Na studia filologii angielskiej szłam z myślą, że dobrze jest studiować coś co się lubi. Nie wiedziałam co chce robić potem, widziałam siebie, może jako tłumacza albo pracownika zagranicznej firmy. Zarzekałam się, że nie będę nauczycielka! Na 2 roku studiów zaczęłam pracę w prywatnej szkole językowej. Zajęcia metoda Callana wymagały ode mnie stuprocentowego skupienia na rozmowie z kursantami. Praca oprócz niezależności finansowej dawała ogromna satysfakcje. I tak doszłam do wniosku, że to jest moje wymarzone zajęcie.
Po zakończeniu studiów i przeprowadzce do Torunia poszukiwałam pracy właśnie w szkołach prywatnych - założenie kolejnej w tak dużym mieście, z tak dużą konkurencją i brakiem rozpoznawalności marki mijało się z celem. Niepowtarzalna okazją okazał się Lubicz, szybko rozwijająca się gmina pod Toruniem.
Wraz z obecnym mężem, a ówczesnym partnerem, który ma duże doświadczenie w prowadzeniu działalności gospodarczej oraz dużą wiedzę z zakresu i marketingu, zastanawialiśmy się jak spełnić nasze marzenia o niezależności. Pomógł nam w tym przypadek, małżeństwo znajomych, którzy po zakupie mieszkania w Lubiczu otrzymali grant naukowy i 2 letni wyjazd do USA. Poprosili nas o opiekę nad ich mieszkaniem. Dla nas była to duża okazja, ponieważ wówczas jeszcze wynajmowaliśmy mieszkanie. Postanowiliśmy skorzystać. Był rok 2009. Wtedy również otrzymałam zatrudnienie w jednej z najlepszych szkół podstawowych w Toruniu, jako nauczyciel języka angielskiego.
Mieszkając w Lubiczu szybko poznawaliśmy jego potencjał oraz możliwości. Zauważyliśmy, że bardzo wielu Torunian tutaj kupuje swoje mieszkania i się przeprowadza. Gmina się rozwijała, powstawały markety i kawiarnie, jednak nikt nie wpadł na pomysł, żeby otworzyć własną szkołę języka angielskiego. Postanowiliśmy odłożyć pieniądze i spróbować, a nie było to łatwe. Mój mąż kończył studia na UMK, ja zaś studiowałam niestacjonarnie i wszystkie oszczędności poświęcałam studiom. Po kilku miesiącach udało się odłożyć kilka tysięcy złotych, które miały pozwolić na przetrwanie.
Rozpoczęliśmy poszukiwania lokalu. Udało się! Już po miesiącu mieliśmy 30m pomieszczenie w centrum Lubicza. Pomieszczenie może nieduże ale z toaletą i małym aneksem kuchennym. Jak na początek w sam raz. Zakupiliśmy licencjonowane książki, krzesła, mini stoliki, tablicę, biurko oraz wyremontowaliśmy salę. Od wrześnie z wielkim niepokojem zaczęliśmy rekrutację. Reklama dźwignią handlu, jednak jak zrobić dobrą reklamę nie posiadając budżetu? Postanowiliśmy wydrukować ulotki, które sami roznosiliśmy przed wywiadówkami w szkole. Plakaty za pozwoleniem sklepów rozwieszaliśmy na witrynach sklepowych i na słupach ogłoszeniowych. Ufff, udało się, pierwsze grupy ruszyły.
Był rok 2010. W październiku minęło 4 lata od rozpoczęcia zajęć, dzisiaj reklama robi się sama. 90% naszych kursowiczów przychodzi do nas z polecenia, grupy są pełne, a zainteresowani dzwonią. W 2011 roku postanowiliśmy zatrudnić kolejnego lektora, jednak w obecnych czasach nie jest to tanie przedsięwzięcie. Bardzo często również nie opłacalne, ponieważ koszt utrzymania często przysłania możliwości dochodu, jednak zdecydowaliśmy się na to. W tej chwili zastanawiamy się nad kolejnym krokiem i rozszerzeniem działalności o język niemiecki oraz szukamy większego lokum, w którym zarówno my i kursanci poczujemy się lepiej. Tak powstała szkoła Your School - Twoja Szkoła Języka Angielskiego w Lubiczu z zaangażowanym zespołem, który spełnia swoje marzenia o wolności gospodarczej.