- Ja nie chciałbym wyroków stawiać przed obliczeniem skutków. Jeśli to będzie kilkadziesiąt miliardów, rzeczywiście trzeba się zastanowić - skutki dla banków. Ale jeśli to będzie kilka miliardów, to już zupełnie inna sprawa. Jeśli będzie kilkanaście, to może warto się zastanowić, czy nie rozłożyć tego w czasie - mówi w RMF FM Henryk Kowalczyk.

Konrad Piasecki: Czy rząd i jego polityczne zaplecze są w stanie poprzeć frankowe pomysły prezydenta - przewalutowanie kredytów frankowych?

Henryk Kowalczyk: Tam jest dużo ciekawych pomysłów.

Ciekawych i dobrych?

Trzy ścieżki są zdecydowanie dobre i one, jak gdyby, dają to porozumienie między kredytobiorcą i bankiem. Pomysł o przymusowej restrukturyzacji, takim indywidualnym przewalutowaniu, wymaga przeliczenia, bo tak naprawdę my nie wiemy...

Myśli pan, że prezydent tego nie przeliczył? To niedobrze, jeśli prezydent składa projekt ustawy nieprzeliczonej.

Panie redaktorze, to jest tak, że my nie mamy danych - ani prezydent, ani rząd - jeśli chodzi o kwoty. KNF nadzoruje banki i to KNF może tylko przeliczyć w sposób wiarygodny.

Słyszy pan alarmistyczne zapowiedzi, czy ostrzeżenia prezesa Narodowego Banku Polskiego, który mówi: stabilność sektora bankowego w Polsce, przy tej ustawie, jest zagrożona.

Zobaczymy, jakie będą skutki. Ja nie chciałbym wyroków stawiać przed obliczeniem skutków. Jeśli to będzie kilkadziesiąt miliardów, rzeczywiście trzeba się zastanowić - skutki dla banków. Ale jeśli to będzie kilka miliardów, to już zupełnie inna sprawa. Jeśli będzie kilkanaście, to może warto się zastanowić, czy nie rozłożyć tego w czasie.