Szpitale muszą monitorować zdarzenia niepożądane, czyli np. nieudane operacje. Placówki chcą, by błędy mógł zgłaszać tylko personel.

Ustawa o jakości w opiece zdrowotnej miała ochronić chorych przed błędami lekarskimi. Nakazała wdrożenie odpowiednich procedur. Sęk w tym, że wszystko zależy od dobrej woli szpitali. Przepisy dają im wolną rękę – procedury nie muszą przewidywać przyjmowania zgłoszeń od poszkodowanych pacjentów. A wtedy w grę wchodzą tylko zgłoszenia od personelu.

– Zależności interpersonalne mogą w praktyce to blokować. Jeśli lekarz poinformuje o błędzie innego specjalisty, może to zostać potraktowane jak donos – uważa dr Tymoteusz Zych, radca prawny.

Pacjenci nie dowiedzą się o błędach medyków

– Wiele szpitali najwyraźniej uznało, że wystarczy, jeśli pacjenci mogą składać „skargi i wnioski”. A to oznacza, że nie ma mowy o rzetelnym monitorowaniu zdarzeń niepożądanych ani o gwarancjach poufności – mówi Jolanta Budzowska, radca prawny. Podkreśla, że zarządzający szpitalem powinni mieć wiedzę o błędach, ale do tego jest konieczna prosta, skuteczna procedura.

Ustawa o jakości nie nakazała także upubliczniania informacji o zdarzeniach niepożądanych. To oznacza, że nie jesteśmy w stanie łatwo sprawdzić, czy w jakimś szpitalu doszło do błędów, a tym bardziej – do ilu i jakich. Wciąż trudno więc dokonać racjonalnego wyboru placówki, w której chcielibyśmy się leczyć. ©℗ B8

Od początku lipca każdy szpital związany kontraktem z NFZ musi mieć wewnętrzny system zarządzania jakością. W ramach tego systemu musi badać zdarzenia niepożądane, czyli m.in. błędy medyczne. Okazuje się jednak, że nowe przepisy niewiele wnoszą dla pacjentów. To, czy szpital umożliwi poszkodowanym zgłaszanie zdarzeń, zależy od samej placówki. Ustawa o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta (Dz.U. z 2023 r. poz. 1692) nie nakłada na podmioty lecznicze takich obowiązków. Decyduje się na to więc niewiele z nich. Zdarzenia niepożądane zgłasza sam personel. Od woli szpitala zależy też, czy o błędach dowiedzą się inni pacjenci.

– To pacjenci są podmiotem działań niepożądanych i na ich zdrowiu się one odbijają. To zbyt poważna sprawa, by pozostawiać ją dobrej woli szpitali. Sposób zgłaszania zdarzeń niepożądanych powinien więc zostać ujednolicony. O to jednak musi już zadbać Ministerstwo Zdrowia – uważa Ewelina Nazarko-Ludwiczak z Fundacji My Pacjenci.

Wola personelu

Okazuje się bowiem, że pacjent może zgłosić zdarzenie niepożądane najczęściej za pośrednictwem personelu. Może więc np. poinformować o błędzie lekarza, który go popełnił, i liczyć na to, że nieprawidłowość zostanie zarejestrowana.

– Zależności interpersonalne mogą zablokować zgłoszenie zdarzenia niepożądanego. Jeśli lekarz poinformuje o błędzie popełnionym przez innego lekarza, może to zostać potraktowane jak donos. Prawo powinno określać minimalne standardy. Z pewnością pacjent musi mieć możliwość poinformowania o zdarzeniu. Bez tego trudno mówić o efektywnym systemie monitorowania błędów – uważa dr Tymoteusz Zych, radca prawny.

Prawnicy nie są jednak jednomyślni w tej kwestii. Być może ich stanowisko zależy od tego, kogo częściej reprezentują – lekarzy czy pacjentów.

– Pacjent może nawet nie wiedzieć, że doszło do zdarzenia niepożądanego, np. że pomylono leki, jeśli nie odczuł negatywnych konsekwencji. To od woli prawodawcy zależy, na jakie rozwiązania się zdecyduje. Teraz tylko personel ma obowiązek zgłaszania zdarzeń niepożądanych. Szpital musi jedynie przeprowadzić ankietę satysfakcji. Jeśli jednak pacjent po wyjściu ze szpitala i po jej wypełnieniu dowie się o zdarzeniu niepożądanym, może nie mieć możliwości zgłoszenia go szpitalowi – mówi dr hab. Radosław Tymiński, adwokat.

Podobnego zdania są przedstawiciele szpitali.

– Najczęściej pacjenci nie znają definicji zdarzenia niepożądanego, dlatego zgłaszają personelowi wszystkie niepokojące ich incydenty, a personel, jeśli uzna, że zdarzenie wyczerpuje definicję zdarzenia niepożądanego, zgłasza je zgodnie z obowiązującą instrukcją – mówi dr n. med. Janusz Mielcarek, rzecznik prasowy Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Toruniu.

