W środowisku oświatowym trwa ożywiona dyskusja nad planowanymi zmianami w szkołach, szczególnie wszystkich zajmuje plan likwidacji gimnazjów i co za tym idzie organizacji w innych szkołach. Chciałbym zabrać głos w obronie... zapomnianej w tych rozmowach szkoły podstawowej oraz w obronie rozsądku w planowaniu.
ikona lupy />
Marek Pleśniar dyrektor biura Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty / Dziennik Gazeta Prawna



Cóż takiego złego te szkoły podstawowe uczyniły, że chce się je zmienić? Sprawa wymaga rozważenia zysków i strat. Nawet nie bronię tu gimnazjów, bo ich stworzenie to rzeczywiście pomysł karkołomny i wymagający ogromnej, ciągłej pracy. Ale przerabiać współczesne podstawówki – nareszcie bezpieczne i przyjazne młodszym dzieciom – na ołtarzu likwidacji gimnazjów, czy to nie byłby grzech? Nie można go łatwo wytłumaczyć nieumiejętnością zorganizowania dobrze wszystkich gimnazjów. Co więcej, właśnie gimnazja są dziś enklawą najbardziej twórczych pomysłów na szkołę. Mógłbym wskazać wiele przykładów szkół artystycznych, opartych na pedagogice kreatywności itd.
To wszystko już było. 9 lat temu minister rozdzierał szaty nad tragicznym losem Ani z gimnazjum w Gdańsku... (Małoletni rozebrali w szkole swoją koleżankę i na oczach klasy molestowali ją seksualnie. Całe zdarzenia sfilmowali telefonem komórkowym. Dziewczyna ostatecznie popełniła samobójstwo red.). Czy coś z tym zrobiono? Ukarano jedynie winnych. Dobre i przyjazne gimnazjum z małą liczbą wychowanków – czy to nie byłby najlepszy, najpiękniejszy pomnik dla tej dziewczynki?
Jak się to ma do likwidacji gimnazjów? Pomysłodawcy chyba nie pamiętają starej dobrej podstawowej szkoły ośmioklasowej. W szkole maluchy z pierwszych roczników bywały tak sterroryzowane, że gdy złapano dręczącego je ósmoklasistę, twierdziły, że to ich starszy brat, że się tylko przekomarzają, tak po rodzinnemu. Rozdzieliliśmy grupy wiekowe, starsze dzieci mają doświadczonych już specjalistów w gimnazjum. Czy na pewno chcemy wrócić do starych rozwiązań?
Kadra kierownicza myśli zadaniowo – podoła niejednemu wyzwaniu. Ale jeśli już zmieniać, proszę bardzo o jedno – o porządne zastanowienie, debatę z fachowcami ze szkół, o tym, jaki jest właściwie wspólny cywilizacyjny cel do osiągnięcia. I wyliczenie, ile to będzie kosztowało (czy aby zbyt drogo).
Tak duże zmiany wymagają też wyszkolenia i przekonania kadry. Tymczasem mamy nieprzygotowany nawet do bieżącej pracy system wspierania szkół. To bodaj największa porażka systemu w oczach kadry kierowniczej. Co więcej, od trzech lat same szkoły są w tym zakresie ograniczane, mają małą możliwość przygotowania się do zmian samemu. Także w tym roku złożono do podpisu projekt „kryzysowej” ustawy ograniczającej finansowanie doskonalenia zawodowego nauczycieli.