Osoby inwestujące w energooszczędne urządzenia otrzymają specjalne rabaty na energię elektryczną. Prace nad programem już ruszyły.
Ministerstwo Energii rozważa wprowadzenie specjalnej taryfy na prąd dla energooszczędnych urządzeń elektrycznych. To element walki z tzw. niską emisją (zanieczyszczeniami spowodowanymi spalaniem najsłabszych gatunków węgla czy śmieci w przydomowych piecach). W pierwszej kolejności chodzi o ekogrzejniki czy pompy ciepła, które mogłyby wyeliminować ogrzewanie najgorszej jakości.
– Zagadnienia tego programu są na wstępnym, koncepcyjnym etapie prac. Pragniemy zwrócić uwagę, że rozwiązanie problemu eliminacji niskiej emisji stanowić będzie element systemu opartego na inteligentnym opomiarowaniu, nad którym obecnie pracujemy w porozumieniu ze wszystkimi grupami energetycznymi – mówi DGP Mariusz Kozłowski, naczelnik wydziału prasowego Ministerstwa Energii.
Spółki energetyczne na razie o szczegółach pomysłu nie wiedzą lub nie mówią.
– Do tej pory Ministerstwo Energii nie zwróciło się do nas w sprawie specjalnej taryfy. Zatem nie możemy się w żaden sposób odnieść do rozwiązań praktycznych, technicznych czy produktowych, póki nie będziemy znali założeń projektu – tłumaczy Urszula Drukort-Matiaszuk, rzeczniczka Energi.
– Zawsze z uwagą przyglądamy się pojawiającym się inicjatywom, które dotyczą rynku energii. Analizujemy kierunki rozwoju kolejnych produktów oferowanych klientom, ale na razie jest zbyt wcześnie, aby mówić o szczegółach. Jeśli tylko pojawią się nowe możliwości, weźmiemy je pod uwagę – mówi Piotr Ludwiczak z biura komunikacji Enei.
PGE i Tauron na razie również nie znają szczegółów najnowszego pomysłu resortu energii.
Pilotaż programu miałby się odbywać w miejscowościach uzdrowiskowych, które z powodu niskiej emisji, a co za tym idzie, dużych zanieczyszczeń powietrza mogą utracić status „zdrój”. Taki problem mają m.in. takie miejscowości jak Duszniki, Kudowa, Szczawno czy Polanica. Samorządy szukają tam sposobów na poprawę jakości powietrza.
– Podjęcie prac nad specjalną taryfą na prąd to bardzo dobry kierunek. Problem niskiej emisji jest coraz poważniejszy. To nie tylko kwestia ochrony środowiska czy zdrowia, ale także dobra wiadomość dla spółek energetycznych. Per saldo zapotrzebowanie na energię elektryczną w tej sytuacji będzie rosło – twierdzi poseł Ireneusz Zyska, przewodniczący parlamentarnego zespołu górnictwa i energetyki.
Jak program mógłby wyglądać w praktyce? Dziś najtańsze jest ogrzewanie węglowe. Ale używanie surowca najniższej jakości (tzw. mułów węglowych), niejednokrotnie zmieszanych ze śmieciami, przyczynia się do emisji najgorszych zanieczyszczeń. Z kolei ogrzewanie elektryczne jest najdroższe. Ale jeśli można by kupić grzejnik elektryczny z pakietem darmowych megawatogodzin, to docelowo rachunek za nowocześniejsze i czystsze ogrzewanie byłby porównywalny do dzisiejszego, a nie kilkakrotnie wyższy.
Niewykluczone, że z czasem program będzie premiował również inne urządzenia energooszczędne. Na przykład płyty indukcyjne, które zastępowałyby kuchnie gazowe.
Program ma na celu walkę z niską emisją, ale nie obniżenie zużycia węgla. Może je nawet zwiększyć. Chodzi jednak o droższy węgiel energetyczny lepszej jakości, spalany w elektrowniach.
83 proc. energii elektrycznej produkujemy w Polsce z węgla kamiennego i brunatnego.
ok. 11 mln ton węgla zużywają rocznie indywidualni odbiorcy.
4 razy droższe jest dzisiaj ogrzewanie elektryczne od ogrzewania węglowego.