– Zdarzenia niepożądane są przekazywane przez pracowników szpitala do wewnętrznego systemu informatycznego. Pacjenci nie mają możliwości zgłaszania ich do tego systemu. Mogą natomiast złożyć w formie ustnej lub pisemnej skargę lub reklamację na każdym etapie procesu leczenia na adres mailowy szpitala lub telefonicznie – mówi Magdalena Lempek z Wielospecjalistycznego Szpitala Medicover.

Są też wyjątki – szpitale, w których przewidziano możliwość zgłoszenia zdarzenia przez pacjenta, a nawet odwiedzającego. To Wojskowy Instytut Medyczny. Na jego stronie internetowej zamieszczono formularz, przez który można anonimowo poinformować o zdarzeniu niepożądanym – np. o operacji niewłaściwej części ciała, operacji u niewłaściwego pacjenta czy pozostawieniu ciała obcego w ciele po zabiegu. Wystarczy zaznaczyć, czego dotyczy zgłoszenie. Jak szpital sam zaznacza, zgłoszenia są kluczowe dla monitorowania bezpieczeństwa oraz poprawy jakości opieki medycznej.

– Rozważamy skopiowanie tego pomysłu – przyznaje dr n. med. Janusz Mielcarek.

Tajne dane

Zgodnie z ustawą o jakości szpital decyduje nie tylko o tym, kto i jak zgłosi zdarzenie, lecz także o tym, czy inni pacjenci się o nim dowiedzą.

– Potrzebne są czytelne przepisy, które nałożą na placówki obowiązek udostępniania rejestru błędów medycznych. Na podstawie takich informacji można by podjąć decyzję terapeutyczną i świadomie wybrać miejsce leczenia. Teraz nawet pacjent, którego zdarzenie dotyczy, może mieć problem z dotarciem do dokumentacji. Lecznice bowiem uważają, że zgłoszenia zdarzeń niepożądanych i ich późniejsza analiza nie stanowią dokumentacji medycznej danego pacjenta. Nie udostępniają ich także w trybie dostępu do informacji medycznej – mówi dr Tymoteusz Zych.

I tu eksperci są jednomyślni.

– Obowiązek udostępniania rejestrów zdarzeń niepożądanych byłby dobrym rozwiązaniem. Teraz sąd, w przypadku procesu o odszkodowanie, może zażądać udostępnienia informacji, które szpital zgromadził w związku z zarządzaniem jakością. Tak samo rzecznik praw pacjenta będzie mógł zapytać o zdarzenie i zażądać dokumentacji – mówi dr hab. Radosław Tymiński.

Zgodnie z ustawą o jakości podmiot wykonujący działalność leczniczą w ramach wewnętrznego systemu wdraża rozwiązania służące identyfikacji ryzyka wystąpienia zdarzeń niepożądanych i zarządzaniu tym ryzykiem w ramach udzielanych świadczeń opieki zdrowotnej. Identyfikuje też obszary priorytetowe dla poprawy jakości i bezpieczeństwa udzielanych świadczeń, określa kryteria i metody potrzebne do zapewnienia skutecznego nadzoru. Monitoruje zdarzenia niepożądane. Musi też prowadzić badania opinii i doświadczeń pacjentów na podstawie ankiety. Przepisy są jednak zbyt ogólne i dają zbyt szerokie pole do interpretacji. Przez to ich wpływ na bezpieczeństwo pacjentów może się okazać niewielki. ©℗

opinia

Potrzebny łatwy sposób zgłaszania zdarzeń niepożądanych

ikona lupy />
Jolanta Budzowska radca prawny, pełnomocnik w sprawach o błędy medyczne z kancelarii BFP / Materiały prasowe

Wymogi dotyczące wewnętrznego systemu zarządzania jakością i bezpieczeństwem w szpitalach są mało konkretne, ale jedno jest pewne: nie da się wdrażać rozwiązań służących identyfikacji ryzyka zdarzeń niepożądanych i zarządzać tym ryzykiem bez efektywnego monitorowania zdarzeń i analizowania ich przyczyn źródłowych. A skoro tak, to konieczne jest utworzenie łatwo dostępnej ścieżki, umożliwiającej zarządzającym szpitalem powzięcie wiedzy o zdarzeniach. Tymczasem wiele szpitali najwyraźniej uznało, że wystarczy wykazać się możliwością zgłaszania przez pacjentów „skarg i wniosków”. Oczywiście takie rozwiązanie ani nie zapewnia rzetelnego monitorowania zdarzeń, ani nie gwarantuje poufności czy anonimizacji. Wydaje się też, że dla niektórych szpitali utworzenie Funduszu Kompensacyjnego Zdarzeń Medycznych, z którego pacjenci mogą otrzymać rekompensatę za błąd szpitala, kończy temat. Tymczasem raportowanie i monitorowanie zdarzeń niepożądanych u źródła, wewnątrz szpitala i analiza przyczyn zdarzenia medycznego przez szpital po wypłacie przez rzecznika praw pacjenta świadczenia kompensacyjnego to dwa różne obowiązki, choć oba w założeniu mają służyć tworzeniu kultury bezpieczeństwa i jakości. Z pewnością taki chaos pojęciowy i organizacyjny nie sprzyja bezpieczeństwu pacjenta. ©℗