Nigdy nie jest tak, że państwo jest odpowiedzialne za wszystko – stwierdził w wywiadzie dla DGP minister zdrowia Konstanty Radziwiłł. I w gruncie rzeczy na pierwszy rzut oka trudno się z nim nie zgodzić.
Jednak rozmowa nie dotyczyła akademickiej dyskusji o roli państwa w życiu obywatela, ale wykonania listopadowego wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który zdjął z lekarzy odmawiających wykonania procedury medycznej ze względu na klauzulę sumienia obowiązek wskazania innego świadczeniodawcy. Przy czym sędziowie stwierdzili, że ten obowiązek ciąży na państwie.
Stwierdzenie ministra tak naprawdę świadczy o tym, że resort zdrowia – jakby nie patrzeć w tym przypadku reprezentuje państwo – ustawia się ponad prawem. Nie imają się go wyroki. Co prawda należy zwrócić uwagę na słabość wyroku TK, który posługując się sformułowaniem „państwo”, nie sprecyzował co przez to pojęcie rozumie.
Oczywiście wcale mnie nie zaskoczyło, że szef resortu zdrowia w PiS-owskim rządzie stara się zrobić wszystko – niestety z powodzeniem – by zablokować aborcje czy in vitro. Jednak lekarze mogą zasłaniać się klauzulą sumienia także odmawiając wykonania badań prenatalnych, dzięki którym można by wyleczyć chore dzieci, zanim się urodzą. Resort nie chce tego dostrzegać, bo wszędzie widzi zło. Robiąc za sumienie narodu – choć posługując się tą retoryką Pan Bóg dał każdemu człowiekowi wolną wolę – po prostu zostawia rodziny same sobie z problemami medycznymi, a tych nie brakuje. Czy na tym ma polegać państwo prawa, które notabene jest utrzymywane z podatków Polaków? Nie.
Co więcej, minister twierdzi, że lekarze, odmawiając wykonania niektórych procedur, robią to w interesie pacjentów (czytaj przede wszystkim kobiet), bo „działanie sprzeczne z sumieniem powoduje ogromną presję, która nie służy jakości tego działania, ani tym samym bezpieczeństwu pacjenta”.
Dla mnie zasłanianie się w takim przypadku dobrem pacjenta to czysta hipokryzja. Ale niech już będzie, niech sumienie lekarzy będzie ważniejsze od potrzeb pacjenta, bo jakby nie patrząc, są oni osobami prywatnymi. Ale z całym szacunkiem, organy państwa nie powinny, a wręcz nie mają prawa kierować się sumieniem, bo Polska nie jest jeszcze państwem wyznaniowym. Jest państwem prawa, którego organy mają obowiązek przestrzegać przepisów i wykonywać wyroki. A jakby co, badania prenatalne, in vitro, a także w niektórych przypadkach aborcja, są u nas jeszcze legalne. Oby jak najdłużej.