Doktorant będzie mógł pracować w przedsiębiorstwie i dostawać stypendium za pracę badawczą. Za wynalazek uzyska stopień doktora. Tak wynika z zapowiedzi Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego.

– W ciągu najbliższych tygodni chcemy przedstawić do konsultacji resortowych projekt nowelizacji ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym. Chcemy, aby z nowej ścieżki mogły skorzystać osoby, które zamierzają w przyszłym roku podjąć studia doktoranckie, czyli rozwiązanie to obowiązywałoby już od wiosny 2017 r. – mówi dr Piotr Dardziński, wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego.

Obecnie osoba, która chce zrobić doktorat podejmuje naukę np. na uczelni albo w instytucje Polskiej Akademii Nauk. Tam prowadzi prace badawcze, zajęcia dydaktyczne, a doktorat uzyskuje za np. napisanie pracy dyplomowej. W efekcie odkrycia polskich naukowców mają niewielkie przełożenie na to, czego potrzebują firmy. To chce zmienić rząd.

Aby wzmocnić związek między środowiskiem akademickim a gospodarką, proponuje tzw. doktoraty wdrożeniowe – od kilkudziesięciu lat realizowane są z powodzeniem m.in. w Danii i we Francji.

Program doktoratu wdrożeniowego koncentrowałby się na rozwiązaniu konkretnego problemu technologicznego i byłby realizowany w trybie dualnym: doktorant byłby pracownikiem przedsiębiorstwa, którego dotyczy dany problem technologiczny, a jednocześnie pełnoprawnym uczestnikiem studiów trzeciego stopnia. Otrzymywałby pensję za pracę w firmie, jak i stypendium za prowadzenie badań. Pracodawca miałby obowiązek zapewnić mu możliwość realizacji programu studiów doktoranckich.

Ponadto, resort chce, aby w podobny sposób można było otrzymywać habilitacje. Uprawnienia równoważne z tymi wynikającymi z posiadania stopnia doktora habilitowanego mogłaby uzyskać osoba ze stopniem doktora, mająca wybitne osiągnięcia w zakresie prac badawczo-rozwojowych oraz wdrażaniu wyników badań naukowych w sektorze przedsiębiorstw.