Zbyt długie szpitalne dyżury, niepełna obsada kadrowa na oddziale czy kosmetyczki ostrzykujące botoksem zmarszczki to tematy skarg, które wpływają na skrzynkę e-mailową Naczelnej Izby Lekarskiej.
Naczelna Izba Lekarska (NIL) walczy z czarnymi owcami w środowisku. Na skrzynkę naruszenia@nil.org.pl od końca marca można anonimowo wysłać donos – zgłosić niezgodne z wiedzą medyczną leczenie, sprzeczne z kodeksem etyki lekarskiej postępowanie czy treści w social mediach, które godzą w dobre imię lekarzy. Zgłaszający nieprawidłowości nie musi się podpisywać.
Bez bicia piany
Krytykujący pomysł przewidywali, że izba zostanie zalana donosami pieniaczy. Tak się jednak nie stało.
– Wpływa do nas ok. 20 spraw miesięcznie. Połowę musimy odesłać według właściwości, np. do prokuratury czy do okręgowego rzecznika odpowiedzialności zawodowej. Zgłoszenia dotyczą marihuanomatów, czyli platform, na których z łatwością można uzyskać receptę na marihuanę medyczną. Są też informacje dotyczące niewłaściwej obsady anestezjologicznej – mówi Jakub Kosikowski, rzecznik prasowy NIL.
Chodzi o to, że oddzielny anestezjolog powinien być na bloku operacyjnym, a oddzielny na oddziale intensywnej terapii. Jednak ze względu na niepełną obsadę kadrową lekarze są zmuszani do wychodzenia z OIOM-u. Są też zawiadomienia dotyczące lekarzy, którzy pełnią 20 dyżurów lekarskich w miesiącu. A to nie tylko niezgodne z prawem. Taki przemęczony lekarz stanowi zagrożenie dla pacjenta.
– Zajmujemy się też zabiegami medycyny estetycznej, które wykonują nielekarze, albo sytuacjami, kiedy lekarz tytułuje się specjalistą bez odpowiedniej specjalizacji. Większość skarg, które do nas wpływają, jest sensowna i uzasadniona. Dobrze, że zdecydowaliśmy się na założenie skrzynki. Dzięki temu działania samorządu będą skuteczniejsze – mówi Jakub Kosikowski.
Ujawnienie nieprawidłowości przez samych lekarzy utrudniał do tej pory kodeks etyki lekarskiej, a dokładniej jego art. 52. Zgodnie z jego brzmieniem lekarz powinien zachować szczególną ostrożność w formułowaniu opinii o działalności zawodowej innego lekarza, a zwłaszcza nie powinien publicznie dyskredytować go w jakikolwiek sposób. Lekarz wszelkie uwagi o dostrzeżonych błędach w postępowaniu innego lekarza powinien przekazać przede wszystkim temu lekarzowi. Jednak jeżeli interwencja okaże się nieskuteczna albo dostrzeżony błąd lub naruszenie zasad etyki powoduje poważną szkodę, konieczne jest poinformowanie organu izby lekarskiej.
Kodeks etyki w maju zmieniono. Jego nowe zapisy zaczną obowiązywać od stycznia 2025 r. Artykuł 52 kodeksu w dotychczasowym brzmieniu został wykreślony.
Postępowanie dyscyplinarne
Skrzynka e-mailowa samorządu lekarskiego to niejedyna droga zgłaszania nieprawidłowości. Na lekarzy skarżyć się można było i wcześniej, podając swoje dane. O nieprawidłowościach można powiadomić dyrektora placówki, w której pracuje lekarz, rzecznika odpowiedzialności zawodowej lekarzy okręgowej izby lekarskiej, rzecznika praw pacjenta, NFZ i prokuraturę. Ale pod zawiadomieniem trzeba było się podpisać. Teraz po weryfikacji anonimowego zgłoszenia wysłanego na nową skrzynkę e-mailową członek samorządu podpisze się pod zgłoszeniem, a rzecznik będzie mógł zbadać sprawę. Niebawem o nieprawidłowościach będzie można też zawiadomić jako sygnalista.
