Nadanie farmaceutom nowych uprawnień w zakresie szczepień zalecanych daje szanse na odrodzenie aptecznych punktów szczepień i zwiększenie wyszczepialności na niektóre choroby. Aptekarze uważają, że potrzebne są jeszcze kolejne rozwiązania, jak danie im dostępu do systemu e-zdrowie. Z kolei POZ-ty przypominają, że teraz czas na ukłon w ich kierunku.

Apteki z nowymi uprawnieniami

Od 14 lutego br., za sprawą nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. 2024 r. poz. 146), farmaceuci mogą wystawiać recepty na zalecane refundowane szczepionki dostępne w aptece.

– Mamy przypadki aptek, które w pierwszych dniach po wprowadzeniu nowego uprawnienia zaszczepiły na grypę więcej osób niż w całym sezonie – tłumaczy Marek Tomków, prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej. Dodaje, że w związku z tym spodziewa się wzrostu liczby punktów szczepień w aptekach, co według niego pozytywnie przełoży się na wyszczepialność na grypę. – Szczególnie, że wiele z nich ma już takie miejsca. Powstały w czasie pandemii COVID-19. Po jej ustąpieniu uległy zawieszeniu na skutek kilkukrotnego spadku zainteresowania szczepieniami ze strony pacjentów. Czekały więc tylko na sygnał, dzięki któremu mogłyby się uaktywnić. Nadanie aptekarzom nowych uprawnień może być takim bodźcem – zaznacza i wylicza, że wzrost aptecznych punktów szczepień do 2,5 tys. to tylko kwestia czasu.

Paweł Florek, rzecznik NFZ, wylicza, że w szczycie, czyli w czasie pandemii COVID-19, było ich około 2,2 tys. Na koniec grudnia 2024 r. działało ich już tylko 1530. Według danych z lutego było ich 1514. – Jeszcze za wcześnie, by można było mówić o odradzaniu się punktów – podkreśla.

Farmaceuci upominają się o e-zdrowie

Farmaceuci zaznaczają jednak, że obok poszerzenia ich uprawnień powinno nastąpić też nadanie im dostępu do systemu e-zdrowie. Bez tego, jak tłumaczą, wypisanie wielu szczepionek z refundacją nie będzie możliwe. Odnośnie grypy kwalifikację do refundacji stanowi wiek. Ale w przypadku np. pneumokoków pacjent musi być w grupie ryzyka wystąpienia choroby pneumokokowej.

Obecnie, to, czy w takiej grupie jest, możemy ustalić na podstawie dokumentacji medycznej, którą przedstawi pacjent np. po wyjściu ze szpitala, albo uzyskując za jego zgodą dostęp do jego IKP. Niestety nie zawsze jest taka możliwość – wyjaśnia Marek Tomków.

O tym, że udostępnienie narzędzi celem weryfikacji uprawnień pacjentów do refundacji i sprawdzenia ich kwalifikacji do szczepienia jest konieczne, mówi też dr n. med. Iwona Paradowska-Stankiewicz, krajowy konsultant w dziedzinie epidemiologii, kierownik Pracowni Epidemiologii Chorób Zwalczanych Drogą Szczepień w Zakładzie Epidemiologii Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – PZH.

– Tylko wtedy farmaceuci będą mogli z całą odpowiedzialnością przepisać receptę z dopłatą – wskazuje i dodaje, że dziś w tej sprawie toczą się już rozmowy z resortem zdrowia. Zaznacza też, że to ważne rozwiązanie z punktu widzenia odradzania się aptecznych punktów szczepień. Podkreśla również, że uchylenie dziś drzwi do szczepień na aptekarzy powinno być zamienione na ich otwarcie. To oznacza, że należy rozważyć, czy nie dać im też uprawnień do szerszych szczepień w sytuacji zagrożenia epidemicznego.

Przychodnie pozazdrościły farmaceutom

Nieco inaczej na nowe rozwiązanie patrzą placówki podstawowej opieki zdrowotnej (tzw. POZ-ty). Te z kolei uważają, że dziś ich pozycja na rynku szczepień zalecanych nieco została umniejszona względem aptek.

– Aptekarze mogą wydawać recepty refundowane i szczepić w jednym miejscu. POZ-ty natomiast mogą tylko wystawiać receptę na szczepionkę, po którą pacjent musi się udać do apteki i potem może wrócić i się zaszczepić w przychodni. To może być barierą do ich wykonywania w placówkach – zaznacza Tomasz Zieliński, lekarz, specjalista medycyny rodzinnej, współwłaściciel poradni POZ, i dodaje, że należy w związku z tym pomyśleć o rozwiązaniu, które zrówna pozycje na rynku obu podmiotów: przychodni i aptek.

Prof. Iwona Paradowska-Stankiewicz przyznaje, że problem jest podnoszony i zauważony przez resort. Zapytaliśmy Ministerstwo Zdrowia o stanowisko w tej sprawie. Do czasu wysyłki tekstu do druku resort nie udzielił odpowiedzi. Z kolei przedstawiciele POZ-tów mówią, że sprawę można rozwiązać prosto. Wystarczy, jak podpowiadają, że szczepienie w przychodni zostanie wycenione jako świadczenie, w którym zostanie ujęta refundacja na nie. To będzie dla POZ-tów bodziec, by kupować szczepionki i przechowywać je w placówkach.

Marek Tomków uważa jednak, że nie chodzi tylko o wprowadzenie sposobu rozliczenia szczepień zalecanych. POZ-ty muszą pamiętać, że będą zobowiązane zapewnić nie tylko odpowiednie warunki przechowywania preparatów, ale też będą podlegały Głównemu Inspektorowi Farmaceutycznemu w zakresie obrotu produktami leczniczymi, co oznacza ich podpięcie do właściwego systemu w tym zakresie.

POZ-ty mówią natomiast, że są na to gotowe. ©℗