Zakaz używania wizerunków osób w fartuchu oraz dzieci w reklamach witamin i innych wzmacniaczy organizmu.
O zmiany apelują Ministerstwo Zdrowia oraz UOKiK, a także rzecznik praw dziecka (RPD) i samorząd lekarski. To reakcja na problem nadużywania przez Polaków takich preparatów. W 2017 r. wydaliśmy na nie ponad 4 mld zł. A liczba reklam – z których część wprowadza w błąd – rośnie z roku na rok.
Zdaniem rzecznika praw dziecka niepokojący jest brak regulacji prawnych, które zakazywałyby reklam suplementów diety skierowanych do dzieci. W piśmie przesłanym kilka dni temu do resortu zdrowia RPD wskazywał, że jest to wykorzystywane przez producentów. W opinii przygotowanej dla rzecznika dr hab. n. farm. Agnieszka Zimmermann, przewodnicząca Ogólnopolskiej Sekcji Prawa Farmaceutycznego Polskiego Towarzystwa Farmaceutycznego, zwracała uwagę, że wiele preparatów wprowadzonych na rynek pod pozorem „wyrobu medycznego” czy „suplementu diety” jest stosowanych w sytuacjach związanych ze zdrowiem dziecka, np. syropy na kaszel, preparaty witaminowe, uodparniające czy stosowane w chorobach gardła.
Zimmermann wskazuje, że należy wprowadzić zakaz udziału dzieci w reklamie oraz stworzyć restrykcyjne regulacje w ustawie o bezpieczeństwie żywności i żywienia, a także w ustawie o wyrobach medycznych, które wzmocnią ochronę prawną najmłodszych.
Jak wynika z analizy wykonanej w Zakładzie Prawa Medycznego i Farmaceutycznego GUMed (Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego), istnieje silna korelacja między czasem spędzanym przez dzieci na oglądaniu telewizji (a więc i reklam) a wywieraniem przez nie nacisku na rodziców, aby kupili reklamowany preparat.
W niektórych krajach UE już zakazuje się reklam kierowanych do dzieci poniżej 12 lat. Tak jest w Szwecji. We Francji emisja reklam została ograniczona w godzinach między 14.00 a 17.00. W Wielkiej Brytanii oprócz zakazu wykorzystania wizerunku „żywych” lalek i maskotek, od dzieci biorących udział w reklamach wymaga się odpowiedniego zachowania, ponieważ stają się one wzorem do naśladowania dla rówieśników.
Producenci sami stworzyli kodeks dobrych praktyk (na który zgodziło się 80 proc. firm). Zakazują w nim m.in. reklam skierowanych do dzieci oraz takich, które chwalą się efektami zdrowotnymi niemającymi pokrycia w rzeczywistości. Teraz pracują nad poszerzeniem kodeksu. Jak mówi Ewa Jankowska z Polskiego Związku Producentów Leków bez Recepty, zamierzają wprowadzić skuteczniejsze sankcje za nieetyczne działania. Obecnie ci, którzy nie przestrzegają kodeksu, są oceniani przez „koleżeńskie sądy”, które wzywają ich do zmiany. Nowością byłoby to, że nazwy firm, które naruszyły kodeks, byłyby podawane do wiadomości publicznej.
Na potrzebę zmian w kodeksie przygotowanym przez producentów zwraca uwagę też UOKiK – jego zdaniem kary są za mało dotkliwe. Kodeks przewiduje poinformowanie o nagannym zachowaniu wyłącznie sygnatariuszy. Zdaniem UOKiK sankcją powinno też być upublicznienie orzeczenia sądu dyscyplinarnego ze wskazaniem nazwy suplementu i producenta. Urząd uznał też, że ważne jest, aby do sądu dyscyplinarnego mogli skierować sprawę także konsumenci i organizacje konsumenckie, a nie wyłącznie producenci, którzy przystąpili do kodeksu. – Taką zmianę też rozważamy – mówi Jankowska.
W tym roku UOKiK miał zastrzeżenia do jednej reklamy suplementów diety dla dzieci: spot z Magmisiami sugerował, że powszechnym powodem kłopotów dzieci z koncentracją jest brak magnezu i że zaradzi temu podanie żelków. Przekaz mógł się przyczynić do osłabienia czujności rodziców i zlekceważenia stanu zdrowia dziecka – mówi Marek Niechciał, prezes UOKiK.
W ubiegłym roku urząd zakwestionował dwie reklamy: RenoPuren Zatoki Junior i Pneumolanu. Powodem było wprowadzanie konsumentów w błąd przez prezentowanie produktu tak, by było wrażenie, że ma właściwości lecznicze. Tylko w jednym przypadku nałożono karę – 26 mln zł. Dostała ją firma Aflofarm za reklamę RenoPuren Zatoki. W pozostałych przypadkach producenci jej uniknęli, zobowiązując się do usunięcia skutków nieuczciwej reklamy i sprostowania nieprawdziwych informacji.
Zdaniem Głównego Inspektoratu Sanitarnego reklamy są nie tylko wątpliwe etycznie, ale i prawnie. – Sugeruje się w nich właściwości lecznicze suplementów diety – komentuje Jan Bondar, rzecznik GIS, i dodaje, że z tego powodu trzeba uregulować ten segment rynku.
– Dobre byłoby oddzielenie suplementów od leków na półce w aptece i zróżnicowanie obu grup produktów pod względem opakowań – zauważa Jan Bondar. Jeszcze w tym roku GIS planuje kampanię, której celem będzie zwrócenie uwagi konsumentów na to, że suplementy nie zapobiegają chorobom i nie stanowią zamiennika zrównoważonej diety. Natomiast przed sięgnięciem po nie należy się skontaktować z lekarzem, szczególnie wtedy, gdy przyjmuje się na stałe jakieś leki.