Zamiast pisać projekt i startować w konkursie o środki z Unii Europejskiej, przedsiębiorca otrzyma bon, za który kupi szkolenia dla pracowników
Ministerstwo Rozwoju Regionalnego (MRR) i Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości (PARP) pracują nad stworzeniem systemu zapewniania jakości szkoleń dofinansowywanych przez UE. Ma obowiązywać w kolejnej perspektywie finansowej na lata 2014–2020. Są już wstępne założenia, które mają dotyczyć szkoleń dla pracodawców i ich pracowników. Te dotowane przez UE mają być bardziej dopasowane do ich potrzeb. Z badania Bilans Kapitału Ludzkiego wynika bowiem, że obecnie podaż szkoleń oraz popyt na nie wśród przedsiębiorców nie pokrywają się.
– Firmy szkoleniowe będą musiały dostosowywać swoją ofertę do oczekiwań przedsiębiorców, badać potrzeby rynku i profilować swoje usługi – podkreśla Anna Świebocka-Nerkowska, dyrektor departamentu rozwoju kapitału ludzkiego w PARP.
Szkolenia dla pracowników firm dotowane przez UE / DGP

Zdecyduje firma, a nie urzędnik

Mechanizmem, który może wymusić zmiany na rynku szkoleń dotowanych przez UE, będzie bon edukacyjny dla przedsiębiorców. Jest to nowy pomysł, nad którym pracuje właśnie MRR. Zmiana jest zasadnicza. Uprawnieni przedsiębiorcy z określonych branż otrzymają taki dokument, którym będą mogli płacić za wybraną przez siebie usługę szkoleniową.
Obecnie o dostępności unijnych szkoleń decydują konkursy o dotacje szkoleniowe. Urzędnicy, ustalając kryteria w nich obowiązujące, nie mają narzędzi potrzebnych do tego, aby ustalić, jakie kursy są potrzebne na rynku pracy ani jakie będą ich efekty.
– W Polsce brakuje systematycznych badań dotyczących zapotrzebowania na kadry. Dotychczas nie bardzo było wiadomo, jakimi przesłankami kierowali się urzędnicy, ustalając warunki konkursów – uważa prof. Zenon Wiśniewski z Wydziału Nauk Ekonomicznych i Zarządzania Uniwersytetu im. M. Kopernika w Toruniu.
Dlatego, jego zdaniem, bon edukacyjny to dobry pomysł, gdyż spowoduje, że dofinansowane będą szkolenia przydatne na rynku pracy, bo wybiorą je sami pracodawcy.
Jak zastrzega MRR, nowy system nie oznacza, że nie będzie w nim konkursów ani wniosków składanych przez przedsiębiorców. Te jednak będą maksymalnie uproszczone. Bony nie będą przysługiwały wszystkim firmom, bo zabrakłoby unijnych środków. Pokryją także tylko część kosztów szkolenia, bo będzie się to wiązało z uzyskaniem pomocy publicznej przez przedsiębiorcę. Ten będzie musiał więc wnieść wkład własny.

Pracodawcy nie chcą konkursów

Eksperci PKPP Lewiatan mają nadzieję, że MRR pójdzie jeszcze dalej w reformowaniu systemu i całkowicie zlikwiduje procedury konkursowe. Argumentują, że te z założenia muszą być długotrwałe.
Od zdiagnozowania potrzeb pracowników i wniosku do momentu realizacji upływa wiele miesięcy. Przez ten czas sytuacja przedsiębiorcy może się zmienić i np. w związku ze spowolnieniem gospodarczym będzie potrzebował innego rodzaju szkoleń dla pracowników niż te, które przewidział we wniosku o dofinansowanie.
– My proponujemy, żeby zrezygnować z konkursów. Przedsiębiorca wybierałby szkolenie z dostępnych na rynku. Rozliczenie z instytucją regionalną (urzędem marszałkowskim lub wojewódzkim urzędem pracy) następowałoby na podstawie faktury, którą wystawi przedsiębiorcy firma szkoleniowa – podkreśla Małgorzata Lelińska, ekspert ds. funduszy europejskich PKPP Lewiatan.
MRR podkreśla, że szczegóły rozwiązania będą znane za kilka miesięcy.

