koalicji PiS-LPR-Samoobrona. Giełdowa bessa drastycznie obniżyła wartość jego spółek, a kolejne setki milionów złotych pochłaniały bezskuteczne próby uruchomienia wydobycia ropy naftowej w Kazachstanie. Opłaty za użytkowanie wieczyste, niedostrzegalne w wycenianym jeszcze w 2008 r. na 1,3 mld dol. majątku Krauzego, nagle stały się problemem.
– Zaczęliśmy dzierżawić ziemię rolnikom. Gospodarstwa rolne nie powstały, ale oni przygotowywali ziemię pod uprawę czy obsiewali trawą – opisuje nasz rozmówca.
Wykorzystywanie na cele rolnicze oznaczało, że opłata za użytkowanie spadła do 1 proc. rocznie. Dzięki temu Polnord był w stanie oszczędzać ok. 10 mln zł. ANR uznała jednak, że Polnord pozoruje działalność rolniczą, żeby mniej płacić. – Ciekawe, że jednocześnie rolnicy dostawali od ANR dopłaty obszarowe. Liczba spraw dotyczących opłat rosła w tempie geometrycznym. Rozstrzygnięcia były różne – czasem wygrywał Polnord, czasem agencja – mówi menedżer.
Na koniec czerwca ub.r. takich postępowań było 41. Do zamknięcia tego numeru ani KOWR, ani Polnord nie odpowiedziały na nasze pytania. Sporne 100 mln zł jest dla firmy kwotą znaczącą – na GPW spółka wyceniana jest na 330 mln zł.
Jeszcze większy ciężar gatunkowy mają sprawy, w których to Polnord domaga się pieniędzy – przede wszystkim od Warszawy i Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji oraz Skarbu Państwa. Chodzi przede wszystkim o odszkodowanie za grunty, na których powstały drogi, i zwrot nakładów poniesionych przez Polnord na rozbudowę infrastruktury wodno-kanalizacyjnej. Spory także dotyczą Wilanowa. To jedna z wielu inwestycji Ryszarda Krauzego, których bilans po latach jest coraz bardziej wątpliwy. – To, że Polnord był w przeszłości kontrolowany przez Krauzego, wciąż jest dla spółki obciążeniem. Właśnie ze względu na liczne spory, w które zaangażowana jest firma – mówi Maciej Wewiórski, analityk DM BOŚ.
Z Polnordu Krauze wycofał się z 2014 r. Pozbył się udziałów także w innych swoich firmach i od kilku lat nie pojawia się publicznie. Zniknął z list najbogatszych, ale interesuje się nim prokuratura. Chodzi o podejrzenie wyłudzenia kilkudziesięciu hektarów na warszawskim Bemowie.
Spółka domaga się zapłaty ok. 350 mln zł, sama może zapłacić 100 mln zł.