Od 1 marca NFZ nie zapłaci za świadczenie dodatkowe POZ-om, jeśli pacjent nie został zważony i zmierzony podczas pierwszej wizyty. Przychodnie sygnalizują, że nie są w stanie się wywiązać w 100 proc. z tego obowiązku. Apelują do minister zdrowia o jego likwidację.

Obowiązek został wprowadzony w 2019 r. Przychodnie miały czas na dostosowanie się do niego. – W ubiegłym roku informowaliśmy o tym, że będzie bezwzględnie wymagany od 2025 r. W tym roku wydłużyliśmy dodatkowo okres przejściowy do marca – wyjaśnia Paweł Florek, rzecznik prasowy NFZ. Potwierdza, że brak informacji o masie i wzroście pacjenta przy pierwszej poradzie w roku spowoduje blokadę możliwości sprawozdania świadczenia, a tym samym płatności za nie. Wyjątkiem będą świadczenia udzielane w ramach teleporady (pisaliśmy o tym: „Waga i miara podstawą zapłaty za świadczenie”, DGP nr 23/2025).

Pacjenci odmawiają

POZ-ty tłumaczą, że spełnienie wymogu nie w każdym przypadku jest możliwe. – Przekonaliśmy się o tym w ostatnich tygodniach, kiedy NFZ zaznaczył, że obowiązek staje się bezwzględny. Staraliśmy się zmierzyć i zważyć każdego pacjenta, który przyszedł na wizytę. Niestety, zdarzają się odmowy, w przypadku których nie mamy pacjenta jak przymusić do wykonania pomiaru. To oznacza, że będziemy ponosić konsekwencje w postaci braku płatności za świadczenie nie ze swojej winy – zauważa Tomasz Zieliński, lekarz, współwłaściciel przychodni.

Lekarz podaje przykład z własnego podwórka. – W piątek miałem pacjentkę, która przyszła po zaświadczenie. Kiedy je wypisałem, poprosiłem o udanie się do recepcji, by pielęgniarka ją zważyła i zmierzyła. Jak się potem okazało, pacjentka tam nie dotarła – wyjaśnia i pyta, co ma zrobić, jeśli do takiej sytuacji dojdzie w marcu i kolejnych miesiącach.

– Każde rozwiązanie jest ze szkodą dla mnie. Mogę nie sprawozdać wizyty, ale za to grozi kara w razie kontroli, po której zostanie ujawnione, że się odbyła. Mogę sprawozdać wizytę, ale nie zostanie uznana, bo nie ma w niej informacji wymaganych przez NFZ – wyjaśnia.

Lekarze informują też, iż usłyszeli, że to, jak postępować z odmawiającym pacjentem, mogą się dowiadywać u rzecznika praw pacjenta. Zauważają też, że na przeszkodzie w realizacji obowiązku staje trwający sezon grypowy. Pacjenci chcą jak najszybciej opuścić przychodnie, dlatego nie są chętni do wykonywania dodatkowych badań.

– Wiąże się to z wizytą dłuższą o kilka minut. Zwłaszcza gdy mamy do czynienia z pacjentem z nadwagą. Przekonanie go do zważenia się jest bardzo trudne i zajmuje czas – mówi Joanna Zabielska-Cieciuch, ekspert Porozumienia Zielonogórskiego i lekarka rodzinna z Białegostoku. Jej zdaniem ostatecznie stracą na tym wszyscy pacjenci.

– Z moich szacunków wynika, że w ciągu dnia przyjmę 4–5 osób mniej niż zwykle – podkreśla.

Doktor Bożena Janicka, prezes Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia, zaznacza również, że wymaga się od lekarzy spełnienia kolejnych obowiązków, w ślad za czym nie idzie płatność.

– Nie przewidziano bowiem dodatkowego wynagrodzenia. Tymczasem proces zbierania danych jest czasochłonny i „kradnie” cenne minuty, które lekarz mógłby poświęcić rozwiązywaniu poważnych problemów zdrowotnych. Jest tylko mowa o sankcjach za brak spełnienia obowiązku – podkreśla.

Lekarze: To dublowanie danych

Lekarze podkreślają, że do tej pory nie wskazano, w jakim celu ma być ta statystyka. Zastanawiają się więc, komu ma służyć. Na pewno, jak mówią, nie pacjentom, bo ci tylko na tym stracą, gdyż kolejki do lekarzy wydłużą się przez to, że mniej osób zostanie obsłużonych w ciągu dnia. Zwracają też uwagę, że dane o wadze i wzroście pacjentów są już zbierane. Ma to miejsce w ramach programu profilaktyka 40 plus czy chorób układu krążenia.

– Otrzymaliśmy informacje z wojewódzkich NFZ, że świadczenia będą mogły być rozliczone z poślizgiem po uzupełnieniu danych o wadze i wzroście pacjenta. Obawiamy się jednak, że do tego nie dojdzie, patrząc na kłopoty finansowe Funduszu – zaznacza Tomasz Zieliński, dlatego uważa, że płatności powinny być po staremu, czyli regulowane za każdy miesiąc.

Szczególnie, że przepisy nie wymagają pomiarów na pierwszej wizycie w roku, jak oczekuje tego NFZ.

– Znowelizowane rozporządzenie ministra zdrowia nakazuje, by informacje o masie ciała i wzroście świadczeniobiorcy były zbierane co najmniej raz w danym roku kalendarzowym (patrz: infografika – red.) – zauważa Tomasz Zieliński.

Dlatego Porozumienie Pracodawców Ochrony Zdrowia zwróciło się 19 lutego do minister zdrowia Izabeli Leszczyny o rozważenie uchylenia tego obowiązku.

– Z odpowiedzi przesłanej przez NFZ nie wynika, w jakim celu wykorzystywane są te dane i jakie korzyści przynoszą pacjentom. Dlatego uważamy, że nacisk ze strony NFZ i to pod groźbą kar o natychmiastowe sprawozdanie tych danych, nie ma żadnego uzasadnienia – komentuje Bożena Janicka. Poza tym, jak mówi, z przepisów nie wynika też wprost, że nowy obowiązek ma realizować konkretnie lekarz. I dodaje, że w tym tygodniu jest planowane spotkanie w tej sprawie z resortem. Zaznacza też, że ma już plan B na wypadek, gdyby nie doszło do porozumienia z resortem w tej sprawie. Na razie jednak nie chce ujawniać dalszych kroków, jakie zostaną podjęte.

– Będą konieczne, bo inaczej przychodnie będą miały problemy, z powodu których może ich ubywać na rynku – uzupełnia. ©℗

ikona lupy />
Co się zmieniło w przepisach? / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe