Przestępcy stworzyli własną markę leków, które sprzedawali przez internet. Policjanci z CBŚP zatrzymali 11 osób i zabezpieczyli nielegalną wytwórnię i magazyn podrabianego Ozempicu. Niektórzy traktują je jako lek na szybkie odchudzanie.
Działali prawie jak firma farmaceutyczna, tyle że nielegalna. Nielegalnie importowali z Chin substancje czynne, dzięki którym produkowali podrobione leki anaboliczne, a następnie sprzedawali je poprzez specjalnie stworzone domeny internetowe. Zajmowali się także podrabianiem analogów GLP-1, leków przeciwcukrzycowych i odchudzających, które w obrocie aptecznym osiągają ceny kilkuset złotych za jedną dawkę. Od 2018 r. wyprodukowali i wprowadzili do obrotu znaczne ilości sfałszowanych i podrobionych produktów leczniczych o łącznej wartości kilkudziesięciu milionów złotych. Produkty dostarczali klientom za pośrednictwem firm kurierskich.
Nielegalne leki na odchudzanie wytropili policjanci od cyberprzestępczości
Kres ich działalności położyli funkcjonariusze Zarządu Centralnego Biura Śledczego Policji w Poznaniu i w Bydgoszczy, policyjnego Centralnego Biura Zwalczania Cyberprzestępczości oraz śledczy Polskiej Agencji Antydopingowej. W akcji z udziałem ponad 100 funkcjonariuszy zabezpieczono urządzenia do produkcji leków, półfabrykaty wykorzystywane w produkcji, a także kilkanaście tysięcy gotowych produktów leczniczych o czarnorynkowej wartości co najmniej 2,7 mln zł. Zabezpieczono też duże ilości substancji czynnej, z której można byłoby wyprodukować kolejne nielegalne farmaceutyki.
Podrabiany Ozempic na rynek rosyjski
Podrabiane analogi GLP-1, w tym semaglutyd sprzedawany w aptekach m.in. jako ozempic, zapakowane były w opakowania do złudzenia przypominające oryginalne. Niektóre miały także napisy cyrylicą, prawdopodobnie z przeznaczeniem na rynki rosyjskojęzyczne.
Analogi GLP-1, sprzedawane w aptekach pod handlowymi nazwami Ozempic, Trulicity i Mounjaro, są wciąż trudno dostępne, a w postaci refundowanej praktycznie nie do dostania. Mariusz Politowicz z Naczelnej Rady Aptekarskiej, farmaceuta prowadzący aptekę w wielkopolskim Pleszewie, przyznaje, że szczególnie Ozempic jest trudny do „upolowania” w hurtowni i jeśli tylko się to uda, „chomikuje” dla pacjentów, którzy przyjmują go stale.
Gdzie można kupić Ozempic?
Z kolei Angelika Talar-Śpionek z portalu GdziePoLek.pl potwierdza, że popularne leki na cukrzycę i odchudzanie są nadal najczęściej wyszukiwanymi produktami leczniczymi na portalu: – Na pierwszym miejscu już od kilku miesięcy plasuje się Ozempic, notujący w ubiegłym tygodniu 121 tys. wyświetleń, na trzecim Mounjaro z 77 tys. wyświetleń, na 6. Trulicity z 30 tys. wyświetleń, a na 7. Mounjaro KwikPen w półautomatycznych wstrzykiwaczach z 29 tys. wyświetleń – mówi Angelika Talar-Śpionek.
Farmaceutka przyznaje jednak, że od 10 października zdecydowanie poprawia się dostępność leków na cukrzycę typu 2, które w sezonie wakacyjnym były trudno dostępne: - Wciąż trudno dostać Ozempic, ale tylko postać refundowaną. Nierefundowane opakowania najbardziej poszukiwanej dawki 1 mg dostępne są w 23 proc. aptek, a dawki 0,5 mg – w co 10. aptece. Mounjaro KwikPen w dawce 10 mg można kupić aż w 38 proc. aptek, a w dawce 15 mg w 22 proc. Leki te są jednak nadal bardzo drogie – nierefundowany Ozempic kosztuje od 584 zł za dawkę, a miesięczna terapia Mounjaro od 1,5 tys. zł – tłumaczy Angelika Talar-Śpionek.
Ozempic wylądował na komisji zdrowia. To przez odchudzanie
Nic dziwnego, że leki, które za pośrednictwem portali plotkarskich zyskały opinię „cudownego środka na odchudzanie”, są wykupywane również przez osoby, które nie mają wskazań do ich stosowania. Niedostępności analogów GLP-1 poświęcona była nawet wrześniowa Sejmowa Komisja Zdrowia, podczas które wiceminister zdrowia Marek Kos tłumaczył wówczas, że dostępność leku jest problemem nie tylko polskim, ale występującym w całej Europie. Dodał, że w Polsce popyt na Ozempic w ciągu trzech lat wzrósł aż o 1350 proc. i firma nie nadąża z jego produkcją. Dlatego Ministerstwo Zdrowia umieściło go na liście antywywozowej, na której umieszcza się leki, których nie można eksportować z Polski do sprzedaży w innym kraju.
Posłanka Marcelina Zawisza z Partii Razem zauważyła wówczas, że brak dostępności analogów GLP-1 dla pacjentów z cukrzycą można by rozwiązać poprzez ich reglamentację ograniczoną tylko do wskazań refundacyjnych. A te są dość restrykcyjne i obejmują pacjentów z określonym BMI (body mass index, wskaźnik masy ciała) i wartościami glikemii.