Jak zaznaczyła "pełną jasność" dotyczące liczebności klas pierwszych po zniesieniu obowiązku szkolnego dla sześciolatków resort edukacji będzie miał około 30 czerwca przyszłego roku.

Wargocka odpowiadała na pytania, które zadała Katarzyna Lubnauer (Nowoczesna). Posłanka pytała m.in. jak będzie zorganizowana w nowym roku szkolnym praca szkół, a zwłaszcza sytuacja w klasach pierwszych, gdy zniesiony zostanie obowiązek szkolny dla dzieci sześcioletnich. Zwróciła uwagę, że są takie gminy, gdzie w tym roku tylko kilka procent sześciolatków, np. 10 proc., nie poszło do I klasy.

Lubnauer pytała też czy dzieci sześcioletnie, które nie pójdą do szkoły, tylko pozostaną w przedszkolach nie wypchną z nich dzieci młodszych, dla których zabraknie w nich miejsc.

Wargocka zaznaczyła, że prace nad projektem nowelizacji ustawy o systemie oświaty, dotyczącym powrotu do obowiązku szkolnego od siedmiu lat trwają. Wymieniła jego podstawowe założenia: spełnianie obowiązku szkolnego dla dzieci sześcioletnich będzie pozostawione decyzji rodziców, rodzice będą mieli wybór: czy posłać dziecko sześcioletnie do szkoły, czy pozostawić w przedszkolu.

„Wprowadzamy pewne ograniczenie: w przypadku dzieci urodzonych od września do grudnia rodzic przy staraniu się o miejsce w klasie I ma dołączyć opinię poradni psychologiczno-pedagogicznej. Ta grupa dzieci w momencie przyjęcia do szkoły nie będzie miała skończonych sześciu lat, praktycznie są to pięciolatki” - mówiła wiceminister.

Wyjaśniła, że w przypadku dziecka sześcioletniego urodzonego w okresie styczeń-sierpień opinia poradni nie będzie wymagana, ale rodzic będzie mógł zwrócić się do wychowawcy przedszkola o zdiagnozowanie gotowości dziecka do podjęcia nauki.

Wargocka zauważyła, że już teraz istnieje możliwość prawna cofnięcie dziecka sześcioletniego, które jest w klasie I i nie radzi sobie, do przedszkola, bądź oddziału przedszkolnego. Rodzice mogą to zrobić do końca grudnia. "Wprowadzamy zapis dotyczący sytuacji, gdy rodzice będą mieli problem ze znalezieniem miejsca w przedszkolu lub będą musieli zmienić obwód szkoły by mieć miejsce dla dziecka w oddziale przedszkolnym w szkole" - zapowiedziała.

Wyjaśniła, że w takiej sytuacji dziecko będzie nadal chodziło do szkoły, ale będzie można je ponownie zapisać do klasy pierwszej jako siedmiolatka. "Będziemy prosili by rodzic takie oświadczenie złożył do końca marca. Złożenie oświadczenia spowoduje, że dziecko nie będzie podlegało klasyfikacji rocznej, czyli zapewniamy opiekę, zapewniamy obecność w grupie, natomiast nauczyciel zwalnia je z wymogów jakie stawia mu podstawa programowa" - powiedziała wiceminister.

Poinformowała, że prowadzone są bardzo szczegółowe analizy dotyczące przyszłorocznej sytuacji. "Departament analiz i prognoz MEN przygotowuje symulacje jaka może być liczebność klas I na wsiach i w miastach. Przyjmujemy w tym zakresie trzy warianty" - zaznaczyła.

Według Wargockiej „to nie jest tak, że nie będzie klas I w przyszłym roku”. Jak przypomniała, z danych resortu wynika, że w obecnym roku szkolnym obowiązek szkolny odroczono 91 tys. sześciolatków, czyli 21 proc. populacji.

"Na ten rocznik złożą się również dzieci wycofane z klas I do końca tego roku. Nie wiemy, jaka to będzie liczba; musimy poczekać do stycznia. Do tej klasy trafią też dzieci zapisane ponownie do I klasy i wreszcie ta grupa dzieci, których rodzice zdecydują, że chcą je posłać do szkoły w wieku sześciu lat" - wyliczała.

Zauważyła, że w 2011 r., gdy była pozostawiona rodzicom sześciolatków zupełna dowolność decyzji "około 19 proc. rodziców wysłało dzieci do szkoły z własnej nieprzymuszonej woli”. „Pełną jasność będziemy mieli około 30 czerwca” - poinformowała wiceminister.

„Oczywiście będą takie sytuacje, gdzie nie ma ani jednego dziecka w gminie i nie będzie utworzony ani jeden oddział klasy I w gminie. Zdaje sobie sprawę, że tak może być" - dodała Wargocka.

Jej zdaniem większy problem jest wtedy, gdy dzieci jest dwoje, troje. "Chcę zapewnić, że samorządy sobie z tym faktem poradzą ponieważ mamy w systemie oświaty i w praktyce na poziomie klas I-III klasy łączone, czego nie pochwalam" - mówiła wiceminister. Zapewniła, że takie gminy dostaną specjalne wsparcie.

"Jeśli chodzi o przedszkola analiza też nie jest skończona. Tu też sytuacja wygląda różnie w różnych miejscach. Z takiej wstępnej analizy wynika, że sytuacja w przedszkolach jest do opanowania. Jest około 100 tys. miejsc wolnych w przedszkolach, oczywiście w różnym układzie terytorialnym. Pięciolatki, w liczbie 111 tys., są w oddziałach przedszkolnych w szkołach" - podkreśliła.

"Szkoły są przystosowane do tego, aby dzieci w warunkach szkolnych odbywały wychowanie przedszkolne. Utrzymamy prawo rodzica dziecka czteroletniego do miejsca w przedszkolu. Jeżeli chodzi o dziecko trzyletnie nie było na ten rok takiego zobowiązania i musimy tutaj dokonać bardzo głębokiej analizy, czy będziemy w stanie" - powiedziała Wargocka.

Przywrócenie rodzicom prawa wyboru czy dziecko rozpoczyna naukę w szkole w wieku sześciu czy siedmiu lat zapowiedziała w ubiegłym tygodniu w sejmowym expose premier Beata Szydło. Zaznaczyła wówczas, że odejście od obowiązku szkolnego dla sześciolatków będzie przeprowadzone w ciągu pierwszych 100 dni rządu.

W poniedziałek minister edukacji Anna Zalewska poinformowała, że projekt nowelizacji ustawy o systemie oświaty dotyczący obligatoryjnego wieku rozpoczynania nauki będzie gotowy w ciągu najbliższych 10 dni.

Stopniowe obniżanie wieku obowiązku szkolnego z siedmiu do sześciu lat trwa w Polsce od 2009 r. Przez pierwszych pięć lat decyzję o tym, czy dziecko rozpocznie naukę w wieku sześciu czy siedmiu lat, podejmowali rodzice. 1 września tego roku po raz pierwszy do I klasy szkoły podstawowej poszedł obowiązkowo cały rocznik dzieci sześcioletnich, czyli urodzonych w 2009 r. Rok wcześniej - we wrześniu zeszłego roku - obok siedmiolatków do pierwszych klas obowiązkowo poszła połowa rocznika sześciolatków.