Gotówki przybywa, ale coraz wolniej. Bankomaty w odwrocie. Za to szybko rozwijają się płatności kartowe
W lutym tego roku Narodowy Bank Polski wprowadził banknot o nominale 500 zł. „W ostatnich latach NBP odnotowuje wzrost wartości obiegu gotówkowego oraz wzmożony popyt na banknoty o wysokich nominałach, w szczególności na nominał 200 zł. Emisja banknotu 500 zł jest odpowiedzią na to zjawisko” – tak bank centralny uzasadniał swój ruch w czerwcu 2016 r. (prezesem był jeszcze Marek Belka). Jak wygląda popyt na „Sobieskiego”? W końcu września w obiegu było niespełna 5,3 mln tego typu banknotów o łącznej wartości nieco ponad 2,6 mld zł. Dla porównania – wszystkie znajdujące się w portfelach Polaków i kasach banków 200-złotówki były w końcu III kwartału warte ponad 53 mld zł, a wartość 100-złotówek to niemal 120 mld zł. Fakt, że nowy banknot wciąż jest rzadki, może świadczyć o tym, że zainteresowanie gotówką przestaje rosnąć.
Potwierdzeniem mogą być inne dane. Wartość gotówki w obiegu poza kasami banków w końcu października przekraczała 180 mld zł. Była o 8,4 proc. większa niż rok wcześniej. Dynamika jest wyraźnie mniejsza niż jeszcze na początku roku. Wtedy rosła w tempie zdecydowanie przekraczającym 10 proc. (dwucyfrowe zwyżki były notowane od jesieni 2014 r.). Szybki przyrost gotówki w obiegu ekonomiści tłumaczyli niskimi stopami procentowymi. Skoro odsetki od lokat są niewielkie, to nie było wielkiej różnicy między trzymaniem pieniędzy na rachunku bankowym a posiadaniem ich w domu. Od ponad roku wartość środków na rachunkach bieżących gospodarstw domowych rośnie jednak szybciej niż wartość gotówki w obiegu.
Dowodów na przyśpieszenie rozwoju obrotu bezgotówkowego jest więcej. Dostarcza ich nawet to, co dzieje się w bankomatach. Korzystamy z nich bowiem coraz rzadziej. Liczba transakcji wypłaty gotówki maleje (z krótką przerwą w III kwartale 2016 r.; pod uwagę bierzemy zmianę w skali roku) od trzech lat. Do niedawna ogólna liczba transakcji bankomatowych rosła dzięki temu, że duże przyrosty notowano w przypadku wpłat depozytów czy przelewów. Od początku tego roku nawet to nie wystarcza do tego, by liczba transakcji rosła. Efekt? Miniony kwartał był pierwszym, w którym spadła liczba takich urządzeń na naszym rynku (NBP publikuje dane w tym zakresie od końca 2004 r.). We wrześniu było nieco ponad 23,5 tys. tego typu maszyn.
Mniej w bankomatach, więcej w sklepach / Dziennik Gazeta Prawna
Coraz chętniej są za to wykorzystywane karty płatnicze. Z raportu NBP na temat oceny funkcjonowania polskiego systemu płatniczego w I półroczu 2017 r. wynika, że w tym czasie Polacy dokonali w sklepach i punktach usługowych płatności wartych 114 mld zł. To o 23 proc. więcej niż rok wcześniej. Płatności w internecie były warte 3,7 mld zł, o 7,5 proc. więcej niż w pierwszych sześciu miesiącach poprzedniego roku.
Decyduje wygoda. – Prawie 80 proc. wszystkich transakcji z logo naszej organizacji to płatności zbliżeniowe – mówił na poniedziałkowym spotkaniu z dziennikarzami Bartosz Ciołkowski, szef polskiego oddziału Mastercard Europe. To tak zwane płatności bezstykowe napędzają rozwój rynku. Znaczenie ma jednak również rosnąca sieć akceptacji. W końcu czerwca kartą można było płacić w ponad 430 tys. placówek handlowo-usługowych. Rok wcześniej takich punktów było niespełna 365 tys. Płatności kartą są też możliwe w ponad 33 tys. sklepów internetowych. Jeszcze w końcu 2014 r. ich liczba nie przekraczała 10 tys.
Sieć akceptacji – jak określają ją specjaliści – powinna nadal szybko rosnąć. To kluczowa część programu wsparcia obrotu bezgotówkowego, jaki sektor finansowy opracował wspólnie z resortem rozwoju. Obrót bezgotówkowy dostaje też wsparcie ustawowe. W ubiegłym tygodniu do konsultacji trafił projekt ustawy o zmianie niektórych ustaw w związku z rozwojem płatności elektronicznych przewidujący nałożenie na przedsiębiorców obowiązku przyjmowania płatności w formie elektronicznej. Miałby on dotyczyć firm przyjmujących zapłatę w lokalu przedsiębiorstwa lub pojeździe wykorzystywanym do świadczenia usług transportu pasażerskiego. Listę branż, które będą podlegały temu obowiązkowi, ma ustalić minister rozwoju.
Z rozwojem płatności bezgotówkowych wiążą się jednak i zagrożenia. Na podstawie danych z banków NBP podaje, że w I połowie tego roku liczba oszukańczych transakcji dokonanych kartami płatniczymi zwiększyła się o ponad jedną czwartą (choć Polska pozostaje jednym z najbezpieczniejszych krajów, jeśli chodzi o płatności kartowe).