SUROWCE Gazprom robi wszystko, żeby zdobyć jak największą część rynku, zrealizować projekt Nord Stream 2 i okopać się na kontynencie przed ofensywą dostawców z USA, Zatoki Perskiej i Norwegii
Ambitne plany Gazpromu na ten rok – sprzedaż rekordowej ilości 162 mld m sześc. gazu do Europy Zachodniej – mogą zostać zrealizowane nawet z nawiązką. Pierwszy kwartał był dla rosyjskiego giganta wyjątkowo udany. – Znacząco zwiększył się eksport gazu do krajów dalekiej zagranicy (tak określane są przez Gazprom kraje Europy Zachodniej i Turcja – przyp. red.). Według danych operacyjnych eksport w okresie styczeń–marzec wzrósł o 9,9 mld m sześc., co stanowi 28,6 proc. w porównaniu z tym samym okresem w ubiegłym roku – poinformował na początku miesiąca prezes Gazpromu Aleksiej Miller. Jak podała spółka, wzrosły głównie dostawy do Niemiec – o 26,7 proc. w ujęciu rocznym – oraz do Austrii – o 34,2 proc. rok do roku. Łącznie w I kw. 2016 r. rosyjski koncern dostarczył 44,05 mld m sześc. gazu.
Eksperci zwracają uwagę, że – przynajmniej w przypadku Niemiec, a zapewne i Austrii – ów wzrost sprzedaży nie był efektem skokowego zwiększenia zapotrzebowania na gaz w tych krajach, ale skutkiem zmian politycznych i po części działań dywersyfikacyjnych krajów regionu, które zaowocowały spadkiem sprzedaży gazu w centralnej Europie. Ukraina pod koniec roku zrezygnowała z zakupu gazu od Rosji i obecnie sprowadza go z Zachodu. W praktyce zatem kupuje w Europie Zachodniej surowiec (zapewne w dużej części pochodzący z Rosji, chociaż być może także i norweski), płacąc za niego taniej niż bezpośrednio w Gazpromie. Także Polska w ostatnich latach sprowadza co najmniej 1,2–1,5 mld m sześc. gazu z Zachodu.
Odbiorcy gazu Gazpromu / Dziennik Gazeta Prawna
Czy z punktu widzenia Gazpromu są zatem powody do zadowolenia? Patrząc w dłuższej perspektywie – tak. Większe zapotrzebowanie na gaz w Europie Zachodniej to poważny argument za budową Nord Stream 2. Cel jest jasny. Gazprom zamierza zdobyć jak największą jego część, by utrudnić wejście tutaj nowym konkurentom – chodzi przede wszystkim o skroplony gaz ze Stanów Zjednoczonych i Zatoki Perskiej. Katar i Oman w obliczu spowolnienia gospodarek azjatyckich i mniejszego zapotrzebowania na gaz (w ubiegłym roku Tajwan, Korea Pd. i Japonia kupiły o 4 proc. mniej LNG niż rok wcześniej), a także rosnącej pozycji Australii w tym regionie, która w najbliższych latach chce wydać na swoje terminale 100 mld dol., coraz śmielej spoglądają na rynek europejski. Także Iran przymierza się do dokończenia swojego terminala do skraplania gazu (lub skorzystania z pośrednictwa Omanu) i zamierza sprzedawać na europejski rynek 30 mld m sześc. rocznie. Irańskie złoża to prawie jedna piąta globalnych zasobów surowca.
Drugi po Rosji dostawca do UE – Norwegia – też nie zamierza oddać tej rundy. Statoil zwiększał na początku roku swoje dostawy do Europy, a tak naprawdę Norwegowie dopiero przygotowują się do gazowej ofensywy. Ze złoża Troll zamierzają wydobywać 33 mld m sześc. rocznie, czyli tyle, ile wynosi roczne zapotrzebowanie Francji.
– Rosjanie muszą sprzedawać więcej gazu, choćby dlatego, że to jedno z głównych źródeł dochodów budżetowych i teraz spadające ceny chcą sobie przynajmniej w części zrekompensować większym wolumenem sprzedaży – twierdzi Wojciech Jakóbik.
Aby jednak zwiększać dostawy na rynek europejski, Gazprom musi zaoferować atrakcyjne ceny. Presja na Gazprom na obniżenie cen (także renegocjacje długoterminowych kontraktów: PGNiG sądzi się o to z Gazpromem w międzynarodowym arbitrażu) jest coraz większa, bo nasilająca się konkurencja sprawia, że ceny rynkowe lecą na łeb na szyję. Od stycznia ubiegłego roku ceny na zachodnioeuropejskich rynkach w kontraktach spotowych spadły o ok. 40 proc., z 20 euro za MWh do 12–13 euro obecnie.
I – przynajmniej w przypadku najważniejszych ze swojego punktu widzenia odbiorców – to robi. W marcu Gazprom Export oraz niemiecki Uniper (spółka zależna E.ON) podpisały porozumienie w sprawie cen na bieżące dostawy, w ramach kontraktu pomiędzy firmami na nadchodzące lata. Wprawdzie strony nie ujawniły wynegocjowanej stawki, ale rosyjski koncern musiał zgodzić się na znaczną obniżkę, zapewne poniżej 170 dol. za 1000 m sześc. Dość wspomnieć, że E.ON poinformował, że w wyniku tego porozumienia będzie mógł rozwiązać część rezerw i zwiększyć w I kw. 2016 r. wynik EBITDA o 380 mln euro.
W sprawie Nord Stream 2 Gazprom prowadzi intensywny i po części skuteczny lobbing polityczny – ostatnio szef Gazpromu odwiedził w tej sprawie Francję, a rosyjski prezydent Austrię. Nord Stream 2 i większy eksport to niejedyne fronty walki o europejski rynek. W marcu Gazprom podjął udaną próbę powrotu na Litwę, utraconą w znacznej części w ubiegłym roku na rzecz Norwegów, których gaz LNG okazał się tańszy niż dostarczany gazociągami rosyjski. W zorganizowanej dla krajów bałtyckich aukcji sprzedał 420 mln m sześc. paliwa. – Jesteśmy zadowoleni z tych rezultatów i będziemy wprowadzać ten model również w pozostałych krajach europejskich – zapowiedziała Elena Burmistrowa, dyrektor generalny Gazpromu Export. – Rosjanie mogą używać aukcji gazu na mały wolumen jako środek zaradczy na podobne ilości LNG trafiające do Europy w przyszłości – twierdzi Wojciech Jakóbik.
Gazprom zamierza także – razem z belgijską spółką Fluxys – inwestować w małą strukturę LNG w Europie. W ten sposób stwarza sobie szanse na kolejny kanał dostaw gazu do Europy i sprawia, że miejsca na napływający potencjalnie amerykański gaz skroplony będzie coraz mniej.
Gazprom zwiększył dostawy zwłaszcza do Niemiec oraz Austrii
Gazprom abdykował. Rosja straciła w UE pozycję energetycznego monopolisty – na Forsal.pl