Od 1 lipca 2007 r wszyscy odbiorcy energii elektrycznej mogą dokonać wyboru sprzedawcy. Rezultat po 7 latach? 211 tysięcy gospodarstw domowych zdecydowało się na ten krok. Na niemal 14 milionów. Czy to oznacza, że ceny energii są niskie? Nie, Polacy boją się nieuczciwych firm na rynku i wolą czekać na lepszą ofertę swoich dotychczasowych dostawców.

Urząd Regulacji Energetyki chwali się sporymi wzrostami miesięcznymi konsumentów, którzy zdecydowali się na zmianę sprzedawcy energii elektrycznej. Jednak 7 lat pokazało, że Polacy nie są entuzjastami zmiany sprzedawcy. Jak wynika z monitoringu Prezesa URE, do końca pierwszego półrocza 2014 r. sprzedawcę energii zmieniły 211 332 gospodarstwa domowe - grupa taryfowa G (w tym - w czerwcu dokonano 9 706 zmian). Czy to dużo?

- Liczba zmian sprzedawcy jest ważnym miernikiem poziomu liberalizacji rynku energii. Niemniej ważnym wskaźnikiem jest ilość i jakość ofert rynkowych, które z kolei wpływają na atrakcyjność zmiany sprzedawcy – informuje Agnieszka Głośniewska, rzecznik URE.

Niestety ilość ofert nie zawsze tez przechodzi w jakość. Można stworzyć 20 opcji taryfowych, które nieznacznie będą różniły się ceną. Propozycja Prezesa URE dotycząca wprowadzenia ceny maksymalnej ma właśnie spowodować, że tzw. sprzedawcy z urzędu będę mogli konkurować o klienta na swoim terenie, co przyczyni się do podniesienia atrakcyjności i liczby ofert. Chodzi o to, by przedsiębiorstwa zabiegały o klienta - sprzedawcy z urzędu już teraz mogą z powodzeniem konkurować ceną, ale nie na swoich historycznych obszarach działania – na tych obszarach obowiązuje bowiem taryfa.

- Odnotowujemy, że pojawia się coraz więcej ofert kierowanych do odbiorców z grupy gospodarstw domowych. Niewątpliwie coraz większa i różnorodna liczba ofert oraz działania marketingowe firm energetycznych zachęcają do zmiany sprzedawcy. Jednak dla każdego konsumenta inna będzie wartość oszczędności, która może zachęcić do dokonania zmiany. Zawsze jest to indywidualna ocena konsumenta – dodaje Głośniewska.

Największy boom na zmianę sprzedawców prądu nastąpił na przełomie od 2012 do 2013 roku. Biorąc pod uwagę, że umowy podpisywane są zazwyczaj na dwa lata, kolejny boom może nastąpić na początku 2015 roku. Zadowoleni z niższej ceny energii klienci zostaną z dotychczasowym sprzedawcą lub poszukają nowego, tańszego. Jeśli zdecydowali się porzucić jednego z 5 głównych graczy na rynku, bez problemu rozwiążą umowę z tzw. niezależnym sprzedawcą. Bez problemu?

Super promocje na ceny energii nie są pozbawione minusów. Cena prądu jest co prawda niższa, ale umowy dłuższe. Za upust w rachunku firmy żądają 3-4 letnich cyrografów, a za zerwanie umowy przed upływem terminu potężnych kar finansowych. Nie ma bowiem nic za darmo. Nie jest problemem, jeśli sprzedawca żąda od nas długiego okresu umowy. Wszak możemy się zgodzić, lub nie. Gorzej, jeśli ów sprzedawca nas o tym nie informuje, wprowadza w błąd, nie mówi o wszystkich obostrzeniach. Nieuczciwi sprzedawcy już od dawna są pod lupą URE, UOKiK-u oraz Federacji Konsumentów. Warto zapoznać się z prawami konsumenta przygotowanymi przez polskie instytucje, aby nie dać się oszukać.

URE wierzy, że dzięki zmianom dla sprzedawców z urzędu oraz większej konkurencji na rynku, Polacy szturmem ruszą po niższe ceny prądu. A są one możliwe. Kalkulator URE, porównujący taryfy na konkretnym, wybranym obszarze nie pozostawia wątpliwości. Jeśli przyjmiemy, że gospodarstwo domowe średnio w roku zużywa 2500 kWh, to koszty roczne dzięki zmianie sprzedawcy na Mazowszu można obniżyć nawet o 30-40 procent. Ale tu uwaga, jednocześnie kalkulator podpowiada, że wybierając złą taryfę, możemy zapłacić o 100-150 złotych więcej. Dlatego niezmiernie ważne jest czytanie umów.

- Zdajemy sobie sprawę, że choć liczby bezwzględne pokazują dynamiczny trend jeśli chodzi o odbiorców decydujących się na zmianę sprzedawcy to w odniesieniu do wszystkich odbiorców energii nadal są to procenty. Liczymy na utrzymanie tego trendu- podsumowuje Głośniewska.