Usługa tylko z publicznej bazy

Zarówno MRR, PARP, jak i pracodawcy oraz firmy szkoleniowe chcą, żeby w przyszłym okresie finansowania dotowane były kursy o najwyższej jakości. Ma to zagwarantować publiczna baza szkoleń, do której firmy je oferujące mają trafić po spełnieniu określonych kryteriów. Z niej będą wybierać pracodawcy, realizując bon edukacyjny.
Na razie katalog szczegółowych wymogów, które musi spełnić firma szkoleniowa chcąc trafić do bazy, nie został ostatecznie określony. Wstępna propozycja PARP zakłada, że musiałaby ona m.in. posiadać procedury zarządzania jakością i terminowo realizować zobowiązania finansowe, a będąc w bazie, stale podnosić jakość usług m.in. poprzez uzyskiwanie certyfikatów, a także zobowiązywać swoich pracowników do podnoszenia kompetencji. Zgodnie z założeniami PARP pracodawcy oraz pracownicy, których delegowali na szkolenie będą mieli możliwość oceny jakości wykonania usługi. Będzie się to odbywało także za pośrednictwem bazy szkoleń.

Oświadczenie zamiast audytu

PARP założyła także, że firma, które chce być obecna w systemie, musiałaby poddawać się płatnemu audytowi. Propozycja została jednak źle przyjęta przez Polską Izbę Firm Szkoleniowych (PIFS). Jej zdaniem płatny audyt ograniczyłby dostęp do unijnych funduszy dla części podmiotów działających na rynku. PIFS proponuje, żeby zamiast poddawać się audytowi, firmy przy wpisie do bazy składały odpowiednie oświadczenia pod sankcją oświadczenia nieprawdy.
Ostatecznie PARP wycofał się z pomysłu audytu, a sprawa weryfikacji prawdziwości oświadczeń, które będą składane przez firmy, pozostaje otwarta. Małgorzata Lelińska z PKPP Lewiatan uważa, że skutecznym sposobem weryfikacji, czy firma spełnia deklarowane standardy, będą kontrole instytucji regionalnych.

Jakość kursów oceni kursant

Zarówno PARP, jak i pracodawcy oraz PIFS są natomiast zgodni, że firmy szkoleniowe działające w systemie powinny poddawać się ocenie jakości ich usług. Tej powinni dokonywać pracodawcy oraz pracownicy.
– Przewidujemy, że będzie się to odbywało w okresie 3–6 miesięcy po jego zakończeniu. Będzie to ocena usługi, a nie instytucji, która jej dostarczyła. Dana firma szkoleniowa może być np. doskonała w szkoleniach z zakresu zarządzania zasobami ludzkimi, a gorzej radzić sobie z kursami dotyczącymi rozwoju osobistego – podkreśla Anna Świebocka-Nerkowska.
Zdaniem PIFS dobrym rozwiązaniem mogłyby być ankiety elektroniczne, obowiązkowe dla uczestników szkoleń. Oceny te powinny wyświetlać się w profilu danej firmy szkoleniowej w bazie w postaci graficznej (np. w skali 1–10).
– Wyszukiwarka na stronie powinna także umożliwić odnalezienie firmy ocenianej najwyżej lub najgorzej w określonej kategorii – podkreśla Michał Gawryszczak, dyrektor zarządzający w PIFS.
Na podstawie takiego swoistego rankingu szkoleń kolejne firmy i pracownicy będą mogli wyrobić sobie zdanie o tym, z której usługi warto skorzystać. Zdaniem prof. Zenona Wiśniewskiego system pozwoliłby wyeliminować z rynku firmy szkoleniowe o niskiej jakości usług.