Nawet 100 mln zł mogą w tym roku wydać na przejęcia prywatnych przychodni najwięksi gracze w branży.
/>
Właściciele przychodni i szpitali, dystrybutorzy leków, a nawet PZU przestawili celownik. O ile dawniej chętnie wydawali pieniądze na przejmowanie zadłużonych państwowych i samorządowych placówek, o tyle teraz nastawiają się na konsolidację w sektorze prywatnym. To efekt prawnego ograniczenia możliwości zakupów publicznych placówek i zmiany w polityce NFZ.
Najwięcej wydają grupa EMC Szpitale i Neuca, które zwiększyły konsolidacyjną aktywność. Ta pierwsza, prowadząca 10 szpitali i 26 przychodni specjalistycznych, w sierpniu przejęła sieć siedmiu prywatnych przychodni specjalistycznych z grupy Aktywne Centrum Zdrowia. Działa w nich ponad 60 poradni specjalistycznych, a z opieki w ramach podstawowej opieki zdrowotnej (POZ) korzysta ponad 36 tys. pacjentów. Wartość transakcji wyniosła ok. 25 mln zł, przy czym trzeba było jeszcze spłacić długi przejmowanego podmiotu, których wartości nie podano. Do tej pory grupa przejmowała przede wszystkim zadłużone szpitale powiatowe.
– Prowadzimy rozmowy na temat przyłączenia kolejnych jednostek medycznych, zarówno szpitali, jak i przychodni specjalistycznych. Do końca roku chcielibyśmy zamknąć przynajmniej jedną transakcję – zapowiada Maciej Piorunek, dyrektor ds. rozwoju grupy EMC Szpitale.
Neuca z kolei, jeden z największych w Polsce hurtowych dystrybutorów leków, kupiła w tym roku już 26 placówek. Obecnie spółka jest właścicielem 48 przychodni w siedmiu województwach. – W latach 2014–2015 zainwestowaliśmy w nie niemal 40 mln zł. W tym roku przeznaczyliśmy na ten segment 30–40 mln zł i znaczną część kwoty już wydaliśmy. Nie wykluczamy jednak, że jeszcze w tym roku do naszej grupy dołączą nowe placówki – zapowiada Piotr Sucharski, prezes spółki.
Firma inwestuje tylko w rentowne placówki, w których można znaleźć synergię z inną działalnością rozwijaną przez Neucę. To m.in. badania kliniczne i własne produkty farmaceutyczne.
Na przejęcia stawia też Lux Med. Firma zadeklarowała, że jest zainteresowana akwizycją mniejszych podmiotów, w związku z tym na transakcje nie przeznaczy więcej niż kilkanaście milionów złotych.
Ciągle jest też głośno o planach PZU, który założył, że przeznaczy na sektor medyczny 800 mln zł, w tym ok. 450 mln zł na akwizycję. Ale jak na razie firma nie przeprowadziła żadnej transakcji. Paweł Kacprzyk, prezes zarządu PZU Zdrowie, zapewnia, że spółka ma w planach zakup prywatnych wieloprofilowych ambulatoriów.
Przerzucenie się inwestorów na rynek prywatnych placówek ma bezpośredni związek z tym, że w połowie lipca weszły w życie nowe przepisy, zgodnie z którymi Skarb Państwa i jednostki samorządu terytorialnego nie mogą sprzedać pakietu kontrolnego należącego do nich podmiotu leczniczego. – Skoro rząd nie oczekuje wsparcia ze strony prywatnego kapitału w realizacji usług publicznych w szpitalnictwie, kapitał płynie tam, gdzie ma możliwość działania i jest potrzebny – komentuje dr Robert Mołdach, dyrektor zarządzający związku Pracodawcy Medycyny Prywatnej.
EMC najnowsze przejęcie we Wrocławiu i w powiecie oleśnickim tłumaczy m.in. wpisaniem się tych placówek w koncepcję rozwoju grupy, której celem jest budowa dużych, kompleksowych podmiotów medycznych, które będą koordynować proces leczenia pacjenta.
– Ze względu na zapowiedzi NFZ, iż dostęp do środków publicznych w kolejnym rozdaniu będzie utrudniony dla nowych podmiotów, które do tej pory nie miały kontraktów z NFZ, koncentrujemy się na konsolidacji poprzez dołączanie do grupy jednostek posiadających finansowanie z funduszu – dodaje Maciej Piorunek.
Prawie 90 proc. przychodów EMC Szpitale pochodzi z kontraktów z NFZ. Firma podaje przy tym, że w Polsce 90 proc. przychodni realizujących w ramach NFZ podstawową opiekę zdrowotną znajduje się w prywatnych rękach, a w przypadku ambulatoryjnej opieki specjalistycznej jest to ponad 60 proc.
Zdaniem specjalistów zmiany zachodzące w wymaganiach dotyczących placówek chcących podpisać kontrakt z NFZ będą w najbliższym czasie jednym z motorów napędzających przejęcia na prywatnym rynku, m.in. ze strony większych i silniejszych finansowo szpitali.
– Ten rok pod względem liczby przejęć może być co najmniej zbliżony do 2015 r., kiedy właściciela zmieniło ok. 50 podmiotów. Był to jeden z najbardziej aktywnych okresów pod tym względem – zwraca uwagę Monika Stefańczyk, analityk rynku medycznego w firmie badawczej PMR. W centrum zainteresowania kupujących znajdą się przede wszystkim placówki zajmujące się podstawową opieką zdrowotną i specjalistyczne ambulatoria.
Wciąż bardzo duże rozdrobnienie rynku, szczególnie w zakresie opieki ambulatoryjnej, to kolejna istotna przyczyna procesów konsolidacyjnych. – To oznacza wysokie koszty, często niewielkie korzyści finansowe i słabą rentowność. Dlatego coraz częściej właściciele takich małych podmiotów decydują się na ich sprzedaż silniejszym firmom, które dzięki skali działalności są w stanie mocniej obniżać koszty działania i zwiększać rentowność – wskazuje Szymon Piątkowski z firmy konsultingowej PwC.
Specjalista PwC dodaje, że atrakcyjność segmentu podstawowej opieki zdrowotnej i ambulatoryjnej opieki specjalistycznej rośnie też w związku z coraz większym finansowaniem ze strony NFZ. Nakłady na ten pierwszy obszar rosną już od kilku lat. – W 2008 r. wynosiły ponad 5,8 mld zł, w 2014 r. – ponad 7,7 mld zł, a w 2015 r. – już prawie 8,8 mld zł. W tym roku na POZ w planie finansowym przewidziano niemal 9,5 mld zł – potwierdza Beata Pieniążek-Osińska, główny specjalista biura komunikacji społecznej w centrali NFZ.
– Leczenie ambulatoryjne jest znacznie tańsze niż szpitalne, a badania międzynarodowe wskazują, że skrócenie do minimum pobytu w szpitalu przyspiesza powrót do zdrowia – dodaje Szymon Piątkowski.
Do tego rozwija się u nas telemedycyna, coraz chętniej wspierana przez NFZ, który w tym roku zaczął np. finansować telegeriatrię oraz telekardiologię. – To bardzo zmieni rynek ochrony zdrowia. Beneficjentami takiej zmiany w podejściu funduszu do telemedycyny powinny być m.in. placówki medycyny rodzinnej i poradnie specjalistyczne. Są najbliżej pacjenta i to w ich przypadku rozwinięcie telemedycyny powinno być najłatwiejsze i najbardziej uzasadnione – ocenia Szymon Piątkowski.