Kancelarie odszkodowawcze zarabiają nie tylko na zdobyciu dla klienta jednorazowego świadczenia. Czasami przez lata mają zagwarantowaną stałą prowizję za uzyskanie dla poszkodowanego renty.
Świadczenia z polis na życie wypłacane przez zakłady ubezpieczeń / Dziennik Gazeta Prawna
– Moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym, ja trafiłam do szpitala – wspomina 15-letnia Lucyna. – Tam odnalazł mnie człowiek, który wręczył wizytówkę i obiecał pomoc. Dopiero po wszystkim okazało się, że owszem – świadczenie po rodzicach dostałam, ale kancelarii muszę co miesiąc płacić 300 zł – dodaje.
Takie przypadki nie są obce rzecznikowi ubezpieczonych. – Wiemy o sprawach, w których kancelaria wywalczyła u ubezpieczyciela rentę dla sieroty za rodziców zmarłych w wyniku wypadku lub podwyższenie dożywotniego świadczenia dla osoby, która została inwalidą i pobiera prowizję od wypłacanych co miesiąc świadczeń – wyjaśnia Paweł Wawszczak z Biura Rzecznika Ubezpieczonych. Taki sposób ustalania prowizji budzi wątpliwości.
– Poszkodowani skarżą się, że nie mieli świadomości, iż przez lata będą musieli płacić od tych wypłat prowizję. Często jest i tak, że podpisali umowę, w której było to zaznaczone, ale jej nie przeczytali – dodaje.
Niestety rzecznik ubezpieczonych, mimo trafiających do niego skarg na działalność kancelarii i wysokość pobieranych prowizji, niewiele może zrobić. – Jestem świadomy, że prowizja sięgająca 20 czy 30 proc. odszkodowania plus VAT może być trudna do zaakceptowania, w szczególności gdy poszkodowany po wypadku znalazł się w tragicznej sytuacji finansowej – zaznacza Wawszczak. – My jednak nie mamy kompetencji nadzorczych nad działalnością kancelarii, zresztą nikt ich nie ma, możemy więc jedynie przedstawiać własne oceny w tej sprawie – dodaje. Zastrzega jednocześnie, że w wielu sprawach wyłącznie dzięki kancelariom odszkodowawczym poszkodowani uzyskali świadczenia w należnej im wysokości.
Wątpliwości budzą też sytuacje, w których agencja sprzedaje ubezpieczenia towarzystw i jednocześnie oferuje swoją pomoc przy uzyskiwaniu odszkodowań. Taką praktykę stosuje np. firma Najtańsze Ubezpieczenia z Otwocka. – Sprzedajemy polisy 14 towarzystw przez internet i w agencjach, to jest nasza podstawowa działalność, ale klientom, którzy nie radzą sobie z zebraniem dokumentacji po szkodzie, jesteśmy gotowi pomóc – zapewnia Wojciech Siedlanowski, doradca ubezpieczeniowy NU. – Jesteśmy też gotowi reprezentować poszkodowanych przed ubezpieczycielem, jeśli on sobie tego zażyczy – dodaje.
Na pytanie o koszt takiej reprezentacji Siedlanowski odpowiada, że jest ona darmowa. Polska Izba Ubezpieczeń uważa jednak, że i tak jest to działanie nieetyczne. – Agent występujący w podwójnej roli działa ze szkodą zarówno dla zakładu ubezpieczeń, który reprezentuje, jak i wobec klienta – wyjaśnia Marcin Tarczyński, analityk PIU. – Jest to przykład konfliktu interesów. Narusza tym zasady dobrych praktyk ubezpieczeniowych – dodaje.
Radosław Kamiński, dyrektor departamentu prawnego Allianz Polska, uważa, że łączenie działalności agencyjnej z rolą kancelarii odszkodowawczej stanowi złamanie tajemnicy ubezpieczeniowej oraz zasad dostępu do danych osobowych klientów. – W mojej ocenie występuje też problem dotyczący lojalności takich osób w informowaniu o treści umowy i wynikających z niej uprawnieniach – twierdzi Kamiński.
Co w tej sytuacji mogą zrobić ubezpieczyciele? – Niewiele, mamy związane ręce, ponieważ polskie prawo nie zakazuje tego typu praktyk – tłumaczy przedstawiciel jednego z zakładów. W ocenie Wawszczaka sytuację mogłoby poprawić ustawowe uregulowanie działalności kancelarii odszkodowawczych.
– Jak na razie od kilku lat trwają dyskusje o kształcie przyszłej ustawy, jednakże otrzymaliśmy informację, że nadzoru nad działalnością kancelarii nie chcą się podjąć ani KNF, ani minister finansów – wyjaśnia Wawszczak.
Prowizje nierzadko sięgają 20–30 proc. odszkodowania