Energetyka płaci krocie za ratowanie górnictwa – właśnie dokłada kolejny miliard złotych. Jej wyniki za 2016 r. są mocno przeciętne, a i kurs giełdowy pozostawia w wielu przypadkach sporo do życzenia. Drenaż trwa.
Planowana budowa elektrowni atomowej, projekty morskich farm wiatrowych, odkupienie lądowych farm wiatrowych od zagranicznych inwestorów, poszukiwania gazu łupkowego, rozwój elektromobilności i dokapitalizowanie górnictwa. Oprócz tego własne inwestycje, m.in. w potężne bloki węglowe. Polska energetyka w ostatnich latach naprawdę powinna trzymać się za kieszeń. Tymczasem do jej kieszeni chętnie sięgają inni. Pytanie, jak długo jeszcze będzie to możliwe.
Jeśli spojrzymy na kurs giełdowy wielkiej piątki – dane będą różne. PGNiG bowiem w ciągu roku zyskał 15,7 proc.*, jednak jako cały koncern, a w projekty górnicze zangażowana jest Termika. 9,45* proc. dał przez rok zarobić Tauron, ale on w ratowanie górnictwa zaangażowany był najmniej – kupił tylko kopalnię Brzeszcze (a w zasadzie jej połowę, bo druga poszła do likwidacji). Nie musiał się angażować w największy balon, jakim jest Polska Grupa Górnicza, która właśnie przejęła Katowicki Holding Węglowy. PGG powstała w 2016 r. i zo stała dokapitalizowana niemal 3 mld zł. Nie wyszła na prostą (325 mln zł straty za 2016 r. wobec 370 mln zł zakładanej), jednak przejęła Holding. A proces ten wymagał kolejnego dokapitalizowania – ponad 1 mld zł.
W proces ten ponownie zaangażowały się Energa i PGE – w ubiegłym roku dołożyły po 500 mln zł, teraz po 100 mln zł. Kurs tej pierwszej spadł przez rok o 19,33 proc.*, a tej drugiej o 18,5 proc.* Warto dodać, że ubiegłoroczne wyniki Energi były naprawdę fatalne na tle branży. W 2016 r. miała 147 mln zł skonsolidowanego zysku netto w porównaniu z 840 mln zł zysku rok wcześniej. Inwestycja w PGG przyniosła jej ok. 50 mln zł straty. Ubiegłoroczny wynik gdańskiej firmy jest najgorszym od 2012 r., gdy odnotowała 456 mln zł zysku (dla porównania w 2014 r. zarobiła na czysto ponad 1 mld zł).
Nieźle na tle branży prezentowała się w 201 6 r . poznańska Enea, która w ciągu roku na giełdzie potaniała tylko o 1,43 proc.* Jej ubiegłoroczne wyniki są niezłe jako grupy, ale od jesieni 201 5 r . spółka jest właścicielem Lubelskiego Węgla Bogdanka (60 proc. akcji kupiła za 1, 4 m ld zł), a kopalnia przynosi zyski. Poza tym jest dostawcą węgla do siłowni Enei. Biznesowe poczynania koncernu z Poznania oceniane są całkiem nieźle – po Bogdance bowiem przejęła teraz za 1,2 6 m ld zł od francuskiego Engie elektrownię Połaniec, co także zapewni zbyt węgla Bogdance. Mimo tak dużych wydatków i już niemal pustej kasy Enea także zaangażowała się w PGG, gdzie dokłada właśnie 30 0 m ln zł. Oczywiście jej zarząd, podobnie jak przedstawiciele pozostałych firm energetycznych kontrolowanych przez Skarb Państwa, uważa, że to normalna inwestycja i przedsięwzięcie biznesowe. Biorąc pod uwagę potężne problemy wydobywcze PGG (w ubiegłym roku nie wydobyła ponad 3 m ln ton węgla wobec planu, po I kw. 201 7 r . ubytek wynosi 1, 8 m ln ton), mam co do tego poważne wątpliwości. A Enea i Energa zapowiedziały, że to właśnie PGG będzie głównym dostawcą paliwa dla planowanego przez te dwie firmy bloku o mocy 100 0 M W w elektrowni Ostrołęka. O ile oczywiście Ostrołęka C powstanie i o ile PGG będzie za tych sześć l at jeszcze istnieć. Biorąc bowiem pod uwagę, że jest to worek bez dna, może się okazać, że niebawem trzeba będzie poszukać kolejnych pieniędzy na dokapitalizowanie.
Przypomnijmy, że w 2016 r. Polska Grupa Górnicza powstając na bazie upadającej Kompanii Węglowej i przejmując wszystkie jej kopalnie, skonsumowała 3 mld zł wsparcia (połowa z energetyki), obecnie dostanie ponad 1 mld zł. A sama Kompania Węglowa wcześniej za 1,5 mld zł sprzedała Jastrzębskiej Spółce Węglowej kopalnię Knurów-Szczygłowice. A skoro przy JSW jesteśmy – ona też dostała wspar cie. PGNiG Termika wyłożyła 371 mln zł na odkupienie Spółki Energetycznej Jastrzębie, a ARP i Towarzystwo Finansowe Silesia 350 mln zł na odkupienie wałbrzyskiej koksowni Victoria (oprócz tego TF Silesia objęło obligacje JSW za 300 mln zł).
Ale energetyka ratuje nie tylko górnictwo. W DGP już we wrześniu napisaliśmy, że firmy z branży zaangażują się także w sektorze budowlanym. Na początku tego roku PGE, Enea, Energa i PGNiG Technologie objęły 15 0 m ln akcji Polimeksu-Mostostalu za 30 0 m ln zł. Wybór był prosty – albo to zrobią, albo firma zaangażowana w budowę m.in. ich bloków węglowych po prostu upadnie. A to nikomu nie było na rękę.
Ponieważ resort energii nie zgodził się na sprzedaż polskich aktywów francuskich koncernów Engie i EDF komukolwiek, to i tu nasza energetyka pojawiła się w roli renacjonalizatora. Chodzi bowiem nie tylko o elektrownię Połaniec kupioną przez Eneę, ale także o elektrownię w Rybniku i elektrociepłownie EDF. Te także ma kupić polskie konsorcjum energetyczne na czele z PGE.
Biorąc pod uwagę wrażliwość polskich koncernów energetycznych na wszystkie informacje z nimi związane, chyba nie chciałabym zostać ich akcjonariuszem. Doskonale bowiem pamiętam słowa ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego. Jesienią ubiegłego roku powiedział, że można podnieść wartość nominalną spółek energetycznych w ciągu kilku lat o 50 mld zł, co da budżetowi państwa 10 mld zł. Z giełdy wyparowało wówczas 2 mld zł – o tyle łącznie potaniały akcje rodzimych koncernów.
A przecież energetyka poza trzymaniem się za kieszeń jako „ta od wszystkiego” ma swoje całkiem przyziemne problemy, które mogą negatywnie wpłynąć na jej wyniki w tym roku. Chodzi przede wszystkim o spadek cen energii, niższy limit darmowych uprawnień do emisji CO2, wzrost cen węgla i możliwy spadek produkcji energii elektrycznej. ⒸⓅ
* rok wstecz od zamknięcia sesji 30 marca 2017 r .
Polska energetyka w ostatnich latach naprawdę powinna trzymać się za kieszeń