Gminy nie będą mogły wliczać środków UE przeznaczonych na zajęcia w szkole do średnich płac nauczycieli. Sprzeciwił się temu resort finansów.
Po ostatnim posiedzeniu Stałego Komitetu Rady Ministrów przygotowany przez resort edukacji projekt zmian w ustawie o systemie oświaty (t.j. Dz.U. z 2004 r. nr 256, poz. 2572 ze zm.) czeka kilkadziesiąt merytorycznych poprawek. Tymczasem czas nagli, bo zgodnie z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z 24 września 2013 r. (sygn. akt K 35/12) nowelizacja musi zacząć obowiązywać najpóźniej 9 kwietnia 2015 r. TK uznał bowiem, że o sposobie oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów powinna decydować ustawa, a nie minister w rozporządzeniu. Na naprawę tego błędu dał 18 miesięcy.
– Na początku tygodnia będziemy mieli napisany nowy projekt z wprowadzonymi uwagami, który ponownie trafi pod obrady komitetu w najbliższy czwartek – zapewnia Joanna Berdzik, wiceminister edukacji narodowej. Jej zdaniem nie ma obaw, że przepisy nie wejdą w życie przed terminem wygaśnięcia tych, które zakwestionował TK.
Przeniesienie to za mało
MEN tłumaczy, że projekt nie zawiera rewolucyjnych zmian, jeśli chodzi o sposób oceniania. – Nasza nowelizacja w tym zakresie w większości sprowadza się do przeniesienia przepisów z rozporządzenia ministra edukacji narodowej z 30 kwietnia 2007 r. w sprawie warunków i sposobu oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów i słuchaczy oraz przeprowadzania sprawdzianów i egzaminów w szkołach publicznych do projektu ustawy – mówi Joanna Berdzik.
To właśnie było przyczyną większości uwag zgłoszonych do projektu przez inne resorty. Uważają m.in., że trzeba oszacować koszty utworzenia przez ministra specjalnego zespołu zajmującego się kontrolami wykonywanymi przez pracowników kuratorium, czy też zdefiniować pojęcia osób ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi oraz zagrożonych niedostosowaniem społecznym. MEN został też zobligowany do określania, czy oceny opisowe od klas IV będą mogły być wprowadzone zamiast czy obok skali. Do tego dochodzi mnóstwo innych wątpliwości prawno-legislacyjnych.
Spór o pieniądze z UE
Przy okazji wymuszonej przez TK nowelizacji MEN poprawia też niedawno wprowadzone przepisy np. o liczebności klas, zatrudnianiu asystentów czy prowadzeniu zajęć finansowanych przez UE.
Obecnie Karta nauczyciela (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 191 ze zm.) uniemożliwia bezpośrednie zlecenie osobom uczącym w samorządowej szkole zajęć wynikających z programów finansowanych przez UE. Dla dyrektora przydzielenie nauczyciela do takich lekcji wiązało się z zawarciem z nim dodatkowej umowy cywilnoprawnej po przeprowadzeniu postępowania określonego w przepisach o zamówieniach publicznych. Mogły go jednak wygrać także osoby z zewnątrz.
Projekt dodaje do karty art. 35a, który pozwoli nauczycielom z danej szkoły realizować zajęcia dodatkowe finansowane ze środków UE bez konkursu. Za każdą taką godzinę będzie im przysługiwało takie samo wynagrodzenie jak za zajęcia ponadwymiarowe. Miało ono być uwzględniane przy naliczaniu średnich płac. Chciały tego gminy, bo dzięki wyższym zarobkom nauczycieli mogłyby zaoszczędzić w styczniu na jednorazowym dodatku uzupełniającym. Czternastki wypłacane są bowiem w sytuacji, gdy poszczególne grupy awansu nie osiągną średniej pensji.
– Resort finansów sprzeciwił się temu, aby pieniądze UE na zajęcia były wliczane do średnich. Po części ma rację, bo te środki nie mogą służyć do realizacji zadań gmin – przyznaje Joanna Berdzik i zapewnia, że MEN uwzględni tę uwagę.
– Okazuje się, że już nawet minister finansów jest strażnikiem Karty nauczyciela. Nikt nie chce zmieniać tych przepisów – komentuje Marek Olszewski, wiceprzewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP. Według niego dzielenie tych pieniędzy w odrębnym trybie wciąż będzie przysparzało więcej problemów niż korzyści.
Innego zdania są oświatowe związki zawodowe. – Od początku domagaliśmy się od MEN, aby wycofał się z pomysłu wliczania do średnich wynagrodzenia za zajęcia finansowanych z UE – mówi Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Związkowcy wciąż sprzeciwiają się propozycjom umożliwiającym zatrudnienie bez zbędnych formalności do takich zajęć nauczyciela spoza szkoły na mocy kodeksu pracy.
Większe klasy
Projekt zakłada też, że w oddziałach przedszkolnych może być więcej niż 25 dzieci. Wystarczy, że opiekować się będzie nimi dwóch nauczycieli. Nie będzie też trzeba dzielić klas I–III szkoły podstawowej. Limit 25 uczniów będzie mógł być zwiększony do 27. A powyżej tej liczby będzie obligatoryjnie obowiązek zatrudnienia asystenta nauczyciela.
– Dyrektorzy muszą jednak pamiętać, że takie wyjątki nie mogą być powszechne. Tworząc w kwietniu arkusze organizacyjne na nowy rok, nie mogą zakładać, że we wrześniu będą mieli klasy większe niż 25 uczniów – przestrzega Joanna Berdzik. Samorządowcy uważają, że takie przepisy powinny obowiązywać już teraz. – Rodzice przeprowadzają w ciągu roku szkolnego. Kierując się obecnymi przepisami, trzeba by dzielić oddział na dwa. Dyrektorzy jednak kierują się zdrowym rozsądkiem i nie rozdzielają uczniów – mówi Tadeusz Kołacz, naczelnik urzędu miasta w Chrzanowie.
Etap legislacyjny
Projekt ponownie trafi do Stałego Komitetu Rady Ministrów