Narodowy Program Zdrowia, który określa priorytety dla profilaktyki i promocji zdrowia, po miesiącach opóźnień został wreszcie przyjęty przez rząd. Czeka jeszcze na podpis premiera – dowiedział się DGP.
NPZ, bo tak w skrócie dokument ten jest nazywany, został w formie rozporządzenia przyjęty w zeszłym tygodniu przez rząd, choć nie zostało to nagłośnione. Ma on obowiązywać w latach 2016–2020, a na jego realizację w tym oraz każdym kolejnym roku zaplanowano zgodnie z ustawą o zdrowiu publicznym (Dz.U. z 2015 r. poz. 1916) po 140 mln zł.
Projekt programu był gotowy jeszcze w poprzedniej kadencji, ale PiS postanowił dopisać w nim m.in. zadania prokreacyjne i naturalne metody zabiegania o wyższą dzietność w społeczeństwie. Zajął się tym wiceminister zdrowia Jarosław Pinkas i nastąpił duży poślizg, choć ostatecznie korekty okazały się niewielkie. Teraz z wydatkowaniem 140 mln zł zaplanowanych na cały ten rok może być kłopot.
ikona lupy />
Odsetek dzieci z nadwagą i otyłością / Dziennik Gazeta Prawna
– Minister Konstanty Radziwiłł zapewniał, że te pieniądze nie przepadną, ale przecież nie chodzi o to, by wydać je szybko, na ostatnią chwilę, lecz by wykorzystać je jak najefektywniej – mówi DGP Beata Małecka-Libera, wiceszefowa sejmowej komisji zdrowia. W poprzednim rządzie jako wiceminister przygotowywała ustawę o zdrowiu publicznym i projekt narodowego programu.
– Miał ruszyć z początkiem tego roku. Biorąc pod uwagę, że nie wszystkie dokumenty programowe są gotowe, a do części zadań trzeba ogłosić konkursy, na realizację NPR zostaną w tym roku może 2–3 miesiące. To strata dla społeczeństwa – twierdzi była wiceminister.
Akcja prokreacja
Wyeksponowanie w NPZ kwestii związanych ze zdrowiem prokreacyjnym miało być rekompensatą za wygaszenie programu finansowania in vitro, z którym z powodów ideologicznych nowemu rządowi nie było po drodze. Niestety, tego dokumentu nadal nie znamy, choć wiele razy wiceminister Pinkas zapowiadał, że już niedługo będzie gotowy. Z NPZ dowiadujemy się, że wspierać dzietność mają m.in. kampanie społeczne, podręcznik dla par z problemami oraz portal wiedzy na temat prokreacji. Specjalne szkolenia mają też przejść pracownicy ochrony zdrowia – tak by doradzać, jak utrzymać płodność i co robić w razie problemów z zajściem w ciążę.
Narodowy program przewiduje również m.in. zapewnienie bezpłatnych porad dietetycznych dla kobiet w ciąży i dzieci do lat 5. Wzmocniona ma być też profilaktyka, w której ważniejszą rolę niż dotychczas odgrywać mają szkolne pielęgniarki, higienistki czy położne. Rozwijana będzie geriatria.
Dużo do zrobienia
Jak zwraca uwagę Piotr Najbuk z kancelarii Domański Zakrzewski Palinka, wdrożenie narodowego programu wiąże się z wyłonieniem wielu wykonawców prozdrowotnych zadań. Chodzi m.in. o ośrodki badawcze, organizatorów szkoleń czy kampanii społecznych, a także placówek realizujących działania medyczne i edukacyjne.
– Prowadzone mają być również badania naukowe np. preferencji konsumentów dotyczących wyboru produktów spożywczych w celu realizacji zaleceń zdrowego żywienia – dodaje Najbuk.
Inne firmy mogą jednak stracić, ponieważ w planach rządu jest m.in. zwiększanie dostępności zdrowych produktów spożywczych, a minimalizowanie tych niezalecanych ze względów zdrowotnych. W przypadku tych ostatnich ograniczana ma być też „presja marketingowa” zwłaszcza na dzieci i młodzież. Szczegółów nie podano. Z zapisów pośrednio wynika, że limity w zakresie reklamy mogą dotyczyć także produktów zastępujących mleko kobiece.