Z początkiem maja został uruchomiony nowy portal, który – zdaniem samorządu – ma poprawić transparentność procesu wydawania orzeczeń sądów dyscyplinarnych.
– Nie boimy się odpowiedzialności i nie zamiatamy spraw pod dywan. Jesteśmy przekonani, że ten projekt przyczyni się do podniesienia standardów etycznych i profesjonalnych w obszarze zawodu lekarskiego – zaznaczał Łukasz Jankowski, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej (NRL), przy okazji uruchomienia portalu.
Przez prawie dwa miesiące upubliczniono zaledwie kilka wyroków. O pierwszych już pisaliśmy w połowie maja. Budziły kontrowersje. Na podstawie jednego z nich lekarz dostał karę upomnienia za naruszenie zasad etyki lekarskiej. Zwrócił się do pacjenta i jego rodziny słowami: „Weź sobie cztery dechy, zbij pudło i idź się połóż na cmentarz”. Pacjent rzeczywiście niebawem zmarł.
Ostatnio pojawiły się nowe orzeczenia. Jest np. sprawa ortodonty, który niepotrzebnie wyrwał trzy zęby. W ten sposób pogorszył tylko zgryz pacjenta. Są też dwa orzeczenia dotyczące ozonoterapii krwi. To niepotwierdzona metoda leczenia, ale była oferowana przy leczeniu 150 schorzeń. Kary dla lekarzy znów nie były dotkliwe. Lekarz, który skierował kobietę do szpitala psychiatrycznego bez jej zgody, w sytuacji gdy nie było zagrożone jej życie ani zdrowie, nie poniósł kary wcale. Przedawniła się karalność zarzucanego zachowania.
Zakres odpowiedzialności zawodowej lekarzy za złamanie zasad wykonywania zawodu i naruszenie norm etycznych reguluje ustawa o izbach lekarskich (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 1342 ze zm.). Zgodnie z prawem na wniosek rzecznika odpowiedzialności zawodowej postępowanie prowadzą okręgowe sądy lekarskie, które mogą wymierzyć lekarzowi karę – od upomnienia i nagany aż po zawieszenie na okres od jednego roku do pięciu lat prawa wykonywania zawodu lub nawet jego pozbawienie. Ukaranemu przysługuje odwołanie do Naczelnego Sądu Lekarskiego. Sąd ten może utrzymać w mocy, uchylić albo zmienić orzeczenie sądu niższej instancji. W terminie dwóch miesięcy od daty jego doręczenia wraz z uzasadnieniem stronom, prezesowi NRL i ministrowi zdrowia przysługuje złożenie kasacji do Sądu Najwyższego. ©℗
opinia
Lepiej zrobić coś, niż nie robić nic
Skrzynka e-mailowa na skargi to dobre narzędzie. Kluczowe jest to, jak z pozyskanych informacji skorzysta izba lekarska. Pacjenci często nie wiedzą, jak zgłosić nieprawidłowości. Jeśli chcemy odwieść pacjentów od zawiadamiania w każdej sprawie prokuratury, skrzynka jest potrzebna. Jeśli jednak izba będzie jedynie stacją przekaźnikową i będzie odsyłała skargi do rzecznika praw pacjenta albo prokuratury, zapał pacjentów osłabnie. Przykładowo izba po pozyskaniu informacji o niepełnej obsadzie dyżurowej w szpitalu sama powinna wystosować pytania do dyrekcji szpitala. W ten sposób samorząd lekarski ma szansę poprawić bezpieczeństwo pacjentów i samych lekarzy. Medycy pracujący w danym podmiocie często mają związane ręce. Obawiają się zgłaszać uwagi albo po prostu się ich nie słucha. Pozycja izby jest silniejsza. Lepiej coś zrobić, niż nie robić nic. ©℗