Z publicznych pieniędzy nie będzie można dotować elektrowni węglowych, na których oparta jest nasza energetyka. Bruksela proponuje, by nowe elektrownie musiały spełniać normy środowiskowe. W tym celu unijni urzędnicy proponują by limit emisji CO2 na jedną kilowatogodzinę wynosił 550 g. Zmiany te to prosta droga do wzrostu cen energii w Polsce.

Przed Polską dwa lata trudnych negocjacji w sprawie pakietu zimowego. Będziemy w nich twardo bronić roli węgla. Inaczej rachunki za prąd gwałtownie podskoczą – twierdzą eksperci.

- Jednym z celów Unii Europejskiej w polityce energetycznej jest całkowita dekarbonizacja a my mówimy, że węgiel może nie tylko zapewnić bezpieczeństwo energetyczne ale także może być źródłem innowacji – mówił podczas konferencji EuroPower, Michał Kurtyka wiceminister w resorcie energii. Wiceminister nie wspomniał. Można jednak się domyślać, że wiceministrowi chodzi np., o rozwój elektromoilności, bo to kierunek, w którym władza chce podążać. A skoro nasza energetyka oparta jest na węglu, to nie możemy d niego odejść.

Pakiet zimowy czyli co?

Pewne jest jednak to, że przed nami trudne rozmowy z unijnymi urzędnikami na temat przyszłości energetyki całej Wspólnoty.

Propozycja tak zwanego „Pakietu Zimowego” została przedstawiona pod koniec listopada 2015 r. Jego założenia wprowadzają limity emisji CO2 dla wspieranych z pieniędzy budżetowych wytwórców energii elektrycznej, działających w ramach ryku mocy. Oznacza to, w skrócie, że z publicznych pieniędzy nie będzie można dotować elektrowni węglowych, na których oparta jest nasza energetyka. Bruksela proponuje, by nowe elektrownie musiały spełniać normy środowiskowe. W tym celu unijni urzędnicy proponują by limit emisji CO2 na jedną kilowatogodzinę (kWh) wynosił 550 g. Te normy w ocenie polskiego rządu i przedstawicieli branży energetycznej są zbyt wyśrubowane. Jeśli założenia weszły by w życie, budowa nowych bloków energetycznych opartych na węglu będzie ekonomicznie nieopłacalna, bo dopasowanie się do norm unijnych będzie praktycznie niemożliwe i za emisję ponad normę trzeba będzie dodatkowo dopłacać.

A to jak wskazywał Maciej Bando, prezes Urzędu Regulacji Energetyki, przełoży się na wzrost rachunków za prąd.

W obronie interesu kopalń

Jak zaznaczył Michał Kurtyka, przed Polską dwa lata trudnych rozmów z Brukselą w sprawie pakietu zimowego. Nasi politycy całkowitej dekarbonizacji mówią „nie”.
Jak zaznaczył Jacek Kościelnika dyrektor ds. finansowych Energi, dziś KE nie dostrzega naszego „srebra narodowego” ukrytego pod ziemią czyli węgla. W jego ocenie negocjacje pakietu zimowego mogą jednak zmienić podejście Brukseli do polskich kopalń.

W rozmowach prowadzonych z unijnymi urzędnikami wiceminister Kurtyka obiecuje bronić roli węgla w naszym miksie energetycznym. W jego ocenie, dla naszego kraju ważne jest także by nie doszło do ograniczenia roli biomasy w budowaniu OZE. Strona polska nie zgadza się także z propozycjami pakietu zimowego, dotyczącymi ograniczenia polityki danego państwa w tworzeniu miksu energetycznego (czyli źródeł na których oparta będzie energetyka).

Przeciwko takim ograniczeniom opowiadają się także spółki energetyczne a także URE. Bo jak stwierdzili eksperci, to ograniczanie suwerenności państw członkowskich.

Brak polityki energetyczne osłabi negocjacje

Jednak jednym z podstawowych problemów z jakim boryka się Polska, jest kompletny brak spójnej polityki energetycznej. Rząd co i rusz zmienia zdanie w tej kwestii. Jednego dnia mamy stawiać na atom, a drugiego już nie. Wycofujemy się z wiatraków na morzu a nie chcemy dalej rozwijać źródeł OZE. A jednocześnie cały czas stawiamy na węgiel, od którego Europa odchodzi.

- Dopóki więc nie określimy jak powinien wyglądać nasz miks energetyczny trudno nam będzie dyskutować z Brukselą – uważa prezes URE. Jego zdaniem, brak pomysłów w tej kwestii zdecydowanie osłabia polska pozycję negocjacyjną.

Trudno się jednak spodziewać, że twarda obrona węgla przez Polskę spotka się ze zrozumieniem Brukseli, która w propozycji pakietu zimowego stawia zdecydowania na gaz, jako mniej emisyjne źródło energii.