System zapewniający jakość w opiece zdrowotnej należy poprawić, ale wiele zależy od sposobu wdrożenia nowych przepisów. Eksperci przestrzegają, że zamiast lepszej pracy medyków i zadowolenia pacjentów mogą powstać tylko niepotrzebne segregatory z dokumentami.

Jutro wchodzi w życie ustawa z 16 czerwca 2023 r. o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta (Dz.U. poz. 1692). Przepisy były długo wypracowywane, co jednak nie oznacza, że jest to akt prawny wolny od kontrowersji. Do tej pory podmioty lecznicze mogły się ubiegać o certyfikaty ISO potwierdzające jakość, a także – w niektórych zakresach – o akredytację, którą przeprowadzało Centrum Monitorowania Jakości. Nowa ustawa wprowadza nowe elementy, które nie będą jak do tej pory tylko dla chętnych, ale będą w ogóle warunkiem współpracy z Narodowym Funduszem Zdrowia (patrz: infografika).

– Personel jest w różnym stopniu przygotowany na zmiany – mówi Krzysztof Zaczek, prezes zarządu Szpitala Murcki w Katowicach i wiceprezes zarządu Związku Szpitali Powiatowych Województwa Śląskiego. – Są szpitale, które mają akredytację na dotychczasowych zasadach i na pewno są lepiej przygotowane niż te, które tej akredytacji jeszcze nie przechodziły. Niemniej wszyscy wiedzą, że przygotowanie do akredytacji wymaga ogromu pracy, zaangażowania personelu. Część rzeczy będzie jednak zupełnie nowa dla wszystkich, np. nowe definicje zdarzeń niepożądanych. Trzeba będzie to przełożyć na codzienną pracę danej placówki – zaznacza prezes.

Pacjent na pierwszym miejscu

Ustawa ma przede wszystkim sprawić, że szpitale będą nie tylko efektywniej leczyć, lecz także lepiej odpowiadać na potrzeby pacjentów. Jak mówi Krzysztof Zaczek, pacjenci będą mogli skorzystać z powszechnie dostępnych rejestrów z informacjami o działalności szpitali, żeby wybrać placówkę, zamiast kierować się, jak obecnie, marketingiem szeptanym i opiniami w internecie.

– Pacjent na pewno odczuje zmianę jako większą transparentność, bo ta ustawa wprowadza obowiązki prowadzenia nowych rejestrów. Ale tu znowu pytanie, na ile te rejestry będą rzetelne. Mieliśmy przykład takiego rejestru, jeżeli chodzi o wolne łóżka w czasie pandemii. Teraz widzimy, że te rejestry nie zawsze się sprawdziły – z różnych powodów, również leżących po stronie szpitali. Jednak jeżeli rejestry będą działać prawidłowo, dla pacjenta będzie to element pozytywnej weryfikacji. Jednak z drugiej strony może to być mechanizm wywierania presji na szpitale, nie zawsze uzasadnionej. To widać już teraz, w zależności od grupy docelowej pacjentów. Są oddziały, które są nastawione na ratowanie życia, i tam zwykle nie ma skarg na drobiazgi, natomiast na oddziałach, na których są pacjenci w lepszym stanie, np. na rehabilitacji, bardziej oczekują komfortu i wygody. To niekoniecznie oznacza, że te oddziały są gorsze, ale pacjenci mogą zgłaszać na nie więcej skarg, np. z powodu brudnej podłogi czy niewygodnych krzeseł – wyjaśnia prezes.

Jednak ustawa niesie również pewne zagrożenia dla pacjenta.

– NFZ zyska instrumenty administracyjne, dzięki którym będzie decydował o być albo nie być szpitala – alarmuje Bernadeta Skóbel, radca prawny ze Związku Powiatów Polskich. – Dla szpitala publicznego cofnięcie autoryzacji będzie równoznaczne albo z poważnym ograniczeniem zakresu działania, albo nawet z jego zupełną likwidacją, z powodu utraty źródeł finansowania udzielania świadczeń opieki zdrowotnej. Z punktu widzenia pacjenta może dojść do faktycznego ograniczenia dostępu do świadczeń. Z tego względu mam uzasadnioną wątpliwość, czy przepisy dotyczące autoryzacji są zgodne z konstytucją – zaznacza.

Nowe obowiązki

Przygotowanie się do autoryzacji i opracowanie wewnętrznych systemów jakości to spore wyzwanie. Jak mówi Bernadeta Skóbel, cała rzesza podmiotów wykonujących działalność leczniczą będzie musiała się zmierzyć z wdrożeniem systemu.

– Największe obawy szpitali budzi oczywiście autoryzacja. Ważne jest to, żeby nie robić tego na zasadzie, że trzeba stworzyć kolejną stertę dokumentów, tylko żeby faktycznie potraktować system jako sposób na poprawę pracy. To, co budziło wątpliwość, to założenie, że system taki można wdrożyć, utrzymać i usprawniać bezkosztowo. Ani w ocenie skutków regulacji do projektu rządowego, ani w uzasadnieniu do projektu poselskiego ustawy o jakości oczywiście skutków finansowych dla świadczeniodawców nie oszacowano – przypomina Skóbel.

Przygotowania procedur w podmiotach, które dotychczas nie posiadały systemów jakości, jako wyzwanie ocenia również Krzysztof Zaczek.

– Jeżeli mówimy o procedurach, jakie mają być wprowadzone przez szpitale, wiele zależy od wymaganego stopnia szczegółowości tych procedur. W tej chwili na rynku pojawiło się dużo ofert szkoleń, procedur, wzorów. Firmy proponują bardzo szczegółowe procedury, bo takie więcej kosztują. Ale jak będzie wyglądała praktyka, to zależy od zarządzeń prezesa NFZ i tego, jak będą przebiegały wizyty autoryzacyjne. Ta ustawa na pewno oznacza większe wydatki, zresztą jak każda ustawa, która ma zwiększyć bezpieczeństwo, kontrolę, komfort czy zakres usług dla pacjenta. Zawsze pociąga to za sobą jakieś koszty. Ale tak jest nie tylko w branży medycznej. Zawsze za lepszą jakością idą koszty, co przekłada się też na cenę. Pytanie, czy i tu zadziała ten mechanizm, bo skoro mamy mieć lepszą jakość, powinniśmy też mieć lepszą cenę naszej usługi finansowanej przez NFZ. Jeszcze nie wiemy, czy tak się stanie – zauważa Zaczek.

Wiele niejasności

Chociaż ustawa wchodzi w życie 8 września, o ostatecznym rezultacie wprowadzenia nowych przepisów trudno jeszcze mówić.

– Bardzo dużo istotnych elementów, które będą miały wpływ na stosowanie tej ustawy, będzie w rozporządzeniach wykonawczych, których jeszcze nie mamy, oraz będzie zależeć od praktyki NFZ, bo tam zostało zgromadzonych najwięcej kompetencji związanych ze stosowaniem ustawy – podkreśla Krzysztof Zaczek.

Eksperci, pomimo obaw i niejasności, uważają, że ustawa jest potrzebna.

– To, czy personel odczuje zmiany, będzie w dużej mierze zależało od tego, jak płatnik będzie egzekwował zapisy ustawy i jak to się przełoży na bieżącą działalność, kontrole, autoryzację i akredytacje. Dobrze by było, żeby ta jakość nie pozostawała na papierze, tylko żeby ustawa stanowiła pewien bodziec do poprawy jakości, wprowadzania pewnych standardów i procedur – podsumowuje Zaczek.©℗

ikona lupy />
Jakość w ochronie zdrowia / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe