Kontrowersyjny projekt nowelizacji prawa farmaceutycznego trafi do laski marszałkowskiej w ciągu najbliższych dwóch tygodni. Będzie jednak łagodniejszy, niż planowali posłowie PiS.
Piątkowe posiedzenie zespołu parlamentarnego ds. regulacji rynku farmaceutycznego zakończyło się awanturą. Przedstawiciele sieci aptecznych oraz samorządu aptekarskiego, reprezentującego przede wszystkim indywidualnych farmaceutów, wzajemnie się przekrzykiwali i oskarżali o działanie na szkodę branży. Nic więc dziwnego, że parlamentarzyści, którzy przygotowali projekt ustawy, nie kryli rozczarowania. Liczyli bowiem na wiele merytorycznych uwag do przygotowanej nowelizacji, których się nie doczekali. Bazować więc muszą na opiniach przekazanych przez poszczególne podmioty na piśmie.
Przypomnijmy, projekt nowelizacji prawa farmaceutycznego przewiduje trzy nowe rozwiązania. Po pierwsze, nowo tworzone placówki będą mogły prowadzić wyłącznie osoby z wykształceniem farmaceutycznym (tzw. zasada apteki dla aptekarza). Po drugie, zezwolenia na prowadzenie nie otrzyma ktoś, kto już prowadzi cztery placówki lub więcej. I po trzecie: wprowadzone zostaną kryteria demograficzne i geograficzne. Oznacza to, że zezwoleń na utworzenie nowej apteki nie będzie się wydawało tam, gdzie istnieje już jedna na 3000 mieszkańców lub mniej. Chyba że – i to właśnie wspomniane kryterium geograficzne – miałaby ona znajdować się w odległości co najmniej jednego kilometra od istniejących już placówek.
Propozycja parlamentarzystów Prawa i Sprawiedliwości spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem ze strony samorządu aptekarskiego oraz Ministerstwa Zdrowia. Krytyczni wobec niej są natomiast przedstawiciele sieci aptecznych, którzy twierdzą, iż wejście w życie nowych regulacji spowoduje spadek konkurencji na rynku, a co za tym idzie – wzrost cen dla pacjentów.
Argumenty dużego biznesu nie przekonują jednak posłów PiS. Współautor ustawy poseł Waldemar Buda uważa, że najwyższy czas poczynić działania, które spowodują, iż działalność apteczna przestanie być postrzegana jako typowy biznes, a zacznie wreszcie jako kluczowy element systemu opieki zdrowotnej.
Parlamentarzysta jednak przyznaje, że przygotowany projekt nie jest idealny i może wymagać kilku poprawek. Przede wszystkim uregulowania wymaga kwestia dziedziczenia apteki.
Na łamach DGP zwracaliśmy uwagę, iż może pojawić się problem w sytuacji, gdy spadkobiercą będzie osoba bez wykształcenia farmaceutycznego. W takiej sytuacji następca prawny aptekarza otrzymałby po nim w schedzie aptekę, ale bez zezwolenia. Jeśli zaś będzie się ona znajdowała na terenie, na którym działa wiele placówek (czyli przy ubieganiu się o nowe zezwolenie nie byłby spełniony warunek określony kryterium demograficznym), nikt nie byłby zainteresowany jej kupnem. Tym samym teoretycznie wart kilkaset tysięcy złotych majątek byłby w praktyce bezwartościowy. Co więcej, spadkobierca musiałby dodatkowo ponieść koszty utylizacji leków, gdyż zgodnie z obowiązującym prawem nie mógłby ich nikomu sprzedać.
Autorzy projektu ustawy przyznają, że nie można dopuścić do takiej sytuacji. Jednocześnie chcą uniknąć wprowadzenia generalnego wyłączenia od zasady apteka dla aptekarza w przypadku spadkobrania. Najbardziej prawdopodobnym wariantem jest więc, że w ustawie zostanie zapisane, iż przy wydawaniu zezwolenia na prowadzenie apteki, która podlegała dziedziczeniu, nie stosuje się kryterium demograficznego. Wówczas następca prawny farmaceuty będzie w stanie sprzedać placówkę zainteresowanemu nią podmiotowi.
Druga poprawka, której można się spodziewać, dotyczy sposobu obliczania liczby aptek na liczbę mieszkańców. Projektowany art. 99 ust. 3b prawa farmaceutycznego stanowi, że zezwolenia nie wydaje się, jeśli na dzień jego wydania liczba mieszkańców w danym województwie w przeliczeniu na jedną aptekę ogólnodostępną jest mniejsza niż 3000 osób. Rzecz w tym, że przy tak skonstruowanym przepisie w większości województw nie dałoby się założyć nowych placówek, gdyż już teraz jedna apteka przypada na mniej niż 3000 obywateli. Dlatego też Naczelna Izba Aptekarska zaproponowała, by wyliczenia były prowadzone nie dla województw, lecz w ramach powiatów. Wówczas na otworzenie apteki np. w Płocku nie będzie miała wpływu – przynajmniej na początku obowiązywania nowych przepisów – rekordowa liczba punktów sprzedaży leków w Warszawie.
Etap legislacyjny
konsultacje